- I ty śmiesz nazywać się naszą przyjaciółką?! Jak śmiałaś to zrobić?! - Karenn wyglądała na wściekłą, a tu obok niej stała załamana Koori.
- Myślałam, że jesteś lepszą osobą.. - jej ogony nie falowały jak zwykle, a były ponuro zwieszone w dół.
- Anastazjo, Huang Hua chce cie widzieć w Sali Obrad.. - nagle do naszej dwójki podszedł Feng Zifu.- Więzienie?! Za co?! Przecież nic nie zrobiłam?! - od dłuższej chwili kłóciłam się z szefową straży. Sęk w tym, że nie pamiętam o co zostałam oskarżona.
- Boli mnie to równie mocno, jak ciebie, ale nie dajesz nam wyboru. To kolejny raz, gdy naraziłaś się Straży. Skoro nasze ostrzeżenia nic nie dały, jestem zmuszona skazać cię na pobyt w celi. Gdy ochłoniesz, jeszcze raz porozmawiamy - kiwnęła głową do Jamona, który ze łzami w oczach chwycił mnie i prowadził prosto do piwnicy, gdzie wylądowałam w ciasnej i ponurej celi.
Nie tak wyobrażałam sobie najbliższe dni..♥
- Nie! - z krzykiem wyrwałam się ze snu, aż usiadłam na łóżku. Moja drzemka nie należała do najprzyjemniejszych.
Nerwowo rozejrzałam się dookoła. Byłam w swoim pokoju, co za ulga.. Ten sen był tak realistyczny.
Co takiego musiałabym zrobić, żeby wszyscy się nagle odwrócili i wsadzili mnie do celi? Zwłaszcza po tym wszystkim co działo się na przestrzeni czasu, jaki tu spędziłam..
Nie, nie myśl o tym Ana. To tylko głupi sen, kompletnie bez znaczenia.Poklepałam się lekko po obu polikach i wstałam z łóżka. Sądząc po gwarze, jaki słychać za drzwiami, godzina koncertu musi się zbliżać. Lepiej się pośpieszyć, jeśli nie chcę tego przegapić.
Nie obijając się przemyłam twarz i wyczesałam potargane we śnie włosy. Pod rękę wzięłam jeszcze jakieś cieplejsze okrycie i opuściłam pokój.
Pech chciał, że na korytarzu trafiłam na Nevrę, przed którym dziś trochę uciekłam.
- Wybierasz się na koncert? - uśmiechnął się delikatnie. A więc tego chce? Myślałam, że mamy jasność co do naszej relacji.
- Dobrze będzie poznać tutejszych idoli - wzruszyłam ramionami, powoli ruszając w stronę sali drzwi. Wampir zrównał się ze mną.
- W poprzednim życiu miałaś jakiś?
- Kilku. To raczej dość powszechne.. - krótko na niego zerknęłam. - Chociaż nie byli to tylko muzycy, ale również osoby z zupełnie innego świata. Ludzie osiągający coś, czym mi imponowali..
- Na przykład?
- Naprawdę chcesz o tym słuchać? Co jakiś czas mi się to zmieniało, z różnych powodów, a o ile wiem, to nie bardzo jesteś obeznany w sprawach ziemskich..
- Próbujesz mnie spławić - nasze spojrzenia na chwilę się spotkały.
- Nie. Mówię zupełnie szczerze - nie uciekłam wzrokiem, tylko to go przekona. - Pewne mechanizmy na pewno działają w tych dwóch światach podobnie, ale są rzeczy, których tłumaczenie by mi trochę zajęło, a na to nie bardzo mamy czas. Koncert się zaraz zacznie, lepiej znajdź dobre miejsce - uśmiechnęłam się lekko i rozejrzałam po ogrodzie. Droga minęła zaskakująco szybko.
- I tak chciałbym jeszcze z tobą później porozmawiać - kiwnął głową i powoli mnie zostawił.Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam po zgromadzonych.
Panował porządny gwar, każdy z każdym rozmawiał. Pojawiło się nawet kilka stoisk z jedzeniem, i niektórzy się nim zajadali. Brakuje jeszcze piwa, oraz jakiegoś pijanego, podstarzałego faery, który będzie tańczył bezpośrednio pod sceną i każdego zaczepiał. Ten jeden szczegół i mam widok z ostatniego festynu, na którym byłam z dziadkami.- Jak wrażenia? - obok mnie pojawił się Leiftan.
- Odejmując niektórym ogony, szpiczaste uszy, czy inne elementy, nie różni się to zbyt wiele od Ziemi - puściłam mu oczko.
- Rozumiem. Zaraz się zacznie, nie idziesz bliżej?
- Może w trakcie. Na razie wolę nie wchodzić w tłumy - uśmiechnęłam się, co odwzajemnił. - A jak z tobą? Będziesz się przepychał do przodu?
- Wracałem z medytacji, nie zostaję tutaj. Życzę ci jednak dobrej zabawy - położył mi delikatnie dłoń na ramieniu i poszedł w swoją stronę.
Wygląda na to, że spędzę wieczór samotnie.
CZYTASZ
Dziecko dwóch światów | Eldarya |
FanfictionPojawiłam się w dziwnym i nie znanym mi świecie, a bardzo szybko okazałam się jego częścią bardziej niż myślałam - niż ktokolwiek mógł przewidzieć. Cierpienie, radość, miłość, śmierć i.. Siedem lat śpiączki. Wegetacja. Czy wyjdę cało z tego co prz...