Otworzyłam delikatnie oczy uświadamiając sobie że jednak udało mi się zasnąć. Ciche piosenki lecące w radiu nie były moimi ulubionymi ale miały swój klimat. Leżałam rozłożona w dziwnej pozycji więc kiedy tylko usiadłam poczułam każdy mięsień mojego ciała który nie był zadowolony z tamtej pozycji. Will wzrok miał wbity w telefon a Amy wypatrywała za oknem krów. Nikt nie wiedział czemu dziewczynka miała istną obsesję na punkcie krów jednak każdy uważał że było to w jakimś stopniu urocze. Zjeżdżaliśmy już z autostrady na ulicę prowadzącą do miasta.
- Dobrze że już wstałaś Hope. Zaraz zrobimy jeszcze szybki postój i za 30 minut będziemy w nowym domu. *Usłyszałam radosny głos mamy*
- W porządku *powiedziałam podwijając nogi i obejmując je*
- Na pewno wam się spodoba. Nowa szkoła, nowi przyjaciele, nowe miejsca do odwiedzenia. Będzie świetnie! *Kobieta zdawała się sama nie wierzyć w swoje słowa*
- Zobaczymy *stwierdził Will* Pogadamy za kilka dni *chłopak schował telefon i wbił wzrok w stronę widoków za oknem*
- Niektóre dzieci nie mają co jeść, gdzie mieszkać a wy narzekacie bo co? Nie pasuje wam nic! Myślice że każdy będzie stawał na piętach żeby spełnić wasze oczekiwania? *Mariusz podniósł głos*
Przewróciłam oczami.
- To że dziecko mieszkające w Afryce nie ma co jeść znaczy że ty też nie powinieś nic jeść bo jednoczysz się z nimi? Błagam. Nie pasujesz mi ty. *Powiedziałam zaciskając paznokcie na skórze nadgarstka*
- Nie pyskuj! Widać że byłaś wychowana bez twardej ręki! Żadna matka nie umie sobie poradzić z wychowywaniem dziecka sama. Bez ojca zawsze dziewvzynka wyrośnie na rozwydrzoną gówniarę! *Powiedział ostro zatrzymując się gwałtownie na parkingu* Albo dziwkę.
- Przestań na nią krzyczeć! A ty nie zostałeś nauczony by nie dać się ponieść emocjom przez nastolatkę? *Zapytał Will patrząc spokojnie na niego*
- Weźcie mi wszyscy dajcie święty spokój. Banda dzieciorów! Za jakie grzechy! *Wysiadł z auta trzaskając drzwiami*
Parskam śmiechem. Ten facet był komiczno-przerażający. Zależy od sytuacji. Oparłam głowę o fotelik Amy z uśmiechem.
- Dzieci.. moglibyście powstrzymać się od dogryzania? Mariusz łatwo się denerwuje i jest to naprawdę niegrzeczne. *Rzekła Linda odwracając się do nas*
- Nie uważasz że niegrzecznym zachowaniem jest wyzywanie córki swojej partnerki od szmat? *Uniosłam brew i spoglądałam niewinnie na matkę*
- Zdarzyło się to raz i przepraszałam cię za to. *Wzięła wdech i widziałam że wie że jest na przegranej pozycji*
- O jeden raz za dużo mamusiu *uśmiechnęłam się ironicznie* Dokładnie. Ty mnie przepraszałaś. Nie on.
- Daj spokój mała różnica słonko. *Uśmiechnęła się ciepło mając nadzieję na koniec tej rozmowy*
- A grzecznym zachowaniem jest wyzywanie mojej byłej dziewczyny od kurwy bo przyszła w krótkiej spódniczce i mówienie mi że skończę jak mój ojciec? *Zapytał Will obserwując matkę*
- Wiecie że to nie tak. On chce dla nas jak najlepiej. Tylko... nie zawsze umie to okazać.
- Jasne że tak. Jest materiałem na ojca roku *prychnęłam*
Gotowałam się w środku. Ten mężczyzna to człowiek którego nie chciałabym nigdy spotkać na mojej drodze. Nie życzyłabym tego mojemu wrogowi. Kiedy mężczyzna wsiadł do środka i odpalił auto nikt już się nie odezwał. Nie padło żadne słowo. Myślę że po części nikt nie chciał sprawdzać jak zareaguje mężczyzna na miłe słowa w jego stronę ani słuchać żadnych uroczych uwag od niego o sobie. Wpatrywałam się w budynki które mijaliśmy po drodze. Wjeżdżaliśmy do większego miasta. Przed moimi oczami przesuwały się sklepy, domy, bloki i kiedy przejechaliśmy koło galerii handlowej usłyszałam głos matki.
CZYTASZ
Do not lose hope.
Novela JuvenilByliśmy tylko dziećmi ze złamanymi duszami bez marzeń, gwiazdy miały dla nas jedno zadanie któremu nie byliśmy w stanie podołać. Tracąc czas na myśli traciliśmy siebie w oceanie pełnym naszych łez. TW samookaleczanie, zaburzenia odżywiania, problem...