53. Bezproblemowość Sio była czymś wspaniałym po oślim uporze Śmierci i Lucyfera

490 47 72
                                    

Przez całą drogę do Agencji, czułam na sobie wzrok Lucyfera. Nie mógł pojąć, dlaczego dwie, dosyć potężne istoty zainteresowały się akurat mną.

Baala interesowała głównie moja moc, nie wiedziałam jeszcze jednak, czy zamierzał podejmować jakiekolwiek kroki, aby ją zdobyć. Nie mógł zmusić mnie już do paktu, ponieważ jeden posiadałam. A mimo to, na swój sposób był po mojej stronie. Czyżby demon był aż tak znudzony? Albo jego ciekawość nie pozwalała mu przejść obojętnie obok mnie.

Intencje Śmierci wciąż były mi obce. Nigdy nie próbował przywłaszczyć sobie mojej mocy, nie sądziłam również, aby jej w jakikolwiek sposób potrzebował. Był zagadką, której nie potrafiłam rozwiązać.

Dla Lucyfera nie miałam większej wartości. Byłam jedynie naczyniem, które pomoże mu w pozbyciu się łowców. Wiedział, że byłam silna, lecz jeszcze nie miał pojęcia jak bardzo. Wolałam nie informować go o tym, że moja moc była raczej nieosiągalna. Nawet dla mnie.

– Wejdziemy od frontu, z zaskoczenia – powiedział Lucyfer, kiedy zatrzymałam samochód kilka przecznic od siedziby Agencji. Mieliśmy jeszcze dwie godziny zanim łowcy zaczną wychodzić na ulicę. – Narobimy zamieszania i chaosu. Nie spodziewają się ataku, będą zdezorientowani i to właśnie wykorzystamy.

– A Myśliwy zdąży w tym czasie uciec, generale. – Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. – Łowcy mnie nie interesują. Chcę złapać jedynie Myśliwego.

– Co zatem zamierzasz zrobić? – spytał z nutką sceptycyzmu w głosie. Nie wiedzieć czemu zaczął żywić do mnie niechęć, odkąd na niego naskoczyłam. – Brałem udział w kilku wojnach i wiem jak wyglądają bitwy. Znam też wszystkie możliwe strategie, dlatego może lepiej posłuchaj co mam do powiedzenia.

Wiedziałam jak polować na jednego demona, nie miałam jednak pojęcia, co zrobić z całą masą zindoktrynowanych łowców demonów i fanatycznymi Jaśniejącymi. Dlatego wolałam skupić się na swojej głównej ofierze, a całą resztę zostawić innym.

– Dlatego właśnie wejdę od tyłu, a wy zajmiecie się łowcami. – Uśmiechnęłam się ładnie. – Zostawiam ci całe pole do popisu, więc nie krępuj się, możesz zabić ich wszystkich według własnej strategii.

– Mam zajmować się płotkami, kiedy ty będziesz polować na głównego sprawcę?

Spojrzałam na Lucyfera i ugryzłam się w język. Nie chciałam, aby z moich ust wyszło coś, czego bym później żałowała. Już któryś raz powstrzymywałam się od wypowiedzenia własnej opinii. To nie było zdrowe.

– Sam przed chwilą zaproponowałeś, że chcesz wejść od frontu.

– Mój plan uległ zmianie.

Wspaniale! Wiedziałam, że będzie nam trudno dojść do porozumienia, nie miałam jednak pojęcia, że Lucyfer okaże się, aż tak trudny w obyciu.

– Proponuję demony puścić przodem, aby zajęły się łowcami – wtrącił się Śmierć. – Razem z Belethem. – Bardzo nie podobał mi się jego uśmiech. Miał nadzieję na rychłą śmierć w walce władcy demonów i problem mojego paktu miałby już z głowy. Spojrzałam niepewnie na Śmierć. Czyżby planował pomóc Belethowi umrzeć? – A my w tym czasie zajmiemy się tyłami.

– Wolałabym jednak, aby Beleth poszedł z nami.

– Demony będą wydajniejsze, gdy ich władca będzie z nimi.

– To prawda. – Wyraz twarzy Lucyfera sugerował, że nie bardzo podobał mu się fakt, iż zgodził się ze Śmiercią.

– Jak sobie chcecie. – Z jednej strony cieszyłam się, że Beleth będzie daleko i nie musiałam się martwić jego wybuchowym charakterem, z drugiej jednak, jako jednemu z niewielu zależało na moim przeżyciu. Póki demon nie wypełni zadania, za które dostanie duszę po mojej śmierci, wszelkie potencjalne nieszczęścia, które mogły mi się zdarzyć, byłyby mu teraz nie na rękę. – Powinieneś mu pomoc. – Zwróciłam się do Śmierci.

Na rozkaz Ciemności (TOM I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz