Trening mocy, trening aengela, trening z Leiftanem - te trzy frazy chodziły mi od wczoraj po głowie bez przerwy. W nocy z podekscytowania nie byłam w stanie za dużo spać. Zasnęłam bardzo późno i obudziłam się równo z pierwszymi, leniwymi promieniami słońca wychylającymi się zza horyzontu.
W efekcie tego wszystkiego, jako jedna z pierwszych zjadłam swoje śniadanie i popędziłam do ogrodu. Mieliśmy się spotkać przy Stuletniej Wiśni, ale blondyn był jeszcze nieobecny. Widocznie było za wcześnie.
Towarzystwo posągów nie było tym, w którym się czułam najlepiej dlatego przeszłam na drugą stronę i usiadłam przy fontannie.Usiadłam tak by mieć dobry widok na ścieżkę i przypadkiem nie przegapić nadchodzącego aengela. W międzyczasie dołączyła do mnie Dafne, która ułożyła się na moich nogach i domagała uwagi. Zaczęłam ją zaczepiać nie mając nic innego do roboty.
Czas powoli płynął, a po chłopaku nie było śladu. Zapomniał?
- Chyba będziemy musiały go poszukać - zerknęłam na chowańca, ściągając ją ze swoich nóg. Nie była zadowolona, ale przeciągnęła się podczas gdy sama się podniosłam, a potem ruszyła tuż za mną.
Ruszyłyśmy w stronę Wiśni, ale nikogo tam nie było. Pomyliłam miejsca? Niemożliwe..
W razie czego może lepiej to sprawdzić.Rozglądając się dookoła zaczęłam spacerować po ogrodzie - bezskutecznie. Przez cały ten czas młoda Minaloo biegała wokół mnie, czasem domagała się uwagi, i pomagała mi w poszukiwaniach.
- Myślisz, że zaspał? - potargałam zwierzaka po łepku, na co nim wstrząsnęła i biegiem ruszyła w stronę bramy. - Hej! Tam nie idziemy! - zaraz za nią ruszyłam. Skubana była bardzo szybka. Opuściła mury Kwatery Głównej z prędkością światła i zmierzała w stronę równiny.
Dostałam ostrej zadyszki, ale udało mi się w końcu rzucić na ziemię i dostać ją w swoje ręce. Upadek był bolesny i wyrywała się, ale trudno. Wolę by nie chodziła sama poza mury - przynajmniej gdy jestem tego świadoma.
- Nie rób mi tego więcej - spojrzałam na nią ostro na co skuliła się. Nie czułam się z tym dobrze, ale lepiej jeśli będzie mnie chociaż odrobinę słuchać. - Nie chcę się martwić - cmoknęłam ją w łepek i się podnosiłam.
- Anastazja? - na dźwięk tego głosu podskoczyłam, że prawie znów doszło do twardego lądowania na ziemi. W ostatniej chwili złapałam równowagę i się rozejrzałam. Pod jednym z drzew w okolicy nory siedział nie kto inny, jak Leiftan.
- Co ty tu robisz? Nie mieliśmy spotkać się przy Wiśni? - zaraz do niego podeszłam. Miał przymknięte oczy, ale lekko się uśmiechał.
- Wybacz, musiałem stracić rachubę czasu.. - otworzył oczy, gdy stanęłam tuż przed nim. -Chciałem trochę pomedytować przed naszym spotkaniem. Dużo się spóźniałem?
- Troszkę.. - skupiłam na nim swoje spojrzenie. Czułam od niego błogie odprężenie i całkowity spokój. - Często tak medytujesz?
- Odkąd tylko opuściliśmy kryształ, pomaga mi to. Próbowałaś kiedyś?
Pokręciłam głową.
- Nigdy. Takie nieruchome siedzenie, buczenie czegoś pod nosem.. Nie przemawia to do mnie - skrzywiłam się. Fakt faktem, że nie widziałam tego nigdy na żywo - takiej prawdziwej medytacji. W końcu filmy nie zawsze mówią prawdę, racja?
- Buczenie? - Leiftan uniósł brew. - Nie wiem, jak to robią Ziemianie, ale na pewno nie tak samo. Jeśli chcesz mogę ci pokazać, aengele odkryły niesamowite techniki.
- Medytacji? No nie wiem..
- To może ci pomóc w naszym treningu - na nowo zamknął oczy. Albo mnie podszedł, bo mnie tak zna, albo rzeczywiście w tym coś jest.
- No dobrze. Spróbuję - zajęłam miejsce naprzeciw niego, i przyjęłam najwygodniejszą pozycję, jaką byłam w stanie.
- Poprowadzę cię. Myślę, że łącząca nas więź może to ułatwić. Zamknij oczy i wsłuchaj się, oddychaj spokojnie. - Posłuchałam go i zaraz opuściłam powieki. Przed moimi oczami pojawiła się całkowita ciemność. - Wycisz się, poczuj to, co ja czuję.
Mam się skupić na jego uczuciach? Emocjach? Na sercu, czy umyśle? Nie mam z tym dobrych skojarzeń. Kiedyś weszłam do głowy Miiko, i nie było to najprzyjemniejsze z uczuć.
- Nie martw się niczym. Chodzi jedynie o to, żebyś zrozumiała, jak powinnaś się poczuć. O nic więcej..
Zaufałam mu. Powoli wypuściłam powietrze i skierowałam swoją uwagę na to, co jestem w stanie uchwycić z emocji Leiftana. Wydawał się idealnie spokojny, jakby nic go nie mogło ruszyć, niczym zamarzniętej tafli jeziora.
Z każdą chwilą zaczęłam czuć, jakbym się do niego zbliżała, a równocześnie nie ruszałam się ani trochę. Coraz bardziej dochodziło do mnie to, co chciał mi przekazać.
- Dobrze, chodźmy dalej. To dopiero początek, pierwszy etap.. - jego głos odbijał się w mojej głowie i prowadził mnie dalej. - To tylko powierzchnia. Pod nią jest świat taki, jaki jest. Taki, jakim możemy tylko my go zobaczyć. Poczuj to pod swoim lodem. Poczuj pod nim świat tętniący życiem. Zanurkuj w nim, przejdź na drugą stronę.
Kolejny raz wypuściłam powietrze. Nie myśl o tym, znajdź to. Nie zaprzątaj sobie myśli. Jesteś na powierzchni. Odszukaj świat, o którym mówił Leiftan..
CZYTASZ
Dziecko dwóch światów | Eldarya |
FanficPojawiłam się w dziwnym i nie znanym mi świecie, a bardzo szybko okazałam się jego częścią bardziej niż myślałam - niż ktokolwiek mógł przewidzieć. Cierpienie, radość, miłość, śmierć i.. Siedem lat śpiączki. Wegetacja. Czy wyjdę cało z tego co prz...