Pojedyncze dźwięki wychodziły spod moich palców. Dotykałam klawiszy powoli i niepewnie. Musiałam przyswoić melodię, nauczyć się jej, poczuć..
Chani rzuciła mi wyzwanie i chcę mu podołać.Zerknęłam na dziewczynę krótko. Drobna blondynka wpatrywała się we mnie z serdecznym uśmiechem. Nie odzywała się, siedziała grzecznie w fotelu i obserwowała.
Początkowo miałyśmy się wspólnie uczyć, miała być tu cała nasza paczka. Niestety towarzystwo się wykruszyło, coś im wypadło i nie mogli przyjść. W efekcie zostałyśmy same.Spotkałyśmy się wcześniej na mieście, zjadłyśmy obiad, a potem przyszłyśmy do mnie - a raczej do domu moich rodziców.
Dzięki zarobkom ojca nie mieliśmy na co narzekać, a więc i nasze miejsce zamieszkania było imponujące.
Z opowieści wiem, że rodzice kupili go krótko po ślubie - podniszczony pałacyk na obrzeżach miasta. Wyremontowali go i wprowadzili się.
Jest tu duży salon, słoneczna kuchnia, gabinet ojca i cztery sypialnie - dwie zajmuję ja i rodzice, a pozostałe były przeznaczone dla gości. Rzadko w nich ktoś bywał, praktycznie stały puste.
Sama najbardziej cieszyłam się z jednego pomieszczenia. Bardzo ciężko było mi przekonać ojca do zaadaptowania go w ten sposób, ale mama mi trochę pomogła. O co chodzi? Swój pokój przeniosłam na poddasze. Nie podobało się to ojcu, nie pasowało mu to do jego wizerunku, ale sama go wyremontowałam i się wszystkim zajęłam. Dałam radę. Pewnie jesteście ciekawi po co to wszystko..
Potrzebowałam miejsca do ćwiczeń. Instrument w salonie służył raczej jako ozdoba do pochwalenia się znajomym, rodzicom przeszkadzało gdy dłuższy czas przy nim siedziałam. Wyciszyłam więc swój stary pokój odpowiednimi materiałami, nawet wymieniłam drzwi i zrobiłam sobie tam miejsce do ćwiczeń.
To był taki buntowniczy wiek, byłam pełna determinacji. Po szkole paprałam się w tym wszystkim, męczyłam. Ojciec przez cały tydzień chodził zdenerwowany na mnie i mamę, która mnie wspierała - nawet najęła jakiegoś pana, który sporo mi pomógł. Wtedy miałyśmy jeszcze całkiem niezły kontakt, później się coś popsuło.
Ostatecznie w domu było dwóch przedstawicieli mojego ukochanego instrumentu, co było sporym problemem. Na początku chciałam aby przenieść tu ten z salonu, ale ojciec próbował mi zrobić na złość i nie pozwalał na to. Jak to ujął - muszę się nauczyć, że nie wszystko w życiu idzie jak sobie wymarzę. Byłam tego świadoma, ale również bardzo zmotywowana.
Niemal całe swoje kieszonkowe odkładałam przez miesiące. Nie będę wdawać się w szczegóły, jak to wyglądało, i tak w efekcie końcowym to dziadkowie sprezentowali mi na urodziny jakiś używany. Pokochałam ich przez to jeszcze bardziej. Moja samotnia była gotowa.W trakcie oficjalnych lekcji grałam z Filipem - nauczycielem, w salonie, tak samo było podczas nieobecności rodziców. Gdy jednak miałam kogo zirytować zamykałam się i odcinałam.
Obecnie w pomieszczeniu prócz instrumentu znajduje się wygodna kanapa, jakiś mały stolik i dwa wygodne fotele, z czego jeden zajmowała moja przyjaciółka.
Chani była niesamowicie podekscytowana widokiem, tego jak mieszkam. Duży ogród, i cały ten pełny przepychu dom. Mojej mamie w pewnym momencie zaczęło odbijać od pieniędzy, mi może kiedyś też, ale znakomitym hamulcem okazały się wizyty u dziadków. Dzięki nim zdecydowałam się na znalezienie pracy, a wkrótce wyniesienie się od rodziców.
- Dobra. To teraz zagraj to płynnie. Chcę usłyszeć efekt końcowy - dziewczyna stanęła przy mnie uśmiechnięta od ucha do ucha. - Ta piosenka mi całkiem do ciebie pasuje, wiesz?
- Szczerze to pierwszy raz ją słyszę, ale podoba mi się - roześmiałam się zerkając na nią.
- Cieszę się, że poszerzam twoje horyzonty muzyczne - puściła oczko. - Inaczej skoczyłabyś na tym jednym miernym zespole, i całe życie miała zmarnowane.
Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Dobra. Tylko niech pani nie będzie zbyt surowa. Dopiero się uczę - poprawiłam nuty i zaczęłam grać. Utwór był dość żywy, czasem się pomyliłam, ale Chani zdawała się na to nie zwracać uwagi. Zaczęła się bujać, a nawet śpiewać. Starałam się nie dekoncentrować jej radością, ale słabo mi wychodziło.
Gdy skończyłam utwór blondynka dała mi szybko znak żebym zagrała jeszcze raz. Nie miałam serca jej odmówić. Piosenka mi się podobała, wpadła mi w ucho.
- Dziewczyno, musisz być tym, kogo będzie potrzebować najbliższy dzień!* - niemal krzycząc tekst piosenki usiadła obok mnie i objęła ramieniem. Starałam jej się wtórować.
- Musisz dokonać wyboru, jeśli muzyka cię pochłania. I podnieś głos za każdym razem, gdy oni starają się ciebie uciszyć - wszystko brzmiało fatalnie. Dwie wariatki fałszujące w niebogłosy, i te mylące mi się co chwilę nuty.
CZYTASZ
Dziecko dwóch światów | Eldarya |
FanfictionPojawiłam się w dziwnym i nie znanym mi świecie, a bardzo szybko okazałam się jego częścią bardziej niż myślałam - niż ktokolwiek mógł przewidzieć. Cierpienie, radość, miłość, śmierć i.. Siedem lat śpiączki. Wegetacja. Czy wyjdę cało z tego co prz...