Długa podróż

244 13 3
                                    

Trzy dni. Trzy cholernie długie dni, a codziennie było tak samo nudno.

Budziłam się wcześnie, chowałam na tyle statku i siedziałam sama całe dnie. Jeśli potrzebna była pomoc to tylko Berius był zainteresowany działaniem mojej osoby. 
Idalia tylko co chwilę na mnie zerkała jakby myślała, że zaraz będę potrzebowała pomocy, a jej koleżanka rzucała mi piorunujące spojrzenia. Z resztą nie ona jedyna - Torin też, jak już zerkał to z pogardą.
Mając powoli dosyć domyślania się o co im chodzi zapytałam jedyną przyjacielsko nastawioną tu do mnie osobę, o co chodzi.
Na statku był jeszcze Gorlas, ale nie widziałam aby z kimkolwiek zamienił chociaż słowo.

W każdym razie dowiedziałam się tylko tyle, że Ewelein kazała mieć na mnie oko, a Idalia jest w nią strasznie zapatrzona i wzięła chyba za poważnie jej słowa. Irytujące. Kolejna nie wierząca w moją osobę. 
Co do Nemory, to według słów Beriusa jest o mnie zazdrosna. Siedem lat temu miała fioła na punkcie Nevry, z którym się spotykałam, do tego uratowałam świat, a teraz wróciłam i pewnie go odzyskam. Stąd jej niechęć do mnie. Jego zdaniem. Jeśli to prawda, to bierz go sobie dziewczyno. Jest beznadziejnym przypadkiem gbura.
Na temat Torina nie dowiedziałam się nic poza faktem, że on i Lance całkiem nieźle się dogadują. Z jakiś względów mnie to nie zdziwiło. Jego mina przypomina tą, którą widziałam za każdym razem na twarzy smoka.

A jak już o nim mowa.. 

Raczej nie rozmawialiśmy. Nasz jedyny kontakt to czasem wzrokowy w trakcie posiłku. Na początku miały zajmować się tym dziewczyny, ale nie miały do tego talentu. A jako, że ja miałam dosyć bezczynnego siedzenia to zaczęłam pichcić.
Przeciwieństwie do kuchni Karuto, moja powinna mu smakować - sól i pieprz sypałam łagodnie.
Niestety nie wiedziałam czy smakowało. Nie miał w zwyczaju mówić nad jedzeniem. W przeciwieństwie do reszty towarzystwa gaworzącego między sobą, my pozostawaliśmy w ciszy.
Mogłaby to uznać za całkiem przyjemne, ale wymieniłabym pewien szczegół w otoczeniu.

- Ćwiczyć? Tutaj? - zrobiłam wielkie oczy. Lance podszedł do mnie w środku dnia i zaproponował trening na pokładzie pod wzrokiem wszystkich obecnych.
- A mamy coś innego do roboty? Zawsze to jakieś spożytkowanie czasu - wzruszył ramionami. - Poza tym widziałem twoje dłonie.. Od kiedy się to dzieje? Często iskrzą?
Widział? Kiedy? 
Owszem zdarzyło mi się jeszcze kilka razy aby małe światełka pojawiały się na dosłownie moment, ale byłam zwykle sama. Czasem pojawiały się pomimo woli, gdy moje myśli szły w różne tematy. Głównie w trakcie rozliczania z przeszłością. Dosłownie raz zrobiłam to przed snem, całkowicie świadomie. Wydawało mi się wtedy, że śpi.
Westchnęłam ciężko i oparłam się lekko tyłem o beczkę po słodkiej wodzie. On stał przede mną i nie odrywał wzroku.
- Od początku podróży - zaplotłam ręce na piersi uciekając wzrokiem. - Pierwszy raz po naszej rozmowie na dziobie. Pojawiły się gdy odchodziłeś.. 
Nie wiem czemu, ale zrobiło mi się głupio. Kompletnie tego nie rozumiem. Nie powinno. Pogodziłam się już z faktem jego wolności, nawet zaczęłam rozumieć Huang Hua, ale nigdy nie zapomnę kim jest i kim był. Nie wybaczę mu, a zwłaszcza nie będę w stanie polubić. Dlaczego więc się tak czuję? Ogarnij się dziewczyno.
- Jak to się stało? Zdenerwowałaś się? Ruszyłem wrażliwy punkt? - wydawał się bardzo zainteresowany. - Jeśli mamy je rozwijać to nie możesz przede mną nic ukrywać, nie ważne jak bardzo ci się to będzie nie podobać. Muszę znać każdą twoją emocję, wiedzieć o uczuciach. To wszystko odegra dużą rolę w naszych treningach.
- Wiem - przerwałam mu. - Znaczy, domyślam się. Powinieneś jednak wiedzieć, że nie będę umiała się przed tobą otworzyć - spojrzałam mu prosto w twarz. Chciał coś powiedzieć, ale nie dałam sobie przerwać. - Słyszałam co mówiłeś. Po prostu potrzebuję czasu. Wszyscy dookoła mieli na to lata, których ja nie miałam. Straciłam je, a do tego wszystkiego ciągle dręczą mnie koszmary. Pojawiają się co noc. Widzę poległych przyjaciół i ciebie niszczącego kryształ. Tak, temat który poruszyłeś na dziobie, ten na samym końcu, ruszył mnie. Byłam w lesie i wszystko słyszałam, a doskonale wiesz ile byłam w stanie dla niego wtedy zrobić.
Żeś mu strzeliła mowę. Powinnaś być z siebie dumna kobitko.
Lance prychnął, był.. rozbawiony?
- Ktoś tu mówił, że nie będzie w stanie się przede mną otworzyć - na jego twarzy gościł drwiący uśmieszek. - Ale teraz chyba wszystko rozumiem. Gdy walczyliśmy też byłaś naładowała emocjami, to one tobą sterowały. Nie kierowałaś się rozumem, a mogłaś zginąć - postanowił oprzeć się obok mnie. 
- Nie do końca masz rację. - Cholerne palce, znowu zaczęłam je wyginać. - Gdy złożyłeś ultimatum dotyczące Leiftana miałam nad czym myśleć. Od jego życia zależało też wtedy moje. Nie wiem, może nadal tak jest.. 
- Co masz na myśli? Jesteś od niego zależna? 
Wyrwało mi się westchnienie i podeszłam do burty podpierając się na niej. Czułam jak wodził za mną wzrokiem. 
- Moje bezpośrednie powiązanie z Wyrocznią i kryształem jest dziwne. Rozbijając kryształ podpisałeś wyrok na moje życie - posłałam mu krótkie spojrzenie. Ciągle stał w tym samym miejscu i przyglądał mi się. Słuchał. - Umarłam, a przynajmniej umierałam. Byłam w czyśćcu, włóczyłam się. Nie mogłam nic zrobić. Ewelein też próbowała wszelkich sposobów, ale nic nie działało. Moje przebudzenie było cudem. Dopiero gdy prawda o Leiftanie wyszła na jaw dowiedziałam się dlaczego żyję. On.. 
- Związał wasze dusze - wtrącił się. Nic nie dodając przytaknęłam. - Teraz rozumiem. Tak czy siak byś zginęła. Nie ważne jaką byś podjęła wtedy decyzję.
- Trochę miałam, mieliśmy szczęścia, że mógł to zrobić. Byłam wiele razy w łapach śmierci. Za jednym z nich ocalił mnie swoją krwią. Inaczej wszystko by ci się udało. - Moje dłonie się uspokoiły, a wzrok zawędrował do jasnowłosego.  Zaciskał nieco za mocno dłoń na rękojeści swojego miecza. Nie podobało mu się to co słyszał.
- Po waszym pobycie w krysztale.. Czy to ciągle działa? 
Chłodny dreszcz przeszedł mi po plecach. 
- Nie mam pojęcia, ale dzieją się dziwne rzeczy - odgarnęłam włosy za ucho wracając do podziwiania fal. - Zdarza się, że czuję emocje, które nie należą do mnie. Leiftan jest zawsze wtedy w pobliżu. Myślisz, że to możliwe? Ciągle jesteśmy związani?

Dziecko dwóch światów | Eldarya |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz