36. Nie szkodziło najpierw zapytać. A potem zmusić go do tego siłą

551 44 54
                                    


– Nie ma mowy! – zaparłam się, widząc, jak Śmierć wpatruje się w mój ulubiony dywan, który posiadał specjalne właściwości uspokajające i lecznicze. – Nie masz nawet pojęcia, ile on kosztował!

– Jest środek dnia. Nie wyjdziemy z ciałem zapakowanym w worek na ulicę o tej porze.

– Nie interesuje mnie to. Nie dostaniesz go. – Aby podkreślić wagę swoich słów, stanęłam na dywanie, uniemożliwiając Śmierci na przejście ze słów w czyny.

– W porządku – zgodził się, czym zbił mnie kompletnie z tropu. – W takim razie sama pozbądź się ciała z mieszkania. – Odwrócił się, chcąc bezczelnie odejść i zostawić mnie z problemem. Nie poradziłabym sobie sama z kilkudziesięciu kilogramowym kawałkiem mięsa, a zanim Leon przysłałby kogoś do pomocy, zdążyłabym sama umrzeć od smrodu, który produkował martwy łowca.

Podbiegłam do Śmierci i złapałam go za rękaw.

– Nie zostawiłbyś mnie przecież samą z tym ciałem, prawda? Znajdziemy sposób, żeby je przenieść. – Uśmiechnęłam się ochoczo i rozejrzałam wokół. – Możemy zapakować go dodatkowo w kolorowy papier, nie będzie widać, że to worek na zwłoki. Ktoś pomyśli że niesiesz prezent! – Dobrze wiedziałam, jak absurdalnie i głupio brzmiały moje słowa, lecz nie chciałam się poddawać. – Jeśli będziesz mieć życzenie, przewiąże je nawet kokardką! – Śmierć spojrzał na mnie z ukosa, dając mi do zrozumienia, że postradałam zmysły. Postawił kolejny krok w stronę wyjścia, wyrywając mi się z rąk. – No dobrze! Niech ci będzie! Zapakuj sobie to cholerne ciało w mój dywan!

Śmierć uśmiechnął się pod nosem. Nic nie powiedział. Mimo, że nie dał po sobie tego poznać, wiedziałam, że triumfował. Byłam wściekła, kiedy widziałam jak wychodzi do kuchni, aby przenieść ciało do salonu. Spojrzałam tęsknie na mój drogi dywan.

Bardziej zależało mi na jak najszybszym pozbyciu się zwłok z mieszkania, niż na pieniądzach, które wydałam, aby sobie go sprezentować. Westchnęłam zrezygnowana. Za główny punkt honoru postawiłam sobie, aby zmusić Śmierć do kupna identycznego. Miałam nadzieję, że w przyszłości odechce mu się pakowania trupów w dywany.

***

Po wyjściu Śmierci, jeszcze przez długi czas siedziałam, zastanawiając się nad jego słowami. Jeśli mówił prawdę, znałam jedynie mały okruch swojego życia. Kiedy próbowałam dowiedzieć się więcej, Śmierć zaparł się, nie chciał mi odpowiedzieć. Czy moje życie było aż tak beznadziejne, że wolał, abym go nie pamiętała? Czy może miał jakieś inne, egoistyczne powody? Jakie życie wiodłam, zanim zostałam łowczynią?

Nie mogłam cały dzień siedzieć i zastanawiać się nad przeszłością.

Gniazdo Demonów.

Wiedziałam, jak to miejsce wygląda z daleka, lecz jeszcze nigdy nie miałam tego zaszczytu, aby przekroczyć jego próg. Demony wybrały sobie Letni Pałac na obiekt, gdzie bawiły się w urządzanie wystawnych przyjęć i spędzały znaczną część dnia, w której akurat nie próbowały zawrzeć paktu. W momencie, gdy Demony przejęły ten uroczy pałacyk, nikt nie domagał się jego zwrotu, ustały również wcześniejsze spory o pałac i zlikwidowano muzeum. Nikt już nie mówił ani nie pytał o to miejsce, stało się jedynie punktem na mapie, szerokim łukiem omijanym przez turystów i samych mieszkańców miasta. Nie miałam pojęcia, jak udało się Demonom osiągnąć ten efekt, lecz podejrzewałam, że miało to coś wspólnego z magią. Nigdy mnie to nie interesowało, tak samo jak nie interesowała mnie sama siedziba Demonów. Od zawsze wiedziałam, gdzie znajduje się główne centrum, lecz nie odczuwałam wewnętrznej potrzeby, aby je zwiedzić. Aż do tej pory.

Na rozkaz Ciemności (TOM I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz