𝗠𝗔𝗦𝗧𝗘𝗥 𝗖𝗛𝗘𝗙

6 0 0
                                    


Nigdy nie lubiłam gotować. Nie rajcowało mnie stanie w kuchni i mieszanie w garnkach. Na szczęście trafiłam na mężczyznę który lubi i, co lepsze, potrafi gotować. Oczywistym, że w końcu został moim mężem.


Postanowiłam jednak trochę tego mojego lubego odciążyć, skoro jestem w domu. Poza wspomnianymi schabowymi, rosołem i spaghetti moje zdolności kulinarne były bardzo ograniczone, jednak od czego ma się przyjaciółkę, a ostatecznie wujka Google?


Evelina gotuje codziennie coś innego, a do tego zna mnie na tyle, że ma świadomość moich zdolności kulinarnych. Jakoś nam tak rozmowa zeszła na gastronomię i zaczęłyśmy się wymieniać pomysłami na obiad. Evelina z doświadczenia, ja z pomysłowości i tego co pamiętam z czasów pracy jako kelnerka. Głupio było mi otwarcie spytać o przepisy, więc wszystko o czym do mnie pisała sprawdzałam w Google. Przecież na pewno nie spędzała pół dnia na przygotowywaniu skomplikowanych potraw dla swojej rodzinki. Nie miała by wtedy czasu pisać ze mną.


Każdy z przepisów czytałam od deski do deski, najpierw sprawdzając czy mam w domu składniki albo jakieś zamienniki (oszczędność, heloł!), kiedy okazywało się że mam, czytałam instrukcję obsługi. I tu odpadała większość przepisów, a właściwie wszystkie (poza schabowymi i mielonym, rosołu bałam się już robić).


Rozmowa po pewnym czasie zeszła nam na zupełnie inne tematy i nie zostało mi już za wiele czasu na zakupy i gotowanie żeby zdążyć przed powrotem małżonka z pracy. Lekko spanikowana stwierdziłam, że raz kozie śmierć, pojadę do Delikatesów, zobaczę co jest i wtedy coś wymyślę. Good bless gotowe sosy w słoikach! Na obiad zrobiłam kurczaka w sosie słodko-kwaśnym. I nawet się udał! Master chef level master, biedny ten mój mąż...

histoRYJKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz