7. "Jestem człowiekiem" Sama powoli przestawałam w to wierzyć.

785 60 27
                                    

Stanęłam przed masywnymi, ciemnymi drzwiami, misternie zdobionymi runami i magicznymi ornamentami. To odpowiednie wejście dla szanującego się demona, lecz dzwonek psuł całą atmosferę. Liczyłam bardziej na kołatkę, która wydaje głuche, głębokie dźwięki, po których w oddali słychać złowieszczy śmiech. A tu ani kołatki, ani śmiechu. Muszę przyznać, że trochę się rozczarowałam.

Zadzwoniłam. Po drugiej stronie usłyszałam dudnienie kroków. Ktoś złapał za klamkę i powoli otworzył drzwi. I tu także przyprawiono mi kolejny zawód. Zawiasy powinny złowrogo zaskrzypieć, dając tym samym dowód swojej starości i długowieczności. Może to ja za dużo wymagałam.

W wejściu ukazała mi się sylwetka starszego mężczyzny. Nie wyróżniał się zanadto, mogłabym stwierdzić, że należał do tej bardziej pospolitej części społeczeństwa i gdybym spotkała go na ulicy, w życiu nie zwróciłabym na niego uwagi. I coś mi również mówiło, że właśnie dzięki swej przeciętności został wybrany na lokaja. Ukłonił się lekko, z gracją i zaprosił gestem do środka. Nie był demonem.

Kiedy przekraczałam próg mieszkania poczułam lekkie mrowienie na ciele. Coś poruszyło się na mojej skórze. Oczekiwałam niebezpieczeństwa, byłam pewna, że gdzieś się tu czai, poza tym, mogłam się tego spodziewać, znajdowałam się na terenie wroga. Spojrzałam na rękę, gdzie wcześniej, niewidzialnymi liniami Śmierć kreślił glify. Nie zauważyłam nic, co mogłoby mnie zaniepokoić. Wiedziałam jednak, że to one mrowiły moją skórę. Kiedy znalazłam się w holu uczucie poruszenia zniknęło, a ja mogłam na powrót normalnie oddychać.

Nieznajomy spojrzał na mnie zdziwiony. Co znów zrobiłam?

Lokaj wprowadził mnie do pomieszczenia, które było jednocześnie biurem i czytelnią. Z pełną stanowczością mogłam stwierdzić, że demon lubił przepych równie mocno, jak i wiedzę.

Jedną ze ścian pokrywała ogromna półka z książkami. Nie stawiał na prostotę, ponieważ w tak, zdawałoby się, niepozornym meblu wyryte zostały przeróżne motywy roślinne i zwierzęce a stare, opasłe tomiszcza piętrzyły się, przyciągając wzrok.

Za masywnym, mahoniowym biurkiem, stało krzesło obite ciemną skórą. Na ścianie wisiał obraz, przedstawiający chłopca o poważnym, zmęczonym spojrzeniu. Zatrzymałam się na chwilę myślami przy portrecie. Chłopiec stał wyprostowany z elegancką laską w ręku, która miała zadanie czysto estetyczne. I te oczy. Zmęczone życiem oczy.

Co ja, do cholery, robiłam w tym miejscu?...

– Pan niedługo będzie – powiedział lokaj.

Skinęłam głową.

Nie chciałam siadać, czułabym się wtedy osaczona, bezbronna. Kiedy stałam miałam jako taką kontrolę nad tym, co się wokół mnie działo. Może było to złudne poczucie bezpieczeństwa, ale dzięki niemu jeszcze nie wybiegłam stąd z krzykiem. Dotknęłam ręką zimnej powierzchni jericha przy moim boku. To mnie lekko uspokoiło.

Kiedy drzwi się otworzyły, pierwsze, co poczułam, to napływ mocy, która wpłynęła wraz z demonem do pomieszczenia. Wypełniła cały pokój. Zrobiło się zbyt ciasno dla naszej dwójki.

Baal posiadał delikatną, ale stanowczo męską urodę. Demony zazwyczaj pozostawały wiecznie młode, aby skuteczniej przyciągać do siebie ludzi. Dzięki swojej mocy potrafiły utrzymywać ten stan przez stulecia. Dlatego zdziwiłam się, kiedy ujrzałam Baala. Pierwszy raz w swoim krótkim życiu widziałam demona, wyglądającego na czterdzieści ludzkich lat. I była to również najlepsza czterdziestka, z jaką kiedykolwiek się spotkałam. Miał gęste, ciemne włosy, przyprószone po bokach lekką siwizną i żółte, kocie oczy. W jego oczach czaiła się wiedza, zdobyta przez doświadczenie, poszukiwania, wścibskość i chciwość. Musiał być naprawdę stary. Nie ukrywał ich przede mną. Spotkałam się już z demonami, które używały kolorowych soczewek kontaktowych, byli i tacy, którym wystarczały okulary. Nieliczni potrafili magią zmienić kolor oczu, jednakże wymagało to dużego wysiłku i doświadczenia.

Na rozkaz Ciemności (TOM I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz