Thank you grandma

29 4 2
                                    

Od czasu gdy powiedziałam o parę słów za dużo w stronę Nicholasa nie odzywaliśmy się do siebie. Nie żeby mnie to dziwiło, bo nie mamy praktycznie kontaktu jednak teraz było inaczej. W szkole nie zauważyłam go ani razu, gdy jedliśmy pewnego dnia obiad na stołówce Ethan wspominał o nowym filmie w którym występuje chłopak dlatego przeważnie nie ma go na lekcjach. Jednak i tak jego imię padało rzadko, podejrzewałam że Ethan wiedział o tym że Nicholas nie lubi dzielić się sobą z innymi tym bardziej gdy ktoś dzieli się jego życiem bez jego obecności. Mimo to zawsze gdy ktokolwiek o nim wspomniał czułam pieczenie w gardle. Nie wiedziałam dlaczego wtedy wybuchłam, przecież nie chciałam mu nigdy tego powiedzieć. Nie powinnam. Poczucie winy męczyło mnie codziennie i wiedziałam że nie przestanie dopóki go nie przeproszę.

Patrzyłam w ekran telewizora przełączając kanały, męczyły mnie tandetne programy telewizyjne. Właściwie w głowie miałam więcej myśli i nie skupiałam się na dialogach aktorów. Podciągnęłam koc i mocniej się nim opatuliłam. Słyszałam tłukącą się w kuchni mamę która próbowała odtworzyć przepis na wigilię który znalazła w internecie. Do świąt został jeszcze tydzień jednak Linda chce przetestować wszystko i pokazać naszą rodzinę z jak najlepszej strony. Nawet jeśli nie jest to prawda. Nawet Mariuszowi kazała się zachowywać. Spojrzałam na zegarek, William powinien wrócić za niedługo z treningu koszykówki. Usłyszałam dźwięk telefonu matki. Przełączyła rozmowę na głośnik, ponieważ ewidetnie nie miała ręki do trzymania telefonu.

- Cześć Emilie! *zawołała* A wiesz jak to jest, dzieciom nie chce się pomóc i człowiek musi sam gotować i sprzątać.

- A Mariusz ci nie pomaga? *usłyszałam głos cioci*

- Ależ wiesz jak to jest z mężczyzną. Choć i tak robi dużo. Dzisiaj sam z siebie poodkurzał. *rzekła Linda*

Zabawne. Bo pół godziny temu skończyłam odkurzać.

- Mój to nawet dupy nie ruszy sprzed telewizora. *burkneła kobieta*

- A widzisz.

- Chciałam ci w ogóle powiedzieć że dostałam dłuższy urlop i przyjedziemy już jutro! Mam nadzieję że to nie problem?

- Co? Naczy oczywiście że nie. Czekamy na was. *powiedziała rudowłosa*

Nie. Tylko nie tydzień więcej z tą dziewczyną. Wolałabym spędzić go w piwnicy o chlebie i wodzie niż zabawiać kuzynkę. Przekręciłam się na drugi bok, próbując zasnąć. Byłam zmęczona bo ostatnio źle spałam. Nagle do pokoju wparowała mama.

- Hope! Wstawaj. Podłogi umyj. Naczynia! Auto trzeba umyć! Mariusz! Okna! Drzwi trzeba wytrzeć. *krzyczała* My nie zdążymy!

Patrzyłam na nią z rozbawieniem. Naprawdę myślała że uda nam się zagrać idealną rodzinę?

- Naprawdę myślisz że będę latać ze ścierą by Kate mogła ocenić czy nasz dom zasługuje na 5 gwiazdek? *zaśmiałam się gorzko*

- Nie pyskuj. *posłała mi krytyczne spojrzenie*

Zobaczyłam Mariusza schodzącego do pokoju. Wyglądał na szczególnie niezadowolonego.

- Mariusz ty umyj okna i podłogi. Nie ma żadnych ale. *powiedziała ostro* Ty Hope poszukaj książki babci z przepisami i ugotuj coś smacznego na obiad. Tylko błagam nie spal niczego. *popatrzyła na mnie poważnie*

Westchnęłam cicho ale zwlokłam się z kanapy i ruszyłam do kuchni.

- Do cholery! Po co te pojebane baby mają być tu dłużej. Dlaczego nikt nie liczy się z moim zdaniem?!  *usłyszałam jego podniesiony głos* Będą mi tylko przeszkadzać.

Do not lose hope.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz