Strzały, huki i krzyki roznosiły się dookoła w przerażającym natłoku. Nie byłam w stanie przyswoić do końca tego co się działo.
Lance oberwał, strażnik przy bramie podniósł alarm, a całe grupy strażników zaczęły się zbroić. Nasi przeciwnicy, zwykli, ziemscy ludzie, mieli jednak sporą przewagę - postęp techniczny.
- Huang Hua! - dostrzegając fenghuang natychmiast ruszyłam w jej stronę. Razem ze mną był Lance, który kompletnie zignorował spływającą po jego ramieniu krew i co chwilę rzucał jakieś polecenia mijanym strażnikom.
- Co tu się dzieje? Co to za natarcie? - Patrzyła na nas wyraźnie przestraszona tym co się dzieje.
- Wygląda na to, że ludzie wyszli z lasu i nie mają ochoty na pogaduszki - mruknął smok. Liderka spojrzała na niego, a następnie na jego ranę.
- To ich dzieło?
- Później się tym zajmiemy. Trzeba wznieść barierę wokół całej Kwatery. Nikt nie powinien móc wyjść, ani wejść - mówił pewny siebie. Zdawał sobie sprawę z zagrożenia idealnie.
- Rozstaw ludzi. Każda pomoc się przyda - rozkazała, na co ten przytaknął i zostawił nas. - Chodź ze mną - rzuciła mi krótkie spojrzenie i obie ruszyłyśmy w stronę murów.Po chwili Huang Hua stała naprzeciw bramy, po jej lewej stronie była Koori, a po prawej ja. Wzdłuż całego muru, co kilka kroków stało wielu innych strażników. Naszym celem było przede wszystkim zabezpieczyć to miejsce, potem możemy pomyśleć o kontrataku.
Fenghuang zaczęła recytować inkantację, którą za nią powtarzało kilka osób. Sama wolałam się od tego wstrzymać. Przekręcenie najmniejszego słowa, mogłoby nas trochę kosztować. Zamiast rzucać zaklęcie, zaczekałam aż cienka powłoka pojawi się przed moimi oczami, aby po chwili przekazywać jej swoją energię. Stopniowo, z wyczuciem.
- Czekajcie! Stop! - nagle do naszych uszu dobiegł spanikowany krzyk kobiety. - Na plaży zostały dzieciaki z nauczycielem! Nie można ich tak zostawić! - Na jej twarzy malowało się przerażenie, a po policzkach spływały ogromne łzy. - Błagam, nie zostawiajcie ich tam.
Kobieta upadła na kolana, a sekundę później tarcza zatrzeszczała. Zerkając w niebo dostrzegłam Lance'a w swojej smoczej formie. W tej samej chwili ostrzał ze strony wroga nasilił się.
Czy on zwariował?!- Anastazja, wracaj tu! - słyszałam za sobą, ale w tej chwili mnie to nie interesowało. Nie po tym co zobaczyłam.
Wiedziałam, że to nie może się skończyć dobrze. Bohatera mu się chciało zgrywać. Cholera!
Dureń ledwo wyleciał, a przed nim wybuchła chmura ciemnego dymu. Widziałam, jak przez chwilę traci panowanie i zaczyna spadać. Przez wysokie mury nie dostrzegłam jednak, czy udało mu się je odzyskać i bezpiecznie wylądować.
W tym momencie nie myślałam. Po prostu ruszyłam przed siebie, a gdy tylko przekroczyłam mur, tarcza zatrzeszczała od pocisków, które już nie były w stanie przelecieć na drugą stronę.
Tak czy siak nie miałam możliwości powrotu.Działaj instynktownie, Ana. Głupio by było teraz zginąć, po tym, jak z nie jasnych powodów ruszyłaś za tym smokiem w pościg. Co ci odbiło dziewczyno?!
Bez większego problemu w moich dłoniach pojawiło się światło, a wokół mnie powstała osłona.
Błagam, wytrzymaj i nie daj mnie trafić - to najgłupsza z myśli, która teraz mogła mi przyjść do głowy. Niestety była najbardziej realistyczną.
Biegłam przez zarośla, raz po raz odbijając od siebie pociski. W końcu jednak gwarant mojego bezpieczeństwa roztrzaskał się na kawałeczki, niczym zbita szyba.
Myślałam, że już po mnie.
Wtedy od strony Kwatery zaczął lecieć ostrzał. Płonące strzały i różnego rodzaju bomby leciały wprost na naszych przeciwników.
Coś mi się jednak udało. Odwróciłam trochę ich uwagę, przez co teraz musieli się cofnąć.Odetchnęłam nieco i przyśpieszyłam.
Droga do kamiennych schodów nie była zbyt dobrym wyborem. Będę musiała zeskoczyć i się nie połamać. Czy to możliwe? Nie sądzę.Dotarłam do skarpy i spojrzałam w dół.
Udało mu się.
Stał tam w swojej smoczej formie, a będący z dziećmi nauczyciel ładował je po kolei na jego grzbiet.
I po co biegłaś, kretynko? Tylko wywołałaś niepotrzebne zamieszanie!
Ganiłam siebie w myślach.
Wtedy dostrzegłam, że Straż zaczyna kontratak na poważnie. Kilka jednostek zostało przepuszczonych na zewnątrz, a kolejna grupa ruszyła w naszą stronę.
CZYTASZ
Dziecko dwóch światów | Eldarya |
FanficPojawiłam się w dziwnym i nie znanym mi świecie, a bardzo szybko okazałam się jego częścią bardziej niż myślałam - niż ktokolwiek mógł przewidzieć. Cierpienie, radość, miłość, śmierć i.. Siedem lat śpiączki. Wegetacja. Czy wyjdę cało z tego co prz...