34

47 8 1
                                    

Wyszłam z pracy w jesienne, zimne, deszczowe popołudnie. Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam na parking za sklepem.

  Zerknęłam szybko na wysokiego mężczyznę, który stał niedaleko. Był oparty o czarne podstarzałe Volvo. Żuł zawzięcie gumę, krzyżując ręce na piersi. Włosy miał ułożone żelem. Gdy mnie zobaczył poruszył się nieznacznie i odprowadził wzrokiem.

  Spojrzałam na niego kątem oka, zastanawiając się co robił na parkingu dla pracowników. Ujrzałam jego szeroki, sztuczny uśmiech, który po chwili zniknął, a mężczyzna dalej żuł gumę.

  Podeszłam do swojego samochodu i rzuciłam torebkę na tylne siedzenie. Wsiadłam za kierownicę i ustawiłam lusterko, w którym napotkałam wzrok mężczyzny z Volvo. Nie wiem czemu przeszły mnie ciarki.

  Poprawiłam szminkę i uruchomiłam silnik, a potem wycofałam z parkingu. Już miałam ruszać, gdy usłyszałam, że mężczyzna, który zwrócił wcześniej moją uwagę krzyknął coś do mnie. Widziałam, że kierował się szybkim ruchem w stronę mojego samochodu.

  Westchnęłam z konsternacją i opuściłam szybę od strony pasażera. Mężczyzna podszedł bliżej i nachylił się do środka. Czuć było od niego wodę kolońską i jakieś tanie papierosy.

  Spojrzałam na niego wyczekująco.

- Fajnie się żyje za pieniądze męża, prawda? - uśmiechnął się szelmowsko.

  Byłam zszokowana, ze zdziwienia aż otworzyłam usta. Po chwili jednak ocknęłam się i zapytałam trochę nerwowo.

- Słucham?

- No co taka zdziwiona? - rzucił sarkastycznie. Ponownie przeszły mnie ciarki, w samochodzie nagle zrobiło się zimno.

- Kim Pan jest? - spytałam, przyglądając się mu uważnie.

- No, nie poznajesz mnie? - zapytał, ale zaraz poprawił sarkastycznie. - Ach, taka dama nie ma nawet czasu, żeby spojrzeć na normalnych ludzi.

  Patrzyłam na niego dziwnie, zastanawiając się kim do cholery jest ten człowiek, że pozwala sobie na tego typu komentarze.

- Nie wiem o czym...

  Lecz on mi przerwał.

- Wiesz wiesz, bardzo dobrze mnie znasz... - rzucił do mnie wolno, a jego ręka powędrowała do klamki drzwi.

  Cały czas się uśmiechał sarkastycznie, już miał wsiąść do mojego samochodu, gdy przypomniałam sobie kim jest.

  W głowie usłyszałam jego wcześniejsze pytanie, wypowiedziane na  parkingu. 

" Pomóc w czymś? "

Jak bumerang powróciło dawne wydarzenie, gdy przebito mi opony.

  To był on - Tytus. Nie było wątpliwości, to ten sam wampir, który polował na mnie od samego początku.

  Nie czekając chwili dłużej, ruszyłam błyskawicznie z parkingu. Wampir nie spodziewał się tego i puścił klamkę. Ja natomiast gnałam przez parking do najbliższego wyjazdu. Wiedziałam, że nie odpuści i będzie mnie śledził.

  Serce łomotało mi, jak szalone, gdy z piskiem opon wjechałam na jezdnię. Dałam gaz do dechy, pokonując odległość dzielącą mnie od najbliższych świateł.

  Zwolniłam dopiero na skrzyżowaniu i zatrzymałam się za innym samochodem. Czerwone światło sygnalizacji świetlnej, drażniło mnie.

  W wolnej chwili, postanowiłam poszukać telefonu i szybko podpięłam go pod zestaw głośnomówiący. Nerwowo wybrałam numer Kasjana.

Do ostatniej kropli krwi Tom III ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz