Środek lasu, a w nim ja, Nemora i Lance. Wyobraźcie sobie, jak przyjemnie i swobodnie się czuję w tak doborowym towarzystwie. Prawda, nie bardzo. Dlaczego więc w nim przebywam?
Jedynym tego powodem, jest nasza misja. Od badania przedmiotów przetrzymywanych pod kluczem przez ratusz, minęły trzy dni. W tym czasie cała nasza grupa miała co robić. Wymieniliśmy się zdobytymi informacjami, a także szukaliśmy nowych.Mieszkańcy Tenpu wskazywali nam miejsca, w których znajdowali przedmioty z Ziemi, a także zdarzyło się, że jakieś dzieciaki znalazły robo-zabawkę i przestraszeni rodzice ją do nas przynieśli.
Przez to wszystko Lance podjął decyzję o przeszukiwaniu lasu, ponieważ to on był źródłem wszystkich tych przedmiotów. Niestety w miejscach, wskazanych przez cywili, nie było nic co by tłumaczyło ich pojawienie się. Tak, więc oto już drugi dzień z rzędu przeszukujemy wszelkie krzaki i dziury w ziemi.
Wczoraj moim towarzyszem był Berius i Gorlas, a dziś mam zaszczyt w towarzystwa dwóch najsympatyczniejszych osób, jakie w swoim życiu spotkałam. Mam nadzieję, że czujecie ten sarkazm..
Niestety nasz nieśmiałek złapał jakiegoś paskudnego wirusa i musiał dziś zostać z Idalią, w naszym tymczasowym lokum. Jeśli chodzi o Beriusa, to Lance przydzielił mu Torina i działali we dwójkę. Mruczał coś przy tym, że ma on na mnie zły wpływ, ale nie rozumiem dlaczego.
Codziennie grzecznie wstawałam, wykonywałam swoje obowiązki, a gdy smok miał czas, ćwiczyliśmy.
Owszem, zdarzały się nieporozumienia, ale to nie ja tu byłam ich uczestnikiem, czy winowajcą. Najczęściej denerwowała go nasza wesoła grupka.Po ostatniej niespodziance z górskim jacuzzi, nasz dowódca miał jeszcze kilka momentów, aby ich rugać. Czas pomiędzy zadaniami lubił zajmować im Martin. Dało się go poznać jako bardzo wesołego, i rozrywkowego faery. Donosił wino, piwo, różne posiłki z karczmy przyjaciela, a nawet przyprowadził grajka. Z lokalu impreza przeniosła się do nas.
Wyobraźcie sobie minę Lance'a.
Wróciliśmy z treningu. Obje wykończeni i spoceni, ponieważ zostawiliśmy temat moich mocy i skupiliśmy się na kondycji. Zdarzało się, że czasem mi dłonie zamigotały, ale wiedziałam, że muszę umieć obronić się również bez używania magii. Poza tym, gdy ostatnio sama je próbowałam przywołać zasnęłam, a tym przyjemnym ciepłem okazał się koc na moich ramionach, który ktoś położył. Nie wdawałam się w zbędne dyskusje, czy rozmowy. Po prostu słuchałam i robiłam swoje. Obsydiańczyk również stał się jakby łagodniejszy, chociaż nie mogę powiedzieć, iż całkowicie. Gdy widział moje obijanie, albo zwyczajną niechęć rzucał głupimi tekstami, krytykował, czy delikatnie uniósł głos aby mnie zmotywować.
I ja i on, wiemy dobrze, że zardzewiałam w krysztale i bardzo mi to potrzebne. Nie będę jednak ukrywała, że jestem wykończona. Codziennie wstaję o świcie i kładę się bardzo późno, a to zdecydowanie za mało snu, po tak intensywnych działaniach.
Tego dnia kumulacja tych wszystkich braków w odpoczynku wystarczająco dała mi się we znaki. Zwyczajnie nie miałam siły trzymać swojego ostrza - Atarangi, w dłoniach, co denerwowało mojego trenera. Widziałam, jak bardzo niechętnie to zrobił, ale szybciej zakończyliśmy.
Zastanawiacie się pewnie, czym więc on był tak zmęczony.
Ciężko mi to przyznać, ale jest tak zwyczajny, jak każdy. Dla niego również ostatni czas był intensywny, a do tego dało się go w środku nocy przyłapać jak siedzi przy świeczce i wypisuje raporty. Sam, więc też za wiele nie sypiał.Widząc dobrą zabawę i roześmianych podwładnych, wybuchł i skarcił ich tak głośno, że serce podskoczyło mi do gardła. Rozumiałam go doskonale, sama chciałam odpocząć, a zdecydowanie nie przypłynęliśmy tu taki kawał drogi, aby się dobrze bawić.
Obyło się bez mdlenia i tracenia rozumu, ale zdenerwowałam się i zrobiło mi słabo. Ostatkiem sił wtedy uciekłam do środka i skuliłam się gdzieś w kącie nucąc coś pod nosem, byle tylko strach nie przejmował nade mną kontroli.
Z tego właśnie powodu, za dnia, gdy tylko nie musiałam spędzać czasu z Lancem, wdawałam się w pogawędkę z Beriusem. Nie były to długie rozmowy, zdecydowanie wolał szaleć z resztą towarzystwa, a ja trochę odpocząć skoro miałam to pięć minut. Chłopak był jednak bardzo zabawny, i czasem zdarzyło mi się zaśmiać. Czyżby to nie przeszkadzało naszemu liderowi? Nie mam pojęcia.
CZYTASZ
Dziecko dwóch światów | Eldarya |
FanficPojawiłam się w dziwnym i nie znanym mi świecie, a bardzo szybko okazałam się jego częścią bardziej niż myślałam - niż ktokolwiek mógł przewidzieć. Cierpienie, radość, miłość, śmierć i.. Siedem lat śpiączki. Wegetacja. Czy wyjdę cało z tego co prz...