Rozdział 4

147 12 1
                                    

Perspektywa Williama Lennox'a

  Zapukałem do pokoju Harper. Jednak nie usłyszałem odpowiedzi, więc stwierdziłam, że zajrzę do niej. Wcześniej kilka razy przechodziłem tu, żeby wiedzieć czy jest w pokoju.
  Gdy tylko wszedłem do pomieszczenia zobaczyłem, że dziewczyna stoi na parapecie. Oczy miała zamknięte, a ręce wyciągnięte do przodu.

- Harper zejdź z parapetu - Powiedziałem spokojnie.

Dziewczyna nagle zniknęła. Złapałem za komunikator i od razu zacząłem się drzeć aby Prime coś zrobił.

- Lennox spokojnie Ratchet ją namierzy - Wydobył się z komunikator głos Prime'a.

- Okej... - Powiedziałem spokojnie.

Perspektywa Harper

  Bardzo mądrze zrobiłaś Harper! - pomyślałam zła. Weszłaś na parapet, a teraz jesteś na jakiejś pustyni!
Cicho westchnęłam. Musiałam znaleźć jakieś schronienie przed słońcem. 
Powoli się podniosłam i zaczęłam iść na zachód. Teraz musiałam liczyć na cud. Pewna byłam tego, że Will i reszta mogli zauważyć, że mnie nie ma.
Po kilkunastu minut zauważyłam duża grote, do której wbiegłam. Poczułam jak chłodny wiatr z środka otacza moje ciało.

- Co za ulga - Jęknęłam cicho.

Przymknęłam oczy i zobaczyłam, że w dół groty prowadzi jakiś tunel. Na dole zauważyłam jakąś niebieską poświatę.
Wąchałam się nad tym czy nie zejść w dół, aż nagle kamień, na którym stałam ukryszl się, a ja upadłam na plecy i poleciałam w dół.
Krzyczałam jak głupia chodź wiedziałam, że nikt mnie nie słyszy. Zawsze tak miałam nawet w jakiś błahych sprawach za żyłam się drzeć.
Poczułam jak głową uderzam w coś twardego, a przed oczami zrobiło mi się czarno.

***

Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam znów niebieską poświatę. Gdzie ja jestem?
Próbowałam usiąść, ale ból, który czułam nie pozwolił mi na to. Niechętnie się położyłam i patrzyłam w górę. Było tam ciemno, więc musiała zapaść już noc.
Co mam zrobić?! - pomyślałam wystraszona i zła. Przydałby się teraz tu Lennox on by wiedział co robić.

- To ona - Usłyszałam jak ktoś mówi.

Podniosłam się szybko i zaczęłam rozglądać. Nigdzie nie widziałam nikogo. Zmrużyłam oczy i spojrzałam w dalszą część tunelu. Tak nikogo nie ma - pomyślałam.
Nagle z tunelu wybiegł mały metalowy smok. Zatrzymał się kilka metrów ode mnie i przekrzywił głowę. Swoimi niebieskimi oczami spojrzał na mnie.
Przełknęłam z trudem ślinę, a on powoli podszedł do mnie.

- Hej mały - Szepnęłam.

Smoczek złapał zębami kawałek mojej koszuli i zaczął ciągnąć.

- Ej! - Krzyknęłam. - Zostaw to!

Jak na zawołanie mój nowy przyjaciel pościł koszule i znów spojrzał na mnie. Chyba chce się bawić…
Wyciągnęłam dłoń w stronę smoka, ale on odwrócił się w stronę tunelu i zaczął warczeć.

- Ktoś tam jest? - Zapytałam.

Brawo Harper smok na pewno Ci odpowie. Strzeliłam sobie mentalnego lepa w czoło i wstałam.
Muszę znaleźć jakieś miejsce by się schować! Zaczęłam się rozglądać po grocie. W końcu schowałam się za filarem z skały.

- Dziewczyna tu jest lordzie - Usłyszałam strasznie piskliwy męski głos.

- Jeśli jej nie będzie rozszarpie cię na kawałki! - Warknął drugi mężczyzna.

  Po chwili zobaczyłam dwóch mężczyzn. Jedne miał szare włosy i był wysoki, a drugi był o kilka centymetrów niższy i miał czarne włosy.

- Jest tu tylko ten głupi smok! - Wydarł się szarowłosy.

Zakryłam usta dłonią i próbowałam nie wydać z siebie żadnego dźwięku.

- Lordzie jestem pewny, że tu była! - Zapiszczał ten drugi.

- HARPER?! - Wydarł się ktoś z góry. - HARPER?!

Lennox! - pomyślałam. Chciałam krzyknąć, że tu jestem, ale nie chciałam zdradzać gdzie jestem. Muszę coś wymyślić!






My Live Has Never Been Normal - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz