I was never able to live through his eyes

39 5 2
                                    

Ranki są wyjątkowo bolesne jeśli wieczorami prosisz o ich brak. Jeśli prosisz o koniec a rano otwierasz oczy i znów widzisz ten pierdolony świat. Brakowało mi sił do codziennych czynności a co dopiero do pisania sprawdzianu który waży na mojej ocenie z biologi. Mimo że lubiłam ten przedmiot coraz częściej opuszczałam lekcje, jeśli już na nich byłam to zazwyczaj przesypiałam wszystkie a podręcznika nie otworzyłam od miesiąca. Nie mam głowy do nauki dlatego moje oceny spadły diametralnie przez co nauczyciele nie są zadowoleni. Miałam ochotę zostać w łóżku do śmierci a nie wstawać i funkcjonować w tym społeczeństwie. Wiedziałam że mam parę zagrożeń i jeśli ich nie poprawie mogę mieć problemy. Wstałam więc z łóżka i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam jak duch, byłam kompletnie blada jedynie sine oczy odznaczały się na mojej zamglonej twarzy. Nie wyglądałam zdrowo ale czego mam oczekiwać. Więcej palę niż jem, omijam posiłki. źle śpię i stresuje się codziennie. Westchnęłam i usiadłam przy biurku, nałożyłam korektor pod oczy i ciemną pomadkę na usta. Na nic więcej nie miałam siły. Mój wygląd mnie w tym momencie nie obchodził, nie mam dla kogo się stroić, podeszłam do szafy i wyciągnęłam dresy oraz dużą bluzę. Włosy zapięłam klamra. Miałam ponad godzinę do wyjścia do szkoły i miałam zamiar poświęcić ją na naukę o roślinkach. Naprawdę próbowałam jednak literki i obrazki rozmazywały mi się przed oczami przez co nie byłam wstanie niczego rozczytać a co dopiero zrozumieć. Wiedziałam że jeśli tak będzie na sprawdzianie nie zdam z tego przedmiotu. Miałam dość, jakiś rodzaj złości ogarnął moje ciało. Rodzaj którego od dziecka nie umiałam kontrolować. Zaczęłam bić ścianę pięściami z rozgoryczenia. Dopiero gdy poczułam ostry ból i czerwoną ciecz na dłoniach złapałam poduszkę i położyłam na niej twarz. Ból fizyczny był czymś czego potrzebowałam by odciąć się od tego co się dzieje w mojej głowie. Byłam na skraju od wybuchu, wzięłam zapalniczkę do ręki która leżała na szafce. Nie wiem co mnie opętało, jeździłam ogniem po skórze dłoni co dawało mi uczucie spokoju. To ja panowałam nad bólem nie on nade mną. Pierwszy raz kontrolowałam co czułam. Gdy do pokoju wszedł Will, zobaczyłam jego przerażone spojrzenie. Widziałam strach w jego oczach kiedy zobaczył zakrwawioną ścianę i siostrę która podpala sobie skórę z uśmiechem na twarzy. Patrzyłam na niego z uśmiechem podczas gdy on rzucił się i wyrwał mi zapalniczkę.

- Czy ciebie do reszty popierdoliło? *krzyknął wściekłym głosem*

Rzucił przedmiotem w kąt mojego pokoju i patrzył na mnie ze strachem. Bał się. Bał się o mnie.

- Nie wiem co dzieje się w twojej głowie ale nie możesz tak tego rozwiązywać. Załatwię ci terapię, psychologa wszystko co chcesz, jestem tutaj i bardzo cię kocham. Nie chce żeby ci sie coś stało. *patrzył na mnie gdy wziął moją rękę w swoje dłonie*

Słysząc jego słowa poczułam się okropnie, miałam ochotę wymiotować. Jednak zamiast tego zaczęłam płakać. Moja głowa znów działała normalnie nie miałam żadnej kontroli, znów mój umysł rządził. Czułam piekielne pieczenie rąk którymi przytulałam się do chłopaka. Ryczałam w jego koszulkę jak dziecko, bez opamiętania.

- Hope przepraszam jeśli cię zawiodłem. *szepnął*

Jego słowa spowodowały jeszcze większy potok łez z moich oczu.

- Nigdy mnie nie zawiodłeś. *zaciągnęłam się łapczywie powietrzem* William. Jesteś najlepszym co mnie spotkało. *rzekłam czując ucisk w gardle*

Szlochałam w ciszy w jego koszulkę.

- Może zostań dzisiaj i odpocznij? Posiedzę z tobą. *powiedział ciepło*

- Nie mogę. Mam dziś ostateczny termin sprawdzianu z biologii. *westchnęłam uspokajając się*

- W porządku jeśli dasz radę. Zawiozę cię. w kuchni czeka śniadanie.

Do not lose hope.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz