8

63 6 1
                                    

Przyjęcie zaręczynowe zorganizowaliśmy w naszym domu. Impreza nie była huczna, bo zaprosiliśmy jedynie najbliższych znajomych i rodzinę.

Początkowo Mikołaj chciał się wymigać, ale prosiłam go bardzo, tłumacząc że jest dla mnie ważny, jak brat i że bardzo zależało mi na jego obecności, choćby przez krótki czas. W końcu zdecydował się i stanął w progu domu ze swoją dziewczyną, trzymając w ręce wino.

- Hej Ala - rzucił do mnie, tak dobrze znanym mi tonem. - To dla ciebie.

Podał mi wino, a ja zaprosiłam go do środka i przywitałam się z jego dziewczyną. Wysoka kobieta z długimi włosami, koloru ciepłego karmelu podała mi dłoń i uśmiechnęła się przyjaźnie. Jej oczy były jasno brązowe, miała też mały zadarty nosek, a w jej policzkach robiły się dziurki od uśmiechu.

- Cześć, jestem Alicja. Miło mi, że przyszliście z Mikołajem - odezwałam się.

- Honorata. Mikołaj wahał się, ale przekonałam go - puściła do mnie oko.

Zaprowadziłam ich do dużego salonu, gdzie koło siebie siedzieli już moi rodzice i rodzice Kasjana. Moje koleżanki przyszły kilkanaście minut później, przynosząc mi w prezencie kwiaty i alkohol.

Przyjęłam je ciepło i cieszyłam się, że w końcu spotkałyśmy się w większym gronie.

Będąc w kuchni pokroiłam ciasto, które upiekłam dzień wcześniej i to, które przyniosła dla nas moja mama. Właśnie kładłam równo pokrojone kawałki, gdy w kuchni zjawił się Kasjan.

- Och, mój narzeczony - zaśmiałam się, widząc go.

- Tak? Narzeczono? - mruknął do mnie i objął delikatnie.

- Mógłbyś odkorkować wino? Chętnie napiłabym się z dziewczynami.

- Jasne.

Kasjan złapał za butelkę i korkociąg, a potem szybkim ruchem odkorkował butelkę i wyszedł do salonu, żeby rozlać je w kieliszki. Dołączyłam do niego chwilę później z ciastem, które postawiłam na stole.

- Częstujcie się - zachęciłam gości i usiadłam obok Kasjana.

Jednocześnie obserwowałam Maxa i Tanyę, zastanawiając się, czy sięgną po coś słodkiego, czy pozostaną raczej przy winie i niskoprocentowych drinkach. Ku mojemu zdziwieniu, Tanya złapała za placek i położyła sobie na talerzyku, za to Max nie ruszył się choćby na milimetr.

Zagryzłam delikatnie wargę, walcząc z kotłującymi się w mojej głowie myślami. Skoro Tanya bez cienia skrępowania raczyła się moim ciastem, musiała być zatem w pełni człowiekiem z krwi i kości. Za to Max...

Od dawna wiedziałam, że Max był wampirem i nie czuł się z tym źle, będąc w towarzystwie ludzi. Za to Tanya, do tej właśnie przełomowej chwili była dla mnie zagadką. Wiele razy, słuchając opowieści Kasjana na jej temat, w głębi duszy zastanawiałam się, czy jego przyszywana matka była taka jak on, czy raczej jak ja.

Wypuściłam cicho powietrze, zdając sobie sprawę, że Max i Kasjan byli jedynymi wampirami w tym towarzystwie.

Nie wiedziałam ile spędziłam czasu na obserwowaniu go, bo z zamyślenia wyrwała mnie mama swoim pytaniem.

- Jak się czujesz, jako narzeczona?

- Nieźle - zaśmiałam się i zaraz dodałam. - Jak widać ten stan mi służy.

- Pokaż mi pierścionek - wyciągnęła dłoń w moim kierunku.

Posłusznie pokazałam jej dłoń, na której połyskiwał zgrabny pierścionek ze świecącym kamienieniem. Monika z Honoratą także spojrzały zaciekawione.

Do ostatniej kropli krwi Tom III ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz