Moment ekscytacji

244 16 0
                                    

- Dobrze! A teraz postaraj się to postawić najdelikatniej, jak tylko możesz. Nie zgniotłaś jej więc dasz radę zrobić i to - słyszałam głos Leiftana gdzieś za swoimi plecami.
Od samego rana spotkaliśmy się przy Stuletniej Wiśni i wzięliśmy za nasze ćwiczenia. Słońce ledwo wstawało, a nasza dwójka była już po godzinie zajęć. 
Na samym początku powtórzyliśmy to, co robiliśmy ostatnio, a potem blondyn wytłumaczył mi jeszcze kilka rzeczy i przeszliśmy do poważniejszej i bardziej przydatnej praktyki - formowania energii. 
Na początek zaczęliśmy od mniej skomplikowanych kształtów figur, przez kwiaty, aż do teraz.. 
Stworzyłam jakby ogromną dłoń, którą miałam opanować, a służyły nam do tego owoce i szkło. Leiftan przyniósł ze sobą sporą ilość produktów łatwych do zgniecenia, lub stłuczenia. Miałam na nich ćwiczyć swoją delikatność, i dobrze. 
Gdy tylko wzięłam pierwszy owoc, zgniotłam go i z pięści wylatywał sok. Wolałabym nie zrobić tego jakiejś żywej istocie, dlatego od dobrej godziny ćwiczę swoje umiejętności. 

Pewnie ciekawi was, co z naszą gwiazdą. 
Nie wiem. Nie widziałam jej. Wiem jednak, że na pewno dotarła w nocy. 
Skąd? Cóż, nie byli zbyt dyskretni.

Poprzedniego wieczoru zasnęłam nad przepisanymi notatkami z zajęć z Huang Chua, aż nagle, w środku nocy usłyszałam okropny huk. Obudziłam się, a za moimi drzwiami ktoś obrywał słownie od damskiego głosu, żeby uważał na jej rzeczy.
Zakładam, że to ona, bo któżby inny? 
Nie brzmiała zbyt przyjaźnie, ale nie nakręcam się. Było późno, a możliwe, że byli po długiej podróży. Każdy by się łatwo denerwował w takiej sytuacji. 

A co ze śniadaniem? I wczorajszym przegnaniem nas z ogrodu?
Jak byłam pod stołówką, tuż przed spotkaniem z blondynem, to była zamknięta. Za drzwiami słyszałam jednak krzątanie się Karuto, a do nosa dochodziły jakieś zapachy, musiał więc być w środku.
Natomiast w pobliżu fontanny, w ogrodzie muzycznym, rozstawiona została scena. Jeśli coś miało pozostać tajemnicą na dłużej, to ta konstrukcja z pewnością w tym nie pomoże. Wygląda jednak na to, że czeka nas ciekawy wieczór. 

- Anastazjo, delikatniej - z zamyślenia wyrwał mnie głos towarzysza. Podniosłam wzrok i dostrzegłam, że postawiłam szklaną wazę na ziemi, ale nie z takim efektem z jakim powinnam. Była w malusieńkich kawałkach. Kiedy ja to zrobiłam?
- Masz dość na dziś? Zmęczyłaś się? - Leiftan stanął tuż obok mnie i spojrzał zmartwionym wzrokiem. 
Pokręciłam głową.
- Przepraszam, trochę odleciałam. Mamy jeszcze jeden wazon? Spróbuję ostatni raz.. 
- To był ostatni, wszystkie już zdążyłaś zniszczyć - skrzywił się. 
- Nie idzie mi to za dobrze - westchnęłam, a dłoń z energii zniknęła. 
- Potrzebujesz jedynie treningu, to wszystko - blondyn dotknął mojego ramienia i uśmiechnął się lekko. - A teraz posprzątajmy ten bałagan i chodźmy coś zjeść. Pamiętam, jak wspominałaś, że spotykasz się dziś z Lancem. Lepiej żebyś była w formie. - Zerkając na mnie krótko, wziął jakiś worek i ostrożnie zaczął zbierać kawałki potłuczonego szkła. Zaraz do niego dołączyłam.
- Takie były plany, o ile nie zmieni tego ta cała Ester - doprowadzaliśmy okolicę do porządku. Jeszcze tego brakowało, żeby ktoś się o to przyczepił.
- Mam dla ciebie jedną radę jeśli o nią chodzi - spojrzał na mnie, był całkowicie poważny. - Lepiej nie rób sobie z niej wroga. 
- To groźba wiernego fana, czy ostrzeżenie przyjaciela? - uniosłam brew. 
- Ostrzeżenie. Miiko nie miała z nią dobrych relacji, a nie chciałbym żeby historia się powtórzyła - podnosił się. Okolica była już czysta.
- O jakiej historii mówisz? Domyślam się, że nie poszło o zapewnianie jej wygód.. 
- Nie jestem do tego odpowiednią osobą. Nie chcę cię również źle do niej nastawiać, mogła się zmienić. Po prostu uważaj - uśmiechnął się do mnie delikatnie, co skwitowałam jedynie cichym westchnięciem. 
- Po tym, co o słyszałam o niej wczoraj to trochę ciężko nie nastawiać się negatywnie, ale spróbuję.
- Cieszy mnie to. Chodźmy teraz coś zjeść.. 

Dziecko dwóch światów | Eldarya |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz