Rozdział 1

239 11 0
                                    

Gdy tylko się obudziłam zobaczyłam biały sufit. Nie - pomyślałam i szybko się podniosłam. Leżałam w sali szpitalnej, w którymś szpitalu na terenie Chicago.
Ciekawe co znów się stało? - pomyślałam przypominajac sobie ostatnia wizytę w tym budynku. Nie pamiętałam nic co zrobiłam po wyjściu zze szkoły. Nagle do pomieszczenia wszedł lekarz, a za nim dwóch mężczyzn w mundurze.

- Widzę, że się obudziłaś Harper - Powiedział lekarz. - Znów pewnie nic nie pamiętasz?

- Raczej....pamietam tyle, że wyszłam z domu - Mruknęłam.

Żołnierze spojrzeli po sobie, a potem na mnie. Facet w białym fartuchu powiedział mi, że kilku mężczyzn z firmy budowlanej zadzwonili na pogotowie, gdy zobaczyli jak wchodzę na rusztowanie i nie reagowałam na nic.

- Szłam w strone stadionu... - Szepnęłam. - A tam nie ma żadnej budowy....

- Byłaś na drugim końcu miasta - Rzekł brunet poprawiając beret.  - Budownicy powiedzieli, że nagle się tam pojawiłaś...

Patrzyłam na niego jak na idiote. Niby jak miałam się nagle pojawić na końcu miasta? Oparłam się o poduszkę i przymknęłam oczy. Próbowałam wszytsko poukładać w głowie.
Nadal nie wiedziałam co wojsko tu robi i czego ode mnie chce.        Lekarz powiedział, że zostanę przewieziona do szpitala wojskowego na badania, które mają wyjaśnić sprawę mojego nie kontaktowania z światem.

***

W pomieszczeniu siedziała kurtorka i czekała na moją matkę i ojca. Kobieta przyglądała mi się, a ja patrzyłam na sufit. Czemu ich nie ma?
Miałam złe przeczucia co do tego co się działo. Spojrzałam ukratkiem na rudowłosą. Ona patrzyła na zegar i założyła nogę na nogę.

- Twoich rodziców nie ma już ponad trzydzieści minut - Mruknęła niezadowolona.

- I co mam na to poradzić? - Spytałam cicho. - Wolała bym aby oni tu zze mną siedzieli, a nie pani...

Kuratorka nie odpowiedziała bo drzwi do pomieszczenia się otworzyły. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam mamę. Ona od razu do mnie podeszła i mocno przytuliła. Wtulilam się w nią.
  Urzędniczka wyszła z pomieszczenia, a moja rodzicielka spojrzała na mnie pytajco. Wyjaśniłam jej, że lekarz ją wezwał. Blondynka przytakneła tylko i usiadła na krześle obok łóżka.

- Znów miałaś odlot? - Spytała upewniając się.

- Tak...i nic nie pamiętam - Wymamrotałam kładąc się na boku.

- Pieprzony idiota - Warkneła matka pod nosem, a ja spojrzałam na nią pytająco. - Twój  bilogiczny ojciec mówił mi, że możesz mieć taką chorobę, ale nie sądziłam, że to się sprawdzi...

- On też ją miał? - Zapytałam.

Mama pokręciła głową na nie. Nie byłam pewna czy mówi mi prawdę bo to nie pasowało mi za bardzo. Zawsze mama mówiła mi, że tata to kochany mężczyzna. Nagle zdałam sobie sprawę z tego co ona powiedziała. Biologiczny ojciec - powtórzyłam w głowie.
  Spojrzałam na kobietę zdziwiona, a ona zakryłam dłonią usta. Zacisnełam dłonie na kołdrze i odezwałam się spokojnym głosem.

- Powiedziałaś biologiczny ojciec....

- Harper porozmawiamy o tym jak będziemy w domu - Obiecała kobieta. - Chodź nie wiem czy jestem gotowa na tą rozmowę...

Przytaknełam chodz nadal to do mnie nie docierało. Jeśli mężczyzna, który wychował mnie przez szesnascie lat nie jest moim ojcem to kto nim jest?
Probowalam porozmawiać jakoś z mamą, żeby dowiedzieć się czegoś więcej, ale ona mówiła, że ten temat jest na obecną chwilę zamknięty.

- Mamo.... - Zaczęłam mówić, gdy do pomieszczenia wszedł mężczyzna o brązowych włosach, który był w szpital, gdy się obudzialam.

- Mogę prości Panią na rozmowę? - To pytanie skierował do mojej mamy.

Ona tylko pokiwała głową na tak i wyszła z nim przed sale. Dzięki szklanym drzwiął widziałam ich dorze, ale nie słyszałam oczym rozmawiają. Jednak po minie mojej opiekunki domyślałam się, że jest to jakiś temat, który jej się nie podoba.
Ułożyłam się wygodnie na łóżku nadal bacznie obserwująć dwójkę dorosłych. Mama próbowała zakończyć tą rozmowę, ale wojskowy nie chciał jej na to pozwolić bo co chwilę coś mówił. Szkoda, że nie umiem czytać z ruchu warg - pomyślałam.

- NIE MOŻESZ!! - Wydarła się kobieta wchodząc do pokoju.

- Emily zrozum, że tak jej nie ochronisz - Powiedział brunet wchodząc za nią do pokoju. - Oni wiedzą o wszystkim i obronią Harper.

- Nie Will! Nie będę jej narażać! - Krzyknęła mama patrząc na niego wrogo. - Wiedziałam od samego początku, że przez niego będą problemy!

- Mamo? - Odezwałam się cicho, a ona spojrzał na mnie. - O czym on mówi?

- Mówiłam, że ten temat jest skończony! - Warkneła łapiąc za torebkę. - Później przyjdę...

Blondynka wyszła z pokoju trzaskają drzwiami. Ten cały Will cicho westchnął i spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.

- Może chociaż pan mi powie o co tu chodzi? - spytałam błagalnie.

- To już rola twojej mamy - Powiedział.

Cicho westchnęłam, a on wyszedł z pomieszczenia. Złapałam za telefon i próbowałam dodzwonić się do obecnego partnera mojej mamy, ale on nie odbierał. Zadzwoniłam do mamy lecz Ona też nie odebrała. Pewnie rozmawiają zze sobą....
Więc pozostaje mi czekać, aż mama zbierze się w sobie i sama wszystko mi wyjaśni.

My Live Has Never Been Normal - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz