【XXXV】Dwie przyszłości

65 6 7
                                    

*POV Jack*

- To nie jest możliwe - mruknąłem odwracając głowę w jak najbardziej przeciwną stronę od nich mogłem

- Oddałeś się w ręce policji, bo miałeś dość życia. Powinieneś się cieszyć, że dajemy Ci drugą szansę! - starszy się roześmiał

- W praktyce to gdyby nie ty, nawet nie musiałby jej dostawać - odchrząknął Su i wyszedł z pomieszczenia

- Niszczyciel dobrej zabawy... - Liam przewrócił oczami i do mnie podszedł

Czułem jego oddech na swoim karku. Stał za mną i dłonią przesuwał po kajdanach. Starałem się nie reagować, poczekać co będzie dalej. Niech nie myślą, że mam zamiar im zaufać. Owszem mało obchodzi mnie co będzie dalej ale to nie zmienia faktu iż mam swoją godność której nie oddam

- A więc? - usłyszałem szept przy moim uchu - To tylko parę badań... niegroźnych testów... cóż no może trochę groźnych! Ale słonko ty moje zapewnie ci wszystko czego tylko będziesz potrzebować. Jesz teraz nerki prawda? To takie fascynujące!

- Bo jeszcze pomyślę że się zakochałeś - prychnąłem

- Ugh nie! Nie jestem gejem!

- A wczoraj jeszcze byłeś - młodszy wrócił do pomieszczenia

- Yamamoto nie w pracy! - frustracja starszego aż zaczęła być przyjemna

- Ależ przepraszam Szefie - mógłbym przysiąc że ten się uśmiechnął - A teraz zaboli. Nie żeby to pewnie było coś nowego w twoim... zawodzie

Poczułem jak wbija mi strzykawkę i wprowadza jakąś substancję do krwiobiegu

- Pierwsza godzina a już mnie czymś faszerujecie?

- Hm? To? Środki przeciwbólowe. Jeden z naszych kretynów cię postrzelił. Zaszyliśmy wszystko jednak przez parę dni może cię napierdalać bark. Chyba że nie chcesz to od jutra mogę ci nic nie podawać - Su niby powiedział sucho, jednak przez chwilę mi się wydawało jakby mu zależało na mojej wygodzie

- To po chuj mówiłeś że zaboli

- Bo nie jestem pielęgniarką tylko technikiem. A mówiąc już o tym. Miło że twój przyjaciel włamał się do naszych serwerów. Zobaczył to co chcieliśmy by zobaczył. Teraz czekać aż będzie chciał przyjść sam jeden rozwalić naszą organizację. A później kwestia czasu, gdy każdy z waszej marnej rezydencji będzie chciał was odbić. Działacie tak przewidywalnie...

- Nadal nie zrezygnowałeś z pracy dla rządu..? Sumi powiedz że to nieprawda. Miałeś odpuścić. Miałeś pracować tylko dla mnie - Walker się zdenerwował

Ich kłótnia trwała trochę ale ja robiłem się śpiący. Przestałem ich słuchać po jakiejś godzinie. Myślami ciągle wracałem do Jeffa... co robi... co się z nim dzieje... minęło tak krótko a ja tęskniłem całym sercem. Zrobiłbym wszystko by cofnąć czas. Ale stało się. On powiedział co powiedział a ja zareagowałem jak zareagowałem. A teraz zamiast ciągle planować ślub, siedzę tutaj i jedyne do czego się nadaje... to znowu eksperymenty...

*POV Jeff*

Podniosłem się z kolan i rozejrzałem w około. Dom nagle wydawał się tak pusty... chociaż najgorsze uczucie to nadal był trzymany w moich dłoniach pierścionek

- Przecież by mnie nie zostawił. Jestem zbyt zajebisty. Wróci. Na pewno wróci - powtarzałem do siebie pod nosem - Każdy by chciał ze mną być, więc nie ma co się martwić

- Zatracasz się w tym momencie

- Ugh zamknij się Ben! Weź ty się oświadcz i strać narzeczonego to pogadamy! - wybuchnąłem. Nie tylko krzykiem ale również ponownie zacząłem płakać. A ledwo się uspokoiłem...

- Bardziej chodzi mi... Jack miał rację. To nie jesteś ty. Od kiedy Jeff The Killer się poddaje. Od kiedy się użala nad swoim losem. Chłopie ogarnij się i po prostu zrób coś ze swoim życiem. Chyba że zamierzasz zostać w domu i płakać - skrzat miał rację w pewnym stopniu...

- Dobra! Idę go szukać! Albo przynajmniej spróbuję dopóki się nie poddam... nie no to bez sensu...

- Kochasz go? - dwa słowa z ust tego topielca... ugh...

- Kocham... - mruknąłem

- Więc na co czekasz? - uśmiechnął się i położył mi dłoń na ramieniu

- Nie czekam - postanowione. Wyszedłem z domu odszukać ukochanego

*POV Jack*

- Wiecie co... - zacząłem spokojnie, co zwróciło uwagę dwóch moich prześladowców

- O co chodzi Jacky? - Liam podszedł bliżej, a Su z tego co słyszałem zapisywał odczyty z monitoringu do którego zostałem podłączony

- Pora ruszyć przed siebie a nie trzymać się tego co było kiedyś... - wziąłem głębszy wdech

- Oh czyżby ktoś już wiedział jaką drogę obiera? - Yamamoto aż przerwał co robił by na mnie spojrzeć

- Tak. Nie ma sensu bym się załamywał tym co straciłem. Róbcie co chcecie. Bo ja chce nowe lepsze życie. Bez przeszkód - mówiąc to miałem na myśli Woodsa

Ale nawet ulżyło mi, gdy powiedziałem to na głos

*Hewwo!
Ostatnio sporo po sklepach latam i mało czasu wolnego. Nie zniknę z wattpada to na pewno ale też niestety nie mogę obiecać regularność
Też was kocham ^-^

*Deathcup~

Black & White Flames (JeffTheKiller x EyelessJack)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz