9. Przyszłyśmy tylko poobserwować, nie zabijać

711 48 22
                                    

Greta była szczęśliwa. Gdyby nie odjęłoby jej to powagi, zapewne zaczęłaby podskakiwać. Zostawiłam samochód pod jej blokiem i zamówiłyśmy taksówkę. Nie znałam miejsca, do którego jechałyśmy. Było mi wszystko jedno, zważywszy na fakt, że w niemal każdym większym klubie można było się natknąć na jakiegoś demona. Greta wybrała nam jeden z tych bardziej wyszukanych. Na wejściu obowiązywała selekcja, którą przeszłam niefortunnie źle. Mój strój nie pasował do ekstrawaganckich ubiorów tutejszych klubowiczów. Ludzie, mimo chłodnej pory, mieli na sobie dosyć skąpą garderobę. Większość kobiet włożyła na siebie ciasne, wydekoltowane sukienki, panowie nosili koszule, a tylko nieliczni posiadali niedopasowane marynarki.

– Mówiłam, żebyś włożyła coś mojego – powiedziała Greta, gdy stałyśmy w kolejce do bramki.

Byłam od niej drobniejsza, wyglądałabym zatem komicznie w jej stroju. Problem polegał również na tym, że nie znalazłbym w jej szafie niczego w moim stylu. I w ogóle nie przepadałam za klubami.

Wzruszyłam tylko ramionami. Nie miałam najmniejszego zamiaru się przebierać. Nie mogłam sobie na to również pozwolić. Pod skórzaną kurtką trzymałam broń i nóż. Nie sądziłam, aby przywitali mnie przyjaźnie, gdyby się dowiedzieli, co skrywałam pod ubraniem.

Bramkarz zlustrował mnie zdziwiony. Uniósł znacząco brwi. Prawdopodobnie nie spodobały się mu moje oficerki.

– Chyba pani żartuje.

Rozłożyłam bezradnie ręce.

– Borys, kochanie – zaczęła Greta. – To moja koleżanka. – Przybliżyła się do niego na odległość oddechu. – Chyba nie pozwolisz, aby dama stała na tym zimnie.

Mogłam być i damą, jeśli tego ode mnie wymagali. Nie powiedziałam mu, co mu zrobię, jeśli nie wpuści mnie do środka, nie groziłam mu, nie wyciągnęłam pistoletu ani noża, nie próbowałam również mu ubliżać. Byłam urodzoną damą. Ale przede wszystkim, ociekałam miłością. Uśmiechnęłam się cudownie. Kiedy akurat nie taplałam się we krwi, też potrafiłam być czarująca.

– No dobra... – zgodził się. – Ale musisz zdjąć kurtkę, gdy wejdziesz.

– Nie ma sprawy – zełgałam mu prosto w oczy. Nie pokazałam mu języka ani środkowego palca, gdy wchodziłam do środka. Byłam damą w każdym calu.

Wnętrze prezentowało się dosyć oryginalnie. Siedzenia obite były w pikowany, fioletowy materiał, z bliska podobny do skóry. Część stolików umieszczono we wnękach, aby zapewnić więcej prywatności. Inne stały pod ścianami na niewielkich wysepkach. Wszystko podświetlono i podkreślono niebieskimi neonami. Bar również pełnił rolę wysepki, z kolumnami i własnym dachem.

Klub zapełniony był ludźmi po brzegi. Jedni pili, drudzy tańczyli, a jeszcze inni zabawiali się w niewinny sposób z kobietami w swoich wnękach.

– Tam! – Wskazała na puste miejsca.

Zajęłyśmy stolik. Nie musiałam wiedzieć co podają w klubie, wystarczyło, że w ich asortymencie znajdował się gin.

Greta była stałym bywalcem tych okolic. Z barmanem również zamieniła kilka słów, zanim przyniosła nam drinki. Różniłyśmy się od siebie niemal we wszystkim. Ona lubiła kluby, taniec i dobrą zabawę. Ja wolałam dobry bar, a zabawy dostarczało mi polowanie. Miała swoją biżuterię i modne ubrania, a ja miałam jericho, którego regularnie polerowałam. Byłam młoda, lecz już znudzona, zupełnie, jakbym żyła od tysięcy lat.

Rozejrzałam się badawczo po lokalu.

– Dzisiaj nie będziemy zabijać – oznajmiłam, nachylając się do ucha Grety. – Pokażę ci, jak ich rozpoznawać.

Na rozkaz Ciemności (TOM I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz