15

71 7 1
                                    

Od pewnego czasu skrycie marzyłam o tym, żeby świętować walentynki z moim wampirem. Byliśmy ze sobą już ponad trzy lata, a on nigdy nie zabrał mnie z tego tytułu na kolację. Zawsze wykręcał się, tłumacząc że zapomniał już wielu świąt i zwyczajów obchodzonych przez ludzi, nazywał wtedy siebie, żartobliwie „zdziczałym". Ja przyjmowałam jego wytłumaczenia ze spokojem i czekałam cierpliwie, aż znowu nauczy się przy mnie ludzkiego życia. Jednak, po którejś już odmowie z kolei, postanowiłam, że tym razem nie puszczę mu tego płazem i zacznę od teraz przystosowywać go z powrotem do ludzkiego życia i zwyczajów.

Po długich i intensywnych namowach, w końcu udało mi się skłonić Kasjana do spędzenia ze mną nadchodzących walentynek. Bardzo chciałam świętować z nim święto zakochanych. Ustaliliśmy, że spędzimy je razem w domu. Zjemy romantyczną kolację przy świecach, którą zaoferowałam się zrobić i będziemy, jak najszczęśliwsza para na świecie.

W związku z nadchodzącym wieczorem, czułam niesamowite podekscytowanie. Od razu po pracy ruszyłam do sklepu i kupiłam potrzebne składniki na dzisiejszą kolację. Postanowiłam zrobić dla nas pieczone krewetki i choć wiedziałam, że Kasjan nie będzie jadł, to pragnęłam stworzyć chociaż namiastkę romantycznego wieczoru.

Przed wyjściem do pracy mówił mi, że będzie w domu dopiero późnym popołudniem. Dlatego zgodziłam się przygotować dla nas smaczną kolację. W prawdzie Kasjan proponował mi, że zabierze mnie do jakiejś restauracji, ale uparłam się, że tak dawno nie gotowałam, że z czystej przyjemności postoję przy garach.

Życie z Kasjanem wymagało ode mnie pewnego rodzaju zmiany. Dotyczyło to głównie stylu życia. Mniej gotowałam, gdyż gotowanie tylko dla siebie było dość problematyczne. Musiałam też przyzwyczaić się do tego, że mój wampir często znikał gdzieś na noc, a ja budziłam się w zimnym łóżku. Dodatkowo nie chciał zdradzić mi swoich powodów nocnych wyjść, choć domyślałam się czego one dotyczyły. Oprócz tego mój narzeczony nie obchodził różnego rodzaju świąt ani uroczystości, jak Święta Bożego Narodzenia czy nawet zwykły Sylwester. O tym, że mogę gdzieś z nim wyjść na Sylwestrową zabawę, mogłam zapomnieć, no chyba że utorowałam sobie drogę długimi prośbami i przekonywaniem go.

Przygotowanie kolacji nie zajęło mi zbyt dużo czasu. Przed dziewiętnastą postawiłam gotowe danie na stole i zapaliłam świeczki. Przebrałam się też w czarną zwiewną sukienkę i nie mogąc doczekać się przyjścia Kasjana, zasiadłam przy stole.

Niespodziewanie usłyszałam dźwięk otwieranego zamka, a potem drzwi. Na widok mojego wampira na korytarzu, serce zabiło mi mocniej, wstałam od stołu.

On zdjął płaszcz i szalik i podszedł do mnie powoli. W ręce trzymał bukiet czerwonych róż.

- Czekałam na ciebie - odezwałam się z uśmiechem, jednocześnie odbierając od niego kwiaty.

- W końcu jestem - powiedział i objął mnie na powitanie.

Złożył delikatny pocałunek na ustach, a mnie owiał zapach jego perfum.

- Tęskniłaś? - spytał, patrząc mi uważnie w oczy.

- Bardzo.

- Pięknie wyglądasz - szepnął mi do ucha, a ja zaśmiałam się na jego słowa.

- Ty też.

On odsunął się ode mnie na chwilę i wskazał na mały pakunek.

- Mam coś dla ciebie.

To mówiąc, podał mi opakowany specjalnie prezent. Wiedziałam, że sam tego nie zrobił, na pewno pomagała mu w tym jakaś przemiła ekspedientka. Wzięłam od niego pakunek i odwracając się w stronę stołu, odparłam.

Do ostatniej kropli krwi Tom III ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz