49. W środku panował chaos, a ja stałam w samym jego centrum

466 49 74
                                    

– Rozumiem, że twój nowy plan opiera się na tym, aby nakłonić Baala do sprowadzenia władcy demonów? – Spytał Śmierć, kiedy wychodziliśmy z auta. Ton jego głosu sugerował, że mógł nie uwierzyć w mój dar przekonywania. Samo sprowadzenie Beletha było sprawą prostą, większym problemem było namówienie go do pomocy.

– Słyszałem o Baalu – odezwał się Lucyfer. – Podobno opuścił Pustkę i z tego, co mi wiadomo tych dwoje niezbyt się lubi. Jak zamierzasz zmusić Baala, aby go przywołał?

– Pytanie raczej brzmi, czym chcesz kupić Beletha, aby ci pomógł? – spytał się Śmierć.

– Siłą perswazji.

– Siłą perswazji...?

Zostawiłam Śmierć bez odpowiedzi i zapukałam grzecznie do drzwi. Wyglądaliśmy jak mała wycieczka, dlatego kamerdyner, którego zdążyłam już poznać, mocno się zdziwił, kiedy nas zobaczył. W jego oczach czaił się lekki strach, zapewne pozostałość po ostatnim razie, po którym mógł niezbyt miło mnie wspominać.

– Przyprowadziła panienka towarzystwo? – Spojrzał ponad moim ramieniem na Śmierć, Lucyfera i Młodego, później jego wzrok zawędrował w dół, prosto na Sio, który starał się trzymać blisko mnie. – Zawiadomię pana, że będzie mieć gości.

– Nie trzeba. Sama mogę go zawiadomić. – Nie mieliśmy czasu na konwenanse. Sprawa, z którą przyszliśmy nie mogła czekać.

Przekroczyłam próg i nagle zdałam sobie z czegoś sprawę. Swędząca skóra przypomniała mi o czymś znaczącym, co mogło się źle skończyć.

– Stop – zakomunikowałam, zatrzymując cały pochód, gotowy do wejścia do środka. Śmierć nie miał zamiaru posłuchać polecenia i przemknął obok mnie, ignorując moje słowa. To samo chciał uczynić Lucyfer, lecz zatrzymałam go ręką. – Musicie zostać – zwróciłam się do Młodego i Lucyfera. Spojrzałam na małego pasożyta. – I Sio również.

– Słucham? – zdziwił się Lucyfer.

– Zostajesz na zewnątrz.

– Chcesz abym posłusznie czekał pod drzwiami?

Śmierć cofnął się, wietrząc nową rozrywkę. Stanął za mną, opierając się o futrynę i całkowicie blokując przejście. Był z czegoś bardzo zadowolony.

– Sio poczeka – zapewnił demon.

– Nie mam zamiaru tu zostać – oznajmił Lucyfer. – Chcę mieć pełny wgląd w nasze plany, nie ufam ci na tyle, aby was zostawić samych. – Spojrzał na moją rękę, która go przytrzymywała. – Możesz zabrać swoją dłoń?

– Jak sobie życzysz. – Cofnęłam rękę. – Jeśli tak bardzo chcesz, proszę bardzo, droga wolna. – Zaprosiłam gestem do środka.

Nawet on zrozumiał, że poszło zbyt szybko, dlatego spojrzał niepewnie na futryny. Zmarszczył czoło.

– Glify.

– I właśnie dlatego ładnie proszę, abyście wrócili do auta. – Nie chciałam aż tak bardzo nadużywać gościny Baala. Nie mogłam poprosić go, aby wpuścił do swojego domu władcę Królestwa Nocy, zwłaszcza że takie zaproszenie byłoby nieodwracalne. Wystarczy, że do jego domu sprowadziłam Śmierć, który zresztą mógł wejść wszędzie nieproszony.

– Chcę znać każdy szczegół, który ustalicie w środku. Żadnych sztuczek. Jesteśmy po tej samej stronie.

– W porządku. – Nie mogłam mu tego odmówić. Wciąż jeszcze pamiętałam, że był Łupieżcą, więc doprowadzanie go do większej złości byłoby co najmniej fatalnym pomysłem.

Na rozkaz Ciemności (TOM I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz