Goodbye

37 4 28
                                    

Przełknęłam ślinę, bałam się ruszyć z miejsca. Czułam paraliżujący strach, krzyki ustały i nagle zobaczyłam mężczyznę w średnim wieku. Miał dobrze zbudowane barki ale także duży brzuch. Wydawał się jak za mgłą co mówiły jego oczy. Miał być po kilku głębszych bo kiwał się kiedy stawiał nowy krok. Nie panikuj. Nie zabije cię. Chyba. Nagle ruszył z miejsca w moją stronę jednak nie patrzył na mnie. Zupełnie jakby mnie nie widział lub nie miał ochoty marnować na mnie swojego cennego czasu. Gwałtownie otworzył drzwi po czym trzasnął nimi mocno. Zadrżałam i podeszłam do drzwi z których wyszedł mężczyzna. Na ziemi leżały odłamki szkła i puszki po piwie. Moim oczom ukazał się pokój, panował tu półmrok. W kącie stała kanapa a po prawej stronie małe biurko. Leżały na nim przeróżne książki i zeszyty. Jedynym źródłem światła była lekko tląca się lampa.  Na środku siedziała Madison, obejmowała nogi ramionami lekko się trzęsąc. Cała ta sytuacja wywoływała we mnie przerażenie ale nie mogę jej teraz zostawić. Usiadłam koło dziewczyny ale ona zdawała się mnie nie zauważać. Głowę schowała między kolanami i głośno oddychała. Zaczęłam lekko głaskać ja po głowie ale bez żadnej jej reakcji. Ja natomiast rozglądałam po pokoju czując nie przyjemną atmosferę.

To nie był dom. To nie było miejsce w którym dziecko wychowuje się czując bezpieczeństwo, miłość i cieszy się beztroskimi latami życia. To miejsce wyglądało jak z jakiegoś taniego horroru. Przerażało mnie to. Mimo że nie wiedziałam co dokładnie przeżyła wiedziałam że nic dobrego. Nic co można było nazwać miłym wspomnieniem z dzieciństwa. Poczułam ucisk w sercu.

To był jej ojciec. Tamten facet. Coraz bardziej wątpię w miłość ojcowską. Coraz bardziej wątpię w mężczyzn. Jako dziecko bałam się panicznie słowa tata. Jak i bałam się mojego ojca. To było dawno kiedy mama po rozstaniu z moim ojcem zapisała mnie do psychologa. Te czasy różniły się tym że wtedy mnie kochała. Wspierała i kiedy wiedziała że zraniła mnie swoimi słowami przychodziła wieczorem, całowała w czoło i mówiła "przepraszam za wszystko słoneczko". To już nie wróci. Nigdy. Wszystko skończyło się kiedy poznała Mariusza. On zniszczył ostatnią część  mojej rodziny. Teraz został mi tylko Will.

Dlatego wiedziałam że ona przeżyła coś o wiele gorszego ode mnie. Chociaż czy można porównywać kto miał gorzej? Wszystko zależy od psychiki. I tak podziwiałam Madison za to jak dobrze radziła sobie w szkole mimo tej sytuacji.

Nagle dziewczyna uniosła głowę i wbiła spojrzenie w moją twarz. Tusz do rzęs rozmazał się jej delikatnie. Oczy wyrażały ból i strach. Z pod długich rzęs spoglądała na mnie. A z  kącika oczu spływała łza którą otarła szybko. Jej nos drżał, a ramiona unosiły się gwałtownie. Klatka piersiowa poruszała się za szybko a nogi drżały. Ten widok był przerażający. Tak bardzo chciałam widzieć ją szczęśliwą. Chciałam powiedzieć że będzie dobrze, ale nie miałam takiej pewności. To tylko puste słowa. Objęłam ją ramieniem i przyciągnęłam do siebie. Nic nie mówiłam i nie wymagałam tego od niej. Trwałyśmy w tym uścisku dopóki Madi przestała się trząść i zaczęła normalnie oddychać. Po chwili usłyszałam jej drżący głos.

- Przepraszam że cię tu wezwałam. Nie myślałam trzeźwo. *Oblizała swoje mokre od łez wargi.*

Nic nie odpowiedziałam. Zdawałam sobie sprawę z natłoku myśli jaki znajdował się w jej głowie. Musiała sama sobie je poukładać jeśli to w ogóle możliwe.

- On mieszka z tobą? *Zapytałam cicho*

Pokręciła przecząco głową na co lekko mi ulżyło.

Najbardziej bolało mnie że za kilka dni mnie tu nie będzie a ona zostanie sama. Zupełnie sama.

- Nie mam pojęcia gdzie mieszka. Czasami przychodzi tutaj chociaż nie powinien. Mimo wszystko stara się być trzeźwy. Wtedy przeprasza i prosi bym mu wszystko wybaczyła.  Kiedy jest po alkoholu jest nie obliczalny. Zaczął się awanturować, krzyczeć i rzucać przypadkowymi przedmiotami. Dawno mu się to nie zdarzało ale dzisiaj był jakby w amoku. Zadzwoniłam po ciebie bo jesteś jedyną osobą jaką mam. I jakiej mogę trochę zaufać. Przepraszam *Powiedziała wbijając wzrok w podłogę*

Do not lose hope.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz