37. Nie będę ryzykować dla ciebie życiem!

540 51 103
                                    

– Proszę. – Odsunęłam demonowi krzesło. Był szczerze zdziwiony moim dzisiejszym przypływem grzeczności.

Greta spoglądała na mnie podejrzliwym wzrokiem, jednak nie powiedziała ani słowa, odkąd ode mnie wyszliśmy.

– Jesteś jakaś inna – stwierdził błyskotliwie Azkiel, ale wciąż nie mógł rozgryźć tego, o co tak naprawdę chodzi. – Wcześniej nie byłaś dla mnie tak miła.

– Wcześniej nie doceniałam twojej mocy i umiejętności. Poza tym, chciałabym utrzymywać dobre stosunki z partnerem mojej przyjaciółki. Czy to nie jest dobry powód?

– Może... – Spojrzał niepewnie najpierw na Gretę, a później jego wzrok zatrzymał się na mnie.

– Moglibyśmy zacząć od nowa – nalegałam.

– No...

– A więc ustalone!

Greta przezornie milczała. Wiedziałam, że walczy sama ze sobą, intensywnie myśląc o moich prawdziwych zamiarach. Pozwoliłam jej pokontemplować jeszcze przez chwilę.

Przynieśli nam zamawiane napoje, chwyciłam swój i upiłam porządny łyk. Azkiel wpatrywał się w blat. Jego twarz wyrażała w tej chwili ogromny wysiłek umysłowy.

– Teraz, kiedy jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi powinniśmy sobie pomagać. – Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną.

Greta wybiła się z transu, spoglądając na mnie całkiem przytomnie. Azkiel uniósł wzrok znad swojej kawy.

– Co?

– W ramach naszej nowej, lepszej relacji.

– A więc cała ta szopka była tylko po to, żebym się na coś zgodził?

– Ależ skąd, ja naprawdę uważam, że powinniśmy przestać z tymi uszczypliwościami i spróbowali współpracować. To dziecinne, nie uważasz?

– Wiedziałam! – zawołała Greta. Azkiel spojrzał na nią wilczym wzrokiem.

– Czego chcesz?

– Chciałabym, żebyś poszedł ze mną do Pałacu Letniego.

Zesztywniał. Widocznie nie spodobał mu się ten pomysł

– Chyba zwariowałaś! Gdyby ktoś zobaczył mnie z łowczynią zabiliby nas oboje.

– Irae... – zaniepokoiła się Greta. – Po co chcesz iść do takiego miejsca?

– Muszę kogoś znaleźć. I żeby tam wejść bez żadnych podejrzeń potrzebuję kogoś, kto mnie tam wprowadzi.

– Nie ma mowy – sprzeciwił się Demon.

– Będziemy się świetnie bawić!

– Nie.

– Pójdziesz ze mną. – Jego zacięty wzrok mówił mi, że nie ma najmniejszego zamiaru się stąd ruszać. – Ładnie proszę?

– Nie będę ryzykować dla ciebie życiem!

– To możne od razu cię go pozbawimy, abyś nie musiał się martwić o życie w przyszłości?

– Może poprosisz swojego demona, aby ci pomógł? – Nie podobał mi się szyderczy uśmiech Azkiela. Beleth był jeszcze gorszym wyborem niż Baal.

– A możne poproszę mojego demona, aby cię zmusił do służenia mi przez kolejne kilka wieków?

– A może...

– Dosyć! – Greta podniosła głos. Wydawała się być lekko zirytowana. – Irae, dlaczego znów pakujesz się w kłopoty? Ostatnio ledwo uszłaś z życiem!

Na rozkaz Ciemności (TOM I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz