Rozdział 21

65 6 0
                                    

Perspektywa Harper

- Wypuść mnie! - Krzyknęłam znów.

  Bot zamknął mnie w jakimś szkalnym kwadracie. Gdyby nie to, że jego statek został uszkodozny przez myśliwiec wosjkowy już bym była w kosmsoie z nimi.
  Sobowtór Prime warknął coś podnosem i krzyknął na swoich ludzi, że mają się pośpieszyć. Byłam pewn dwóch rzeczy. Moi mogą mię szukać, a drugie to, że jeśli nie stanie się coś jeszcze odwiedzę kosmos. Zaczęłam krzyczeć jakieś głupoty. Widziałam jak jeden z jego pytków zaczyna mrugać. Wkurza się!
  Miałam zacząć krzyczeć, że wygląd jak nie dorozwinięty komputer, ale w tym momenci uderzył pięścią obok mojego więzenia. Od skoczyła do tyłu wystraszona, a on się wydrał.

- ZAMKNIJ SIĘ GŁUPI INSEKCIE! BO ZARAZ CIĘ ZABIJĘ!

- Ej! - Krzyknęłam. - Nie jestem do końca człowiekiem!

  On prychnął i gdzieś poszedł. Usiadłam na podłodze i Próbowałam się skupić. Jeśli dobrz pójdzie uda mi się zniknąć z tąd. Pomyślałam o Sidewep'ie o tym jak razem wygłupialiśmy się i o tym jak czułam się bezpiecznie w jego ramionach. Na samą myśl o bicie poczułam ciepło w ciele. Otworzyłam oczy, ale nadal znajdowałam się w klatce. No co za głupia moc!

- Statek gotowy do odlotu! - Krzyknął jakiś robot.

- Nie... - Szepnełam.

  Zaczęłam walić w ścianę pojemnika. Widziałam jak kilk botów zaśmiała się z mojej reakcji. Błagam no niech coś jeszcz się popsuje! Słyszałam jak jakiś komputer odlicza od dziesięciu. Zamknęłam oczy i zaczęłam murczeć pod nosme, żeby tata coś zrobił. W końcu był jakby ich Bogiem. Usłyszałam jak coś zaczyna piszczeć. Zakryłam dłońmi uszy i upadłam n kolana. Po chwili zemdlałam

***

  Poczułam jak ktoś gładzi mój policzek. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w tym pokoju gdzie zabrał mni Onyx. Wstałam szybko i dopiero teraz zobaczył mężczyznę. Miał niebieskie oczy jak każdy autobot i brązowe włosy. Facet podszedł do mnie i położył dłoń na policzku.

- Wyrosłaś Harper - Odezwał się pierwszy. - Widzę, że nadal masz naszyjnik...

  Spojrzałam na wisorek i znów a niego. Słowa ugrzęzły mi w gardle. Czułam jak łzy spływają mi po policzku. Przede mną stał Primus. Ich bóg, a mój ojciec. Poczułam jak mni przytula. W tym momenci niewytrzymałam i rozpłakałam się w jego ramionach.
  Nie byłam pewna czeu reaguje na to aż tak, ale nie chciałam tego kryć. Byłam na niego zła, że zostawił mni i mamę samę. Czułam jak głaszcz mni po plecach dłonią.

- No już spokojnie jesteś bezpieczna - Powiedział to tak spokojnie jakby nic się nie działo.

- J-jak mogłeś?! - Krzyknęłam na niego.

- Harper... Nie zostawił bym cię celowo samej - Westchnął. Chyba był przygotowany na tą rozmowę.

- Ale to zrobiłeś!

  Brunet cicho westchnął i przytulił mnie mocniej. Dopiero teraz zobaczyłam, że sięgam mu ledwo do podbórka. Aż taka mała jestem?

Perspektywa Optimusa Prime'a

- Nic! - krzyknął Bee wychodzące z statku.

  Cicho westchnąłem. Minęło już czterdzieści osiem godzin od zniknięcia Harper, a my nie mieliśmy żadnych tropów.
  Co do mojego sobowtóra też nie mieliśmy nic oprócz dwóch nagrań z kamer ulicznych w pobliskim mieście.

- oboje rozpłynęli się w powietrzu! - Warknął Lennox. - Miała być z nowymi opiekunami bezpieczna!

- A oni działali z conami - Wyburczał Hide masując głowę.

- Musi być jakiś ślad - Odezwał się Side.

  Chłopak miał potargane włosy i podkrążone oczy. Od razu, gdy Hide powiedział nam, że Harper z nim jest Side zaczął ich szukać.
  Położyłem dłoń na jego ramiona i mruknąłem, że znajdziemy ją i będzie znów bezpieczna. On jednak tylko pokiwał głową i poszedł do auta. .
Moshawer podszedł do nas z jakąś mapą. Na niej były zaznaczone czerwone kropki. Spojrzałem na niego pytająco.

- Miejsca w których pojawiły się jakieś dziwne czarne kryształy - Rzekł marszcząc brwi.

- To się w coś układa - Mruknąłem i zabrałem mu mapę.

  Stary kawałek papieru podniosłem do góry. Nagle ogarnęło mnie przerażenie.

- Nie możliwe.... - Szepnąłem do siebie

 

My Live Has Never Been Normal - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz