Chyba zaczynam cię trochę akceptować..
Wyobraźmy sobie minę smoka po tych słowach. Zgadza się, wyobraźmy. W momencie, w którym je wypowiedziałam na statku wybuchł alarm.
Jakieś zrządzenie losu? Właśnie miałam ochotę szczerze porozmawiać.
Słysząc krzyk Nevry, oboje natychmiast się rozejrzeliśmy. Na naszą łajbę wdrapywały się chowańce podobne do skorpionów - miały sześć nóg, po trzy z każdej strony, paskudne pyski z czymś w rodzaju ostrzy i odwłok skierowany ku górze, brakowało jedynie kolca jadowego na ogonie. Nie wyglądały na przyjaźnie nastawione, i faktycznie zaczęły atakować.
Natychmiast dobyłam broni, podobnie zrobił Lance.
- Czy Maripody były kiedyś tak agresywne?! - usłyszałam krzyk Kroori, która swoją laską odbijała stworzenia. Niestety na mnie również przyszła kolej. Zaczęłam walczyć.
- Nie, ale nie czas teraz na to! - Nevra tylko krótko odpowiedział.
Odpierając kolejne zwierzaki spróbowałam się rozejrzeć. Każdy miał pełne ręce roboty. Miałam wrażenie, jakby ilość Maripodów zamiast się zmniejszać, z każdą chwilą rosła.
Wtedy dostrzegłam, że Leiftan walczy ze sterem kompletnie nie osłaniany. Faktycznie morze jakby zdziczało, stało się bardzo niespokojne. Nie mógł robić dwóch rzeczy na raz.Odbijając kolejne ataki zbliżałam się w jego stronę. Nie mogę pozwolić, aby cokolwiek mu zagroziło. Nie ma mowy.
Moje ostatnie wysiłki, jakie wkładałam w ćwiczenie umiejętności posługiwania mieczem, teraz naprawdę przyniosły skutki. Szło mi sprawnie i momentalnie znalazłam się za plecami blondyna.Nagle chowańce zaczęły się cofać, a raczej w popłochu uciekać. Nie rozumiejąc zaczęłam się rozglądać za nowym, większym zagrożeniem. W oczy rzuciła mi się Koori, której laska lekko świeciła - używała jakiegoś zaklęcia. Już dawno słyszałam, że im więcej ogonów u kitsune, tym większa jest jego moc - ten czar musiał być więc naprawdę dobry, że działał w taki sposób.
Odetchnęłam lekko.
I niepotrzebnie. Za szybko wyluzowałam, i wszystko popsułam.
Niemal w tym samym momencie, jeden ze stworów uciekając wpadł na dziewczynę. Najwidoczniej wytrąciło ją to z transu, w którym się znajdowała, ponieważ znów zaczęły być agresywne. Jeden z nich zaczął skradać się za plecami ogoniastej, która wyglądała na wyczerpaną akcją sprzed chwili.
Bez wahania ruszyłam w jej stronę. Odskoczyła zaskoczona w momencie, gdy z nie małym wysiłkiem, wywaliłam bestię ze statku.
- Ana! - pisnęła wskazując na coś. Nim zdążyłam zareagować Lance był przede mną. Mało brakowało, a ratując dziewczynę sama bym ucierpiała gdyby nie on. Smok zerknął na mnie kątem oka. Kiwnęłam lekko głową w podziękowaniu. Nie było teraz czasu na nic innego.
Wróciliśmy do oczyszczania pokładu z insektów.
W końcu przestało ich przybywać. Zaczęło się robić pusto, a pot leciał po naszych czołach.
- Nie traćcie czujności! - Leiftan wykrzyknął zza steru. W tej samej chwili łodzią mocno wstrząsnęło, jakby się z czymś zderzyła z boku. Gdyby nie to, Nevra pewnie zwróciłby mu uwagę, że już dawno nie jest na stołku, i nie on tu rozkazuje.
Kolejny wstrząs. Lance wyjrzał za burtę i mocniej ścisnął miecz.
- To nie koniec!
Znów coś uderzyło w łódź, a parę sekund później przed dziobem wynurzyła się postać kilkumetrowego, może nawet kilkunastometrowego węża.
- Co to jest do diabła?! - Mathieu spojrzał po członkach straży, ale zamiast odpowiedzi z ich strony usłyszeliśmy okropny ryk bestii. Chyba się przedstawiła, a już sam jej widok straszył. Ogromna płetwa grzbietowa, wściekle świecące oczy i ogromne kły. Po plecach przeszły mi dreszcze.
Żadne z nas nie drgnęło, jakbyśmy czekali na pierwszy ruch ze strony potwora. Myślicie, że zasada - nie ruszaj się, a nie zaatakuje, działa na zmutowane węże z Eldaryi? Szczerze, to ja miałam taką nadzieję, i jedynie wpatrywałam się na wprost.Świecący wzrok zmierzył nas wszystkich, zatrzymał się jednak na Leiftanie, który walczył ze sterem. Również spojrzałam na blondyna. Serce podeszło mi do gardła, gdy syczący pysk bestii zaczął się do niego zbliżać. Wyglądał jakby niuchał, i coś mu się najwyraźniej nie spodobało.
Znów wydał z siebie ten okropny wrzask prosto na aengela, który ciągle tam stał. Jego ignorancja podniosła stworowi tylko ciśnienie - chyba postanowił go zjeść. Zbliżał się coraz bardziej do niego.
- Leiftan! - krzyknęłam wyciągając przed siebie rękę jakbym chciała go złapać. Poczułam rozchodzące się w moim ciele ciepło, a zaraz po tym strumień jasnego światła uderzył w bestię niczym pocisk. Poleciała do tyłu i wyglądała, jakby ją trochę zamroczyło.
Jasnowłosy natychmiast puścił koło steru i uciekł w naszą stronę. Rzucił mi krótki spojrzenie, którego nie mogłam rozszyfrować. Wiedziałam jednak, że dosłownie wszyscy się na mnie w tym momencie gapią - ze stworem na czele.
- Chyba teraz ty zostaniesz jego przekąską - usłyszałam gdzieś z boku głos Mathieu.
Co to, to nie. Będzie musiała obejść się smakiem, i dotyczy to wszystkich członków załogi.
CZYTASZ
Dziecko dwóch światów | Eldarya |
ФанфикPojawiłam się w dziwnym i nie znanym mi świecie, a bardzo szybko okazałam się jego częścią bardziej niż myślałam - niż ktokolwiek mógł przewidzieć. Cierpienie, radość, miłość, śmierć i.. Siedem lat śpiączki. Wegetacja. Czy wyjdę cało z tego co prz...