Po tym, jak sytuacja się uspokoiła nasza grupa nie zwlekała dłużej.
Zebraliśmy swoje rzeczy i natychmiast ruszyliśmy w stronę budynku. Każdego z nas męczyła sprawa Tenjina i jego gróźb. Koori mówiła, że to tylko takie jego gadanie, ale Nevra wolał żebyśmy uwinęli się jak najszybciej i nie sprawdzali tego.Pierwsze co mnie uderzyło po przekroczeniu progu, to normalność, z którą dawno nie miałam styczności - typowa ziemska normalność. Ogromny, zniszczony hol, a w głębi coś w rodzaju recepcji.
Od razu odłożyłam swoją torbę i powoli wchodziłam głębiej.
Po lewej stronie od wejścia stało kilka czerwonych kanap i drewnianych stolików, dalej było kilka wind i ciemny korytarz. Po prawej prezentowało się podobnie - wygodne siedzenia, i kolejne stoliki.
Czyżby lobby jakiegoś hotelu? A może coś w rodzaju budynku z przestrzeniami pod wynajem? Naprawdę ciężko było mi to określić.
Stąpałam dalej po śniegu, który licznymi potłuczonymi oknami dostał się do środka i znajdował w każdej części pomieszczenia chociaż w niewielkiej ilości. Nagle przede mną spadło na ziemię małe szkiełko. Natychmiast zadarłam wzrok i odskoczyłam do tyłu. Sufitu ledwo trzymał się ogromny żyrandol, zawierający właśnie takie elementy. Szklane, drobne elemenciki zwisały z niego tworząc kiedyś ładną kompozycję. Dlaczego kiedyś? Bo teraz krzywo zwisał, i w każdej chwili mógł zlecieć z hukiem. Nie prezentował się zbyt pewnie.
Szeroko ominęłam ewentualny punkt upadku i znalazłam się przy drewnianej ladzie. Stał na niej ekran komputera i telefon stacjonarny. Za nią szafka ze sporą ilością szufladek i szafek, a obok tablica z licznymi wieszakami na klucze. Wychylając dojrzałam na podłodze masę porozrzucanych papierów i różnych drobnych przedmiotów.
Ciekawość zwyciężyła i przeszłam na drugą stronę, aby poprzeglądać co to jest.
Było tam kilka kopert z różnymi nazwiskami, jak i otwartych, czystych i całkowicie pustych, jakiś stłuczony kubek, kilka kompletów kluczy. Naprawdę różności.
Podniosłam się na nogi i spojrzałam na ośnieżoną klawiaturę komputera. Czuję jakbym wieki nie miała z tym styczności. Delikatnie przejechałam po jej klawiszach, które wprawione w drgania delikatnie zastukały. Uśmiech wkradł się na moją twarz.
Zerknęłam krótko na telefon i powoli podniosłam jego słuchawkę. Przyłożyłam ją do ucha, z dziecięcą nadzieją, że ktoś się odezwie. Kto będąc małym przygłupem nigdy tego nie robił?
Ku mojemu zdziwieniu nie było w niej absolutnej ciszy, chociaż z braku prądu tak właśnie powinno być. Słyszałam delikatne warczenie, jakby energia ciągle przepływała między kabelkami. Jak to możliwe? Czyżby wszechobecna maana w Eldaryi, wpływała na ziemskie urządzenia? Trzeba to sprawdzić.
Zaczęłam powoli naciskać przyciski numeru alarmowego. Jeden, drugi..
- Anastazja! - zanim nacisnęłam ostatni Nevra krzyknął. Podniosłam wzrok, kiwał abym podeszła. Westchnęłam ciężko i ruszyłam w ich stronę.
- Co tam robiłaś? - Lance zaczął mi się bacznie przyglądać.
- Ciekawość. Chciałam zobaczyć, co tam jest.. - usiadłam na jednym z foteli. Dostrzegłam, że stolik, który stał tu przed chwilą został rozwalony i przygotowany do ogniska.
- Nie oddalajcie się, a przynajmniej nie samotnie. Lepiej trzymać się w grupie - Nevra przeleciał po wszystkich wzrokiem. - Nie powinniśmy marnować czasu, i od razu sprawdzić chociaż część budynku. Wiem, że jesteście wykończeni, ale im szybciej nam zejdzie tym lepiej. Ja i Mathieu pójdziemy na drugie piętro, Leiftan i Koori na pierwsze, a Lance i Anastazja sprawdzą tutaj każdy kąt. W nocy będziemy mieli warty po dwie osoby, a od rana weźmiemy się do sprawdzania każdego piętra. Jakieś pytania?
Pokręciliśmy głową. Nie ma co dyskutować. Każdy z nas marzy jedynie od odpoczynku. Szybko zaliczymy co mamy i będzie na to chwila.♥
Po chwili każdy z nas rozchodził się w swoją stronę.
Kolejny raz zostałam sama ze smokiem, ale nie narzekałam. Zawsze mogło być gorzej, i mógł być to Nevra. Brr..Lance od razu ruszył przed siebie, a ja kawałeczek za nim. Zanim jednak straciliśmy recepcję z zasięgu wzroku szybko do niej podbiegłam i chwyciłam pęk kluczy. Leżał na ziemi obok zbitego kubka. Kto wie, może się przyda.
- Co ty robisz? - smok spojrzał na mnie nieco krytycznie.
- Widzisz to?- zadzwoniłam trzymanymi kluczami. Miały przy sobie uroczy brelok z Pikachu. - Możemy trafić na zamknięte pomieszczenia. Chyba lepiej je otworzyć niż włazić na kopa.
- Marnujemy czas. Chodź lepiej - pokręcił głową i zaczął odchodzić.
Zaraz go dogoniłam.
- Nie uwierzę jeśli mi powiesz, że mielibyśmy coś pominąć. Poza tym, jeśli ktoś by tu był to robienie spektakularnego wejścia smoka nie jest zbyt miłym przywitaniem.
- Czego robienie? - spojrzał na mnie.
- Wejścia smoka, ludzie używają tego zwrotu. Chodzi o zaskoczenie, wywołanie sensacji pojawiając się gdzieś. Z tego co wiem, to nie ma to nic wspólnego z twoją rasą - wzruszyłam ramionami i odeszłam na bok. Pierwsze drzwi.
Powoli chwyciłam klamkę i lekko je pchnęłam.
- Może lepiej ja będę szedł przodem - Lance położył dłoń na moim ramieniu i chciał mnie odsunąć.
- To tylko męska łazienka - kiwnęłam na trójkąt przymocowany do drewna.
- To nie ma znaczenia. Nie ryzykuj - nie dał za wygraną i jako pierwszy wszedł do środka.
Idąc za nim czułam się niezręcznie. Wchodzenie do męskiej toalety nie było dla mnie nigdy zbyt komfortowe. I nie, że miałam tu jakoś wiele okazji. Po prostu jeszcze w szkole przez dwa miesiące damska była w remoncie, i wszyscy musieli korzystać z jednej. Smród papierosów, idiotyczne napisy na ścianach, rolki papieru w pisuarach, albo trafienie na kogoś akurat załatwiającego swoje potrzeby przy nim. Można było się dorobić porządnej traumy.
Tutaj łazienka prezentowała się jednak trochę lepiej - był porządek. Śnieg oszczędził to miejsce, lustra nad zlewem były całe, a w kabinach nie znalazłam żadnego bohomaza.
- Pusto - zamknęłam za sobą drzwi do oddzielonego kibelka. Zadarłam jednak wzrok na sufit marszcząc czoło. Znajdująca się tu lampa błyskała od czasu do czasu jasnym światłem. - Tak nie powinno być..
- Co masz na myśli? - Lance cofnął się stojąc już w wyjściu pomieszczenia.
- Wygląda na to, że w budynku jest prąd, elektryczność. - Kiwnęłam głową, podążył wzrokiem do sufitu.
- Co to jest ta cała elek.. No to co powiedziałaś? - zmarszczył lekko czoło.
- Rodzaj energii, którą ludzie wytwarzają do uruchamiania większości urządzeń i sprzętu.
- Macie na ziemi magię? - jego wzrok padł na mnie.
- To nie do końca tak, ale mogłoby się wydawać. Ciężko to tak na szybko wytłumaczyć komuś, kto nie zna tamtego świata.
Przytaknął.
- To migające światło powinno nas martwić?
- Powinniśmy uważać. Nie ma tu źródła prądu, a więc nie powinno się tak dziać. Może maana jakoś działa na urządzenia, ponieważ w słuchawce telefonu też słyszałam przepływ energii, ale to może być niebezpieczne.
- Mało z tego rozumiem, ale może porozmawiamy o tym z Nevrą za chwilę. Chodźmy dalej..
CZYTASZ
Dziecko dwóch światów | Eldarya |
FanfictionPojawiłam się w dziwnym i nie znanym mi świecie, a bardzo szybko okazałam się jego częścią bardziej niż myślałam - niż ktokolwiek mógł przewidzieć. Cierpienie, radość, miłość, śmierć i.. Siedem lat śpiączki. Wegetacja. Czy wyjdę cało z tego co prz...