Rozdział 26

50 4 0
                                    

- No serio go widziałam! - Krzyknęłam na ojca

  On spojrzał na mnie, ale nadal milczał. Gdy tylko wróciłam z lasu poszłam mu powiedzieć, że był tam też Unicron. Miałam się znów odezwać, ale do pomieszczenia wszedł Sunny. Blondyn był zdyszany i cały czerwony. Spojrzał na nas, a ja już wiedziałam, że coś jest nie tak.

- S...side - Wydyszał, a ja pobiegłam do labo.

  Ojciec coś krzyczał za mną lecz ja biegłam nadal. Coś się mogło stać?! - pomyślałam wystraszona. Wbiegłam do Laboratorium i spojrzała na Ratcheta.

- Gdzie Side?!

- Harper nie mam czasu teraz - Mruknął mieszając jakieś leki.

- Ratchet nie denerwuj mnie!!

- Poczekaj chwilę kurwa! - Krzyknął i poszedł gdzieś.

  Usiadłam na krześle i cicho westchnełam. Nie chce czekać...co mu jest? Byłam pewna, że ktoś leżał na salce gdzie każdy przechodził kwarantane po powrocie z arktyki. Standardowa procedura. Do pomieszczenia wszedł Jolt, Elita i Ace.
  Spojrzeli na mnie, ale nic nie powiedzieli. Oni wiedzą - pomyślałam wstając. Zastępca medyka mruknął, żebym poczekała chwilę  Jednak byłam już na tyle zła, że ni wytrzymałam.

- Co się tu kurwa dzieje?! Najpierw Sumny mówi, że coś z Side! Potem Ratchet każe mi czekać, a tera ty!!! Mówcie o co chodzi!!!

  Czułam, że coś dziwnego dzieje się za mną, ale tam ni patrzyłam. Ręcę miałam zaciśniętę w pięść, a wzrok wbity w Jolta. Ace wyglądał na trochę zmieszanego, ale utkwił wzrok na tym co było za mną. Spojrzałam n niego pytająco, a on kazał mi sie odwrócić co zrobiłam.
  Zrobiłam to. Za mną lewitowały jakieś fiolki, ksiażki. Przełknełam z trudem ślinę, a te rzeczy upadł z hukiem na ziemię. Z pokoju obok wybiegł białwłosy medyk.

- Zostawić was na chwilę i już coś niszczycie! - Krzyknął.

  Spojrzeliśmy na niego milcząć. Machnął dłonią i powiedział, że mam iść za nim. Weszłam do pomieszczenia i od razu nogi się pode mną ugieły. Na łóżku leżał Sidewep. Był podłączony do różnych maszyn, które monitorowały jego stan życia.
  Usiadłam na krześle, które stało obok łóżka i złapałam go za dłoń. Ścisnełam ją lekko.

- Co mu jest? - Szepnełam mrugając.

- Nie wiem...nagle zemdlał - Odpowiedział stając w drzwiach. - Próbowałem coś zrobić, ale nic nie mogę...

  Zaczęłam płakać. Słyszałam jak Ratchet coś stawia na stoliku i wyszedł.

***

   Ktoś wszedł do pomieszczenia, a ja momentalnie spojrzałam w stronę drzwi. Stał tam tata. Przetarłam oczy i podeszłam do niego.

- Co?

- Nie możesz tak długo tu siedzieć - Powiedział obejmująć mnie.

- To mu pomóż....

- Nie mogę...choć bym chciał nie mogę Harper... - Powiedział wzdychając.

  Zaczęłam krzyczeć na niego. Nie rozumiałam jednego czemu nie chc mu pomóc. Jest autobotem, więc powinien mu pomóc! Zacisnełam ręcę w pięści i poszłam do pokoju.
  Otrząsnęła drzwiami i położyłam się na łóżku. Nagle zamia miękkiego materaca poczułam twardą trawę. Podniosłam się o razu i zobaczyłam, że nade mną stoi Onyx. Spojrzałam na niego wkurzona.

- Czego?! - Krzyknęłam zła.

- Hej spokojnie Harper - Powiedział robiąć krok do tyłu.  - Chce pogadać...

- O czym? - Mówiąć skrzyżowałam ręcę na piersiach.

- O Sidewep'e - Odpowiedział, a ja poczułam w sobie nieprzyjemnei ukucie. - Wiem jak mu chyba pomóc...

  Spojrzałam na niego pytając. Prime zaczął mi coś tłuamczyć, ale nie za bardzo rozumiałam o co mu chodzi. Zmarszczyłąm brwi i zaczęłam ruszać nogą. On spojrzał na mnie.

- No co?

- Dekoncetrujesz mnie - Mruknął

- Nic nie rozumiem z twojego wywodu...ale to mu pomoże?

- Powino pomagał z twoim ojcem jeszcze - Dodał i uśmiechną się do mnie.

  Czarnowłosy pomachał mi,a ja przed oczami miałam czarno. Zaczęłam mrugać, żeby coś zobaczyć. Po chwili znów byłam w pokoju. Cicho westchnełam i wtuliłam się w poduszkę.
  Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Nie chciało mi się wtać, więc mrukełąm cicho proszę. Do pomieszczenia wszedł starszy brat mojego kochanego Side'a. Spojrzałam na niego pytając, a on podał mi jakaś kartkę. Wzięłam ją. Okazało się, że to zdjęcię. Na nim byłam z Side'm. Siedziałam na kolaanc bruneta okryta jego bluzą, a on mni objemował.
  Czułam jak znów łzy spływają mi po policzkach. Czemu to tak musi boleć? Sunny usiadł obok mnie i objął mnie, a ja zaczęłam płakać. Dym? Usiadłam szybko i zaczęłam się rozglądać, ale nigdzi nie widziałam ognia. Gdy miałam się odezwać do blondyna zbladłam. Za nim stał Unicron,a Sunny miał przy gardle jakieś ostrze.

- Skąd? - Zapytałam zdzwiona.

- Każdy ma swoje sposoby - Odpowiedział wzruszając ramionami.

  Sunny chciał się uwolnić, ale on mocniej przycisnął ostrze do jego gardła.

- Nie! - Krzyknęłam na co facet się zaśmiał. - Mów czego chcesz?!

- Daj naszyjnik, a go oszczędze i tego twojego kochasia - Mruknął fioletowłosy.

  W głwoie od razu usłyszałam jak ktoś krzyczy nie. Złapałam za zawieszkę i zacisnełam usta w wąską linię.

- Tik tak - Usłyszałam głos mężczyzny.

- Harper nie! - Warknął Sunny.

  Zamknęłam oczy i odpiełam naszyjnik.  Zacisnełam mocniej dłon na naszyjniku.

- Nie... - Usłyszałam głos Onyx'a. - Nie dawaj mu tego....

  Podałam mu naszyjnik, a on go wziął. Nagle Sunny i Unicron zniknęli. Kurwa mać! - pomyślałąm zła. Nie dam rady...zawaliłam. Zaczęłam płakać osuwając się na ziemię. Ostatnie co pamiętam to krzyk kogoś.

My Live Has Never Been Normal - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz