Konflikt

203 14 2
                                    

- Przykro mi Anastazjo, ale muszą być jakieś zasady. Ostatnio tylko cie uprzedziłam, ale tym razem muszę dać ci oficjalne upomnienie. Następnym razem możesz zostać zawieszona, jako członkini Straży - ton Huang Hua był oficjalny i chłodny, ale po jej minie widziałam, że nie jest szczęśliwa z tego powodu. To nie jest najlepszy moment, żeby tracić ludzi, a zwłaszcza takich, których wiedza może się przydać. 
Niestety nie miała wyboru. 
Dlaczego?
To proste. Podpadłam gwiazdeczce. 
Zacznijmy jednak od początku.. 

Minęło kilka dni od pokazu, jaki dałam z Ester w trakcie tego felernego posiłku. Niestety gdy miałam nadzieję, że nigdy więcej się nie zobaczymy, ona stanęła na mojej drodze. Może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie jej wyraźne danie mi do zrozumienia, jakie ma plany względem straży. 
Nevra wyjeżdżał, ale przecież została cała masa strażników, którymi się mogła bawić do woli. Przynajmniej w jej opinii tak to wyglądało. Ja miałam małe wątpliwości, czy aby na pewno każdy mógł być na jej skinienie palcem.
I dokładnie w takim, nieprzyjemnym tonie zakończyła się nasza ostatnia rozmowa.
Na koniec dodała coś w stylu - jeszcze zobaczysz, jak to jest czuć mój oddech na karku. W tamtej chwili kompletnie nie rozumiałam o co jej chodziło, ani co mogła mieć na myśli. Byłam jedynie pewna, że zostanie tu na dużo dłużej niż kilka męczących dni.
O tym, jak dotkliwy będzie ten czas przekonałam się już następnego poranka. 

Z samego rana usłyszałam ciche puknięcie w swoje drzwi, a zanim zdążyłam podejść i je otworzyć w szczelinie przy podłodze została wsunięta kartka z planem ćwiczeń na najbliższe dni. Nieobecność Nevry najwyraźniej trochę zaburzyła plany szefów straży. Trening, który od rana powinien prowadzić Lance, przejął Jamon. Następnego dnia zamiast Huang Chu, wpisana była Koori, a jeszcze w kolejnym Karenn zamiast Chrome'a. Zupełnie jakby się wymieniali. Czy mi to przeszkadzało? Nie bardzo. Grunt, że było co robić, a towarzystwo nie należało do tego strasznego. 
W teorii.. 

Wszystko, od śniadania do rozpoczęcia treningu przebiegało prawidłowo. Za radą smoka, Jamon postanowił zrobić nam dzień sparingów i poprosił kilku strażników, których znałam głównie z twarzy, o pomoc. Był również Mathieu, czy chociażby dawno nie widziany przeze mnie Gorlas, ale to tyle. 
Można by powiedzieć, że pierwsza godzina minęła bajecznie. Wymienialiśmy się co chwilę partnerami, a brzdęk ścierającej się broni roznosił się po okolicy. 
Do czasu.. 

W pewnym momencie do naszych uszu dotarł, jakże irytujący, piskliwy głosik Ester, która przyszła z koszykiem wypełnionym czymś po brzegi i z szerokim uśmiechem na twarzy podeszła do naszej grupy. Jak łatwo się domyślić, to byłby koniec zajęć na ten dzień. Wszyscy ją oblegli, zaczęli się przymilać, podczas gdy ona rozdawała jakieś ciasteczka i błądziła wzrokiem wśród zebranych. 
Mogłam się jedynie przyglądać temu teatrzykowi i jedynie liczyć, że jeszcze wrócimy do ćwiczeń. Moje nadzieje okazały się jednak złudzeniami. Nasz czas minął, a przede mną były inne obowiązki.

Nie spodziewałam się jednak, że wracając ze spotkania z Leiftanem zostanę przez Chroma zaprowadzona do Huang Hua i usłyszę takie bzdury. 
Jakie? 

Nasza szanowna Ester, zgłosiła bowiem, że zniszczyłam jej jakąś sukienkę. Ja miałam zniszczyć jej sukienkę. Czy ktoś w to w ogóle mógł uwierzyć?  Jak się okazuje - mógł.
Nie wiem, jaką scenę im zafundowała, ale straż naprawdę w to uwierzyła.
Według słów śpiewaczki, kreacja miała zostać w łazience, ponieważ jej zapomniała, czy coś takiego. Gdy po nią wróciła, drzwi były zablokowane, a podejmując się kolejnej próby widziała, jak z niej wychodzę. W pokoju zorientowała się, że tkanina została brutalnie pocięta i nic nie da się z tym zrobić. 
Czy byłam w łazience? No oczywiście! Po sparingach musiałam wziąć prysznic, bo śmierdziałam. Nie zauważyłam jednak zostawionej tam żadnej sukienki, czy chociażby innego kawałka materiału, który mógłby czymś być. Nie widziałam również Ester na korytarzu, a byłam w pokoju odłożyć swoje rzeczy, po czym udałam się na stołówkę. Tam coś zjadłam, a następnie pobiegłam do Leiftana. Czy tutaj natknęłam się na cokolwiek związanego z nią? Nie. Jedynie Fabian jadł w towarzystwie kilku strażników i żywo dyskutowali. Nic więcej. 

Dziecko dwóch światów | Eldarya |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz