14. Mogłabym go nawet polubić

702 61 43
                                    

Nie taki świat zostawiłam, idąc do Pustki.

Obudziłam się w pokoju z bogato zdobionymi, hebanowymi meblami. Dobrze wiedziałam, kto lubił otaczać się tego typu przedmiotami i byłam wdzięczna, że znalazłam się właśnie w tym miejscu. W powietrzu wyczułam delikatną nutkę zapachu znajomego demona, co oznaczało, że był w pomieszczeniu jakiś czas temu.

Zawsze mogło być gorzej.

Zmiana. Była wszędzie, lecz nie mogłam stwierdzić, co ją wywołało. Nasycenie kolorów wokół zmniejszyło się, nadal mogłam je dostrzec, lecz były przytłumione. Już i tak brakowało barw w tym ponurym, zniszczonym świecie, teraz wydawał się o jeden ton bardziej przygnębiający. Wszystko wydawało się bardziej ostre, jakbym wcześniej była ślepa i dopiero teraz przejrzała na oczy. Czy każdy pakt tak działa? Nie przypominam sobie, aby ludzie narzekali na to, co w tej chwili czułam.

Spojrzałam na rękę.

Była tam. Czerń oplatała mój nadgarstek jak pajęczyna, przypominając mi o zawartej umowie. Musiałam znaleźć sposób by zakamuflować pieczęć, nie miałam zamiaru latać po ulicy ze znakiem, który informował: „Jestem idiotką, która lubi bawić się z demonami". Już i tak przykuwałam ostatnio zbyt duże zainteresowanie.

Niektórzy dosyć lekceważąco traktowali pakty. Bardziej interesowało ich to, co mogą dostać od demona, niż to, co będą musieli dać. Sęk w tym, że trzeba było dokładnie uściślić, czego się oczekuje, zanim przypieczętuje się go na dobre. Istniały różne interpretacje życzeń. Pieczęcie były wypalane na ciele, lecz wciąż mogły uchodzić za zwykły tatuaż. Jedni je ukrywali, inni nie mieli oporów, by nosić na widoku swoje piętna.

Pierwszy raz spotkałam się z kontraktem, który miałby taki charakter, jak mój i Beletha. To było całkiem oczywiste, co on dostanie, lecz nie zostało określone, co ja będę z tego miała. Jak dotąd, taki pakt wydawał mi się niemożliwy. Nie mógł istnieć. A jednak to, co znajdowało się na moim nadgarstku, mówiło mi, że się myliłam.

Zastanawiałam się, jak się tu znalazłam. To jedyna rzecz, która umknęła z mojego życia. Pamiętałam ciemność, otulałam się nią, a później była pustka, dosłownie i w przenośni. Co dalej działo się z ciałem, gdy ja byłam zupełnie gdzie indziej?

Drzwi do pokoju otworzyły się.

Pierwsze, co byłam w stanie poczuć to intensywny, wręcz napierający zapach demona. Szlag by go, czy nie mógłby tego trzymać na uwięzi? Wiedziałam, że było to możliwe.

– Mógłbyś to... – szukałam właściwego słowa – ...wytłumić? – spytałam grzecznie. W stosunku do Baala czułam dziwną potrzebę bycia miłą. To nie były magiczne sztuczki. Jego spokój i serdeczność tak właśnie na mnie wpływały.

– Przepraszam, cały czas zapominam, że możesz wyczuć moją aurę. Nie robię tego celowo.

W jednej chwili poziom intensywności mocy spadł, zaczajając się gdzieś głęboko, lecz nadal wiedziałam, że tam jest i gdybym tylko chciała mogłam po to sięgnąć i poczuć równie mocno jak na początku. Baal był pierwszym ze spotkanych przeze mnie demonów, który opanował tę sztukę.

– Dziękuję.

Mój świat się zmienił, a wraz z nim postrzeganie go. Nie widziałam teraz zwykłego przystojnego mężczyzny, ze specyficzną aurą, unoszącą się wokół niego, lecz przystojnego demona. Teraz nie mogłabym go pomylić z człowiekiem, nie dość, że go czułam, ja go naprawdę widziałam.

Drapieżność, spokój ćwiczony przez lata, serdeczność ukryta za brutalnością, zwierzę i niezwierzę. Nie dało się określić dokładnie tego, czym był, ale miałam pewność, że niczym znanym, niczym, co można było poznać. Mój umysł otworzył się, w swej nowej postaci, zaczął dostrzegać coś, czego wcześniej nie mógł nawet pojąć.

Na rozkaz Ciemności (TOM I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz