– Jak dobrze cię usłyszeć! – zawołałam wesoło do słuchawki telefonu.
– Jakieś kłopoty? – Leon znał mnie już na tyle dobrze, by wyczuć zbyt dużą, podejrzaną radość w moim głosie.
– Skądże. Masz może w zanadrzu jakąś niepotrzebną broń? Najlepiej z większym kalibrem.
– Co się dzieje? – Był wyraźnie zaniepokojony.
Podeszłam wzdłuż ściany do okna i wyjrzałam na zewnątrz.
– Mam kilku niechcianych gości. – Dwóch Jaśniejących intensywnie naradzało się między sobą, co mnie lekko zaniepokoiło. Jeden wskazał palcem na moje okna. Odsunęłam się od szyby. Nie podobał mi się ożywczy sposób, w jaki dyskutowali. – Planuję też w niedalekiej przyszłości upolować kilku Jaśniejących.
Chwila ciszy w słuchawce mówiła mi, że Leon właśnie się nad czymś zastanawiał.
– Przyjedź do mnie jak najszybciej – odezwał się w końcu.
– To właśnie mam zamiar zrobić. Dasz radę załatwić broń?
– Tak. Mam również dla ciebie ciekawe informacje, które mogłyby ci się spodobać.
– Jakie?
– Powiem ci na miejscu. – Leon był zbyt tajemniczy. Musiało stać się coś poważnego, skoro nie chciał rozmawiać o tym przez telefon.
– W porządku.
– I Irae... – zawahał się przez chwilę. – Uważaj na siebie.
Uśmiechnęłam się i rozłączyłam rozmowę.
– Sio! – zawołałam. – Czy widzisz jakiś granatnik? – Nawet jeśli nie wierzyłam w słowa Śmierci, miałam wiele powodów, aby się upewnić, czy aby na pewno kłamał.
Demon znalazł się przy mnie w jednej chwili. Wcześniej siedział na oparciu kanapy, próbując z daleka obserwować to, co działo się na zewnątrz.
– Sio nie widział żadnego granatnika.
– Wiesz, chociaż jak ona wygląda? – Pokręcił przecząco głową. Tak właśnie myślałam. – To skąd wiesz, czy nie widziałeś?
Sio wyraźnie się zmieszał. Westchnęłam zrezygnowana.
Gdyby jakąś posiadali, zapewne nie powstrzymywaliby się tak długo z pogrzebaniem nas żywcem. Będąc na ich miejscu, już dawno rozwaliłabym w drobny pył mój dom.
– Sio, wiesz, co masz robić? – Skinął głową. – Nie oglądaj się za siebie i biegnij ile sił w nogach. I jeśli dasz się zabić, osobiście udam się do Pustki i zabiję cię jeszcze raz, tym razem już na zawsze, zrozumiałeś? – Znów skinął głową. Byłam nieco zestresowana, nawet jeśli to nie ja miałam być główną atrakcją dla Jaśniejących. Nie chciałam nawet dopuścić myśli o tym, że Sio mógłby nie podołać zadaniu. Z bólem serca i lekkim zrezygnowaniem doszłam do wniosku, że martwię się o małego pasożyta. – I jeśli zobaczę, że dałeś się postrzelić to już więcej nie dostaniesz wątróbek. – Tym razem Sio widocznie się zaniepokoił.
– Sio obiecuje, że nie da się postrzelić.
– Mam taką nadzieję...
Musieliśmy się spieszyć, nawet jeśli nie planowali spuścić na nas żadnej bomby nie było wątpliwości, że posiadali już jakiś plan. Zapewne żaden z ich planów by mi się nie spodobał, dlatego nie chciałam przekonać się na własnej skórze, co zdążyli wymyślić.
Zanim wyszliśmy, postanowiłam ostatni raz spojrzeć w okno, aby zobaczyć, gdzie dokładnie znajdują się Jaśniejący. Kiedy omiotłam wzrokiem podwórko, oblał mnie zimny pot. Miałam wrażenie, jakby cała krew odpłynęła z mojej głowy.
CZYTASZ
Na rozkaz Ciemności (TOM I)
FantasyJestem Ciemnością, zabijam z zimną krwią, torturuję gdy trzeba. Mówią, Zło Wcielone i nie wiedzą jak blisko są prawdy. Nadciąga nowy porządek, Śmierć szepcze mi do ucha - wojna, lecz czy można wierzyć oszustowi?