*POV Jeff*
Położyłem się na łóżku zmuszony. Po tym, gdy chłopak wyszedł, pozostało mi jedno. Bardzo interesujące i dramatyczne patrzenie się w sufit. Miałem czas na rozmyślania, zwłaszcza, iż z bólu wiedziałem, że nie zasnę. Myśli krążyły same w bardzo różnych kierunkach. Morderstwa, krew, oświadczyny, pocałunki, pierścionek, więcej krwii... a czekaj. Pierścionek. Takie małe gówno z brylantem, które kiedyś z głupia ciągnięty dziwną siłą ukradłem z jakiegoś bazaru. Podniosłem się z miękkiego materaca i dokuśtykałem do małej półeczki na kod. Oboje mieliśmy sejfy na skarby. Może i sobie ufamy, ale każdy może mieć jakieś sekrety, prawda? Pomińmy fakt, że ja znałem kod do jego i czasem jak mi się nudziło przeglądałem rzeczy. Wracając. W swoich dłoniach trzymałem już małe pudełeczko spowite w delikatny welur, o kolorze świeżej tkanki ludzkiej. Westchnąłem lekko, palcem przesuwając po materiale. Czemu to musi być takie trudne? To tylko klęknięcie na jedno kolano i zadanie pytania. A jednak bardziej stresujące, niż jedzenie obiadu przygotowanego przez Bena. Wróciłem na łóżko, nadal patrząc na biżuterię. Nacisk klamki wytrącił mnie z równowagi. Pudełko spadło na ziemię i niewiele myśląc, wkopałem je pod łóżko
- Nie chcę się kłócić. Przepraszam, że tak zareagowałem wtedy. Martwię się po prostu
Odwróciłem się w stronę głosu, próbując uspokoić swoją palpitację serca
- To nic. Kiedyś też będzie okazja
Puściłem oczko na złagodzenie swojego spiętego organu
- Masz strasznie podwyższone ciśnienie. Coś się stało?
Usiadł koło mnie. A ja tylko modliłem się, by nie drążył bardziej tematu
- Koszmar miałem i tyle. Żyje
- No w porządku... ah i Smiley czeka na dole. Dzwoniłem do niego i zgodził się przyjść specjalnie dla ciebie
Jego miękkie usta na chwilę znalazły się na moim czole. Później zmuszony i z lekkim bólem zszedłem po schodach... a on został w pokoju- został w pokoju!!!
*POV Jack*
Siedziałem chwilę sam. Zachowanie Jeffa trochę mnie niepokoiło. A jeśli mnie zdradza...? A jeśli ukrywa coś poważnego...? Zerwałem się z łóżka chcąc odgonić od siebie złe myśli. Moja niezdarność odbiła się na tej czynności i skalpel wypadł mi z kieszeni. Z bólem, że muszę się ruszyć i schylić, zacząłem macać rękami po ziemi, szukając zimnego metalu. Ale zamiast niego, poczułem coś, co nie jest skarpetkami Jeffa walającymi się po podłodze. Wziąłem to do rąk i otwarłem przedmiot, gdy okazał się on pudełkiem. Delikatny okrągły kształt, chłodny, z lekkim wypukleniem... ... ... pierścionek. Ale... czy to znaczy, że on...
*POV Jeff*
- I właśnie dlatego, moje serce teraz wali jak cholera
Skończyłem wyjaśniać doktorowi cała sytuację. Ten patrzył na mnie jak na idiotę, co w sumie nie było niczym nowym. Moja noga wylądowała już w porządnym gipsie, a i dostałem leki uspokajające, gdy do salonu wszedł zapłakany bezoki
- Jacky co się stało?!
Zerwałem się z kanapy, mimo że nie powinienem obciążać złamanej kości
- Kto cię skrzywdził. Zabije gnoja
- Ty...
- Ale co ja-
Widziałem w jego dłoniach znajomy odcień czerwieni
- Ja to wyjaśnię. Daj mi tylko chwilę bym podszedł do ciebie
- Jak ona się nazywa... czy odnalazłeś Jane i sie ugadaliście... a może przekonałeś się do Niny...
- Czekaj co
Smiley tylko patrzył raz na mnie, a raz na niego, po czym po chwili spakował swoje rzeczy i wyszedł, nie chcąc się mieszać
- Z kim mnie zdradzasz Jeff! Dla kogo kupiłeś ten pierścionek! I czemu zamiast mi to powiedzieć wprost, wolałeś ukrywać!
- Jack ty... ja cię nie zdradzam! Ugh daj mi to teraz wyjaśnić dobra?
- Masz minute... później nie chcę cię w tym domu... poradzisz sobie sam...
Dobra Jeff. Dasz sobie radę. To nic trudnego. Tylko cztery słowa, które nie przechodzą ci przez myśli, a co dopiero przez gardło. To jedyna okazja ogarnij się!!!
- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć... od dłuższego czasu, boję się to zrobić. Ciągle czekam na lepszą okazję, ale taka przecież może nie nadejść... tak więc...
Ignorując lekki ból, a raczej o nim zapominając, klęknąłem na jedno kolano. Mówiłem przy tym, by ten wiedział, po stronie, z którego dochodził mój głos, co robię
- Jacky, miłości mojego życia... Czy wyjdziesz za mnie?
*Hewwo!
Mam nadzieję, że się podoba, i że wybaczycie mi te ciągle przerwy hah
Miłego dnia my shrooms!*Deathcup~
![](https://img.wattpad.com/cover/302844525-288-k318825.jpg)
CZYTASZ
Black & White Flames (JeffTheKiller x EyelessJack)
FanficOd dawna w lesie można było wyczuć smród martwych ciał. Bestia krąży i zabija pozbawiając swoje ofiary nerek. Jednak sprawca pozostaje ukryty. Ale na jak długo?