Rozdział 12

79 5 0
                                    

Perspektywa Onyx'a Prime'a

- Harper garda wyżej! - Krzyknął do niej Optimus.

  Ona spojrzała na niego i znów zaatakowała. Prime zrobił krok do tyłu i zablokował swoim mieczem jej atak. Stałem z boku i przyglądałem się ich dwójce. Będzie ćwiczyć to będzie lepiej jej iść - pomyślałem. Dziewczyna spróbowała cięcia z boku lecz Optimus nadal bez najmniejszego wysiłku blokował jej ciosy.
  Nagle dziewczyna rzuciła miecz o podłogę. Granatowłosy spojrzał na nią pytająco, a zrobiłem niewielki krok do przodu.

- To bez sensu - Powiedziała córka Primusa. - Nie możesz mnie nauczyć strzelać?

- Musisz umieć też walczyć bronią białą - Odparł odkladjąc miecz.

- On ma rację - Odezwałem się.

  Ich dwójka teraz spojrzała na mnie. Dziewczyna zmarszczyła brwi i spytała co tu robię na co wzruszyłem ramionam. Prime przyglądał mi się, ale nic nie powiedział. Harper podeszła do mnie i kopnełam w kostkę.

- Ała! - Krzyknąłem łapiąć się za nią. - Za co?

- Za pojawianie się w moim pokoju w środku nocy! - Warkneła. - Myślisz, że nie jak się tłuczesz to nie obudzisz kogoś?!

- Mam tylko na ciebie oko i wykonuje moje zadanie - Odpowiedziałem rozpływając się w poiwterzu.

Perspektywa Harper

  Onyx rozpłynął się w powietrzu, a ja zaczęłam klnąć pod nosem. Poczułam jak przywódca położył swoją dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam na niego, a mężczyzna lekko się do mnie uśmiechnął.

- Nauczysz się, ale musisz ćwiczyć - Rzekł, a ja tylko pokiwałam głową.

  Podniosła miecz i poszłam do pokoju. Po ucieczce z bazy conów nie dostałam jakiegoś wielkiego kazania, ale boty wypytywał się z kąd mam ten miecz. Później kiedy tłumaczyli wszystko okazało się, że to gwiezdne ostrze. Podobno stworzyła je Solus Prime dla Prime'ów, a Meagtron skopiowałem je tylko zamiast stali z Cybertronu użył mrocznego energonu.
  Po wejściu po pomieszczenia odłożyłam broń koło łóżka i poszłam wziąść prysznic. Gdy tylko się ogarnęłam poszłam na stołówkę bo byłam głodna. Na stołówce jak zwykle było dużo żołnierzy i autobotów. Podeszła do stolika gdzie siedział Side, Bee i Hot Rod.

- Hej - Mruknełam siadając.

- Co ci się stało w rękę? - Zapytał Bee na co machnełam lekcewarząco ręką.

- Ratchet to widział? - Spytał Side.

- Tak... - Mruknełam.

   Chłopak przytaknął i poszedł po jakieś jedzenie. Bee i Hot Rod byli pogrązenie w rozmowie, a do pomieszczenia schodził się coraz więcej ludzi. Po kilku minutach cały stół autobotów był zajęty. Brunet wrócił i podał mi talerz z dzisiejszym obiadem. Lekko się do niego uśmiechnęłam co on od razu odwzajemnił.
  Nagle do pomieszczenia wszedł Moshawer z jakąś teczką. Każdy spojrzał na niego, a mężczyzna stanął na środku stołówki i zaczął mówić.

- Mam pilne ogłoszenie! Będziemy na nowo zmieniać bazę, ale jedna połowa żołnierzy wraz z autobotami polecą do Detroit, a druga połowa poleci do Los Angeles.

  Wszyscy spojrzeli po sobie, a siwowłosy zaczął wyczytywać osoby, które będą lecieć do LA. Nagle usłyszeliśmy, że Will ma lecieć z nimi do californi. Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na Moshawera.

- Czemu Lennox nie leci z nami? - Krzyknął zdziwiony Hide.

- Pentagon wybierał te składy - Odrzekł generał.

- No, ale Willam powinien lecieć z autobotami - Powiedział Epps ze mną w jednym momencie.

  Generał spojrzał na nas, a Optimus wytłumaczył mu, że IroHide pilnuje żony i córki majora. Generał popatrzył na naszą grupę i obiecał, że porozmawia z osobą odpowiedzialną za ten wybór.

***

- Ile będziemy lecieć? - Zapytał Jazz.

- Około 3 godzin - Mruknełam przypominając sobie to co nauczyłam się na geografii.

  Siedziałam na jednej z dużych skrzyń, które były pakowane do samolotu i nudziło mi się. Side dopytywał się mnie chyba z milion razy czy wzięłam wszystko z pokoju na co kiwałam głową na tak.
  Nadal czekaliśmy na jakąś wiadomość na temat Lennox'a. Każdy miał nadzieje, że jednak poleci z nami do nowej bazy. Za dziesięć minut mam odlatywać...

- Harper chodź - Powiedział Epps wchodząc do samolotu.

  Zeskoczyłam z skrzyni i poszłam za nim.  Weszłam do jednego z czterech samolotów stategiczno transportowych i patrzyłam jak klapa się zamyka. Cicho Westchnęłam i usiadłam na wolnym miejscu.

***

  Obudziłam się, gdy poczułam, że lęcę na bok.  Co się dzieje? - pomyślałam wstając, Podeszłam do Optimusa.

- Co się dzieje? - Zapytałam.

- Musieliśmy lądować - Odpowiedział Epps. - Cony próbowały nas zestrzelić...

- Skąd oni wiedzieli, że akurat dziś mamy zmianę bazy? - Spytał rathcet.

- Może mamy jakiegoś kreta - Mruknął Hide.

  Nagle coś wybuchło obok samolotu. Zaczęłam piszceć kiedy transportowe zaczął kręcić się. Optimus kazał Hide'owi przypilnować mnie, a on i kilku innych autobotów wyszli na zewnątrz w formie robotów.
  Gdy tylko udało mi usiąść złapałam się za głowe. Strasznie mi się w niej kręciło. Hide razem z Side'em stanęli na przeciwko mnie.

- Młoda? - Spytał zbrojmistrz.

- Nic mi nie jest - Odpowiedziałam od razu, ale byłam pewna, że Side mi w to nie uwierzył.

- Na pewno? - Zapytał brunet,

- Tak! - Krzyknęła znudzona.

  Oboje spojrzeli na mnie, a pilot krzyknął, że znów startujemy. Patrzyłam na Side, a chłopak usiadł obok mnie i delikatnie objął. Godzina i znów wylądujemy na ziemi - pomyślałam.
  Reszta lot przebiegła spokojnie. Cony już nie próbowały nas zestrzelić, a Optimus i reszta siedzieli w swoim towarsystwie. Ja natomiast resztę podróży siedziałam z podciągniętymi kolanami do brody.
  Pierwsze co Epps zrobił po wejściu do bazy zaprowadził mnie do pokoju, a reszcie kazał rozpakowywać samoloty.

- Przecież mogę wam pomóc - Mruknełam cicho.

- Harper przyjeżdża tu pewien facet - Rzekł. - Wolimy aby nie wiedział, że tu jesteś...

- No ale.... - Bruknełam.

- Pomożesz później - Rzekł otwierają mi drzwi.

  Wszedłam do pokoju i od razu położyłam się na łóżku, a czarnoskóry zamkną drzwi i poszedł gdzieś. Co mam tu robić przez nie wiadomo ile? - pomyślałam.

My Live Has Never Been Normal - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz