Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że eldaryjskie zabiegi piękności są tak śmierdzące, zapierałabym się rakami i nogami byle tylko to wszystko nie było w moim pokoju.
Dziewczyny przyniosły jakieś kremy i olejki, w których skład wolałam nie wnikać, ale sam zapach był okropny. Biedna Dafne nie mogła tego wytrzymać i zaczęła drapać drzwi, byle ją wypuścić. Nieprzekonana to zrobiłam, nie powinna się zgubić, a przynajmniej mam taką nadzieję. Sama jednak jedynie otworzyłam okno i musiałam znosić te katusze.Koori z jakąś brązową papką na twarzy, Karenn dusiła nasączone jakimś płynem włosy. Osobiście głownie obserwowałam, chociaż nie udało mi się uniknąć nałożenia czegoś na twarz, co konsystencją przypominało glinę, było zielone i zimne. Po nałożeniu zapach jeszcze bardziej atakował moje nozdrza i powodował delikatne odruchy wymiotne.
Przez to wszystko nawet nie byłam w stanie zjeść tego co dla mnie przyniosły, zwyczajnie bym to zaraz zwróciła.
Dziewczyny miały ze mnie niezły ubaw i przedrzeźniały każde moje narzekanie.
Chcesz być piękna, to musisz trochę wycierpieć - to zdanie słyszałam niemal co chwilę. Nie brzmi ono przekonująco. Nigdy nie byłam typem osoby, która używa nie wiadomo czego żeby spowolnić pewne procesy starzenia, czy stroić się jak gwiazda. W przeciwieństwie do mojej matki - specjalistki od botoksu niestety coraz bardziej zaczynały ją kojarzyć z roku na rok. Nie uważałam żeby wyglądała staro, ale miała jakiś głupi kompleks. Nie podobał jej się nawet najmniejszy zalążek zmarszczki.- Dobra dziewczyny, mogę już to ściągnąć z twarzy? Dłużej nie wytrzymam - zerknęłam na swoje towarzyszki. Obie wesoło wymieniały między sobą jakieś plotki, gdy siedziałam przy oknie i łapałam czyste powietrze.
- A minęło piętnaście minut? - Karenn spojrzała w moją stronę.
- Jak dla mnie już ze trzy godziny - westchnęłam i ruszyłam w stronę miski z wodą. Szczęście w nieszczęściu, że ją tu przyniosły. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której bym szła tak do łazienki.
Natychmiast zaczęłam z siebie zmywać to świństwo.
- Słyszałam, że ty i Nevra.. - zaczęła Koori, gdy tylko czysta woda dotknęła mojej upaskudzonej twarzy.
- Ani się waż kończyć, czy rozpowiadać to dalej - chlapiąc na wszystko dookoła odwróciłam się zamaszyście i zaczęłam jej grozić palcem wskazującym. - To bajki, bzdury, i to wyjaśnię, ale nie dzisiaj. Nie życzę sobie jednak żebyście rozpuszczały takie informacje na prawo i lewo, jak głupie przekupki.
Mój ton brzmiał ostro, a ich miny z każdym momentem się wykrzywiały.
- O co ci chodzi? Przecież tak tylko się śmiejemy - wtrąciła wampirzyca.
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi - mruknęłam wracając do mycia się. - Rozmawiałaś z Chromem i Nevrą, o czymś o czym nie powinnaś. Mogę wam ufać czy nie? Póki co nie wydaje mi się, skoro o tym o czym mówię dowiadują się inni.
- Przecież to mój brat, kiedyś byliście przyjaciółmi, potem parą. Co w tym złego?
- Już nie jesteśmy nawet dobrymi znajomymi, to w tym złego! - szybko wytarłam twarz i odwróciłam się przodem do nich. - Mam mu za złe to i owo, i nie życzę sobie żeby mu o czymkolwiek opowiadać!
- Do Lance'a też miała obiekcje, a jakoś już nie rozpowiadasz tak na prawo i lewo, a nawet widziani jesteście często razem. Nie widzisz w tym hipokryzji? - wampirzyca ciągła dalej, a mi coraz bardziej rosło ciśnienie.
- Tu sytuacja jest zupełnie inna. Huang Hua mnie prosiła, to po pierwsze. Po drugie sama z nim spróbowałam porozmawiać, i staram się do niego przyzwyczaić, skoro nikt nie zwróci uwagi na moje obawy. Niech ci Nevra powie za co jestem na niego zła, ciekawe jak wtedy zaczniesz mówić. A teraz uszanuj moją wolę, albo trzymaj się z daleka! - wskazałam w stronę drzwi. Na jej twarzy widziałam wyraźne zdziwienie, a może nawet delikatny smutek.
- Dziewczyny, dość! - Koori się szybko podniosła i stanęła między nami. Miała odwagę, ponieważ czuję, że wystarczy iskra aby doszło między nami do rękoczynów. Chociaż, czy byłabym zdolna jej przywalić? Nie wiem, ale moje moce widocznie tak ponieważ kątem oka dostrzegłam iskry wokół dłoni. Najwyraźniej kitsune też je dostrzegła. - Nie kłóćcie się już, dobrze? Karenn przeproś ją i już niczego nie rozpowiadaj, a ty Anastazja weź kilka głębszych wdechów i się uspokój. Nie byłyście przyjaciółkami? Po co te sprzeczki? - spoglądała to na mnie, to na różowowłosą z ponurym wyrazem twarzy. - Ja sama też obiecuję z nikim nie rozmawiać o niczym co usłyszałam od ciebie, czy Karenn - spojrzała mi prosto w oczy.
Westchnęłam ciężko.
- Nie będę udawać, że jest mi z tym w porządku, ale też nie przepadam za takimi kłótniami. Spróbuję dać jeszcze jedną szansę, ale to będzie ostatnia. Ciekawe co by któraś z was czuła na moim miejscu - mruknęłam i ruszyłam do swojej sukienki, która wisiała przygotowana.
CZYTASZ
Dziecko dwóch światów | Eldarya |
FanfictionPojawiłam się w dziwnym i nie znanym mi świecie, a bardzo szybko okazałam się jego częścią bardziej niż myślałam - niż ktokolwiek mógł przewidzieć. Cierpienie, radość, miłość, śmierć i.. Siedem lat śpiączki. Wegetacja. Czy wyjdę cało z tego co prz...