𝗠𝗔𝗚𝗡𝗘𝗦 𝗡𝗔 𝗗𝗭𝗜𝗪𝗡𝗢𝗦́𝗖́

3 0 0
                                    


Od jakiegoś już czasu zastanawiam się, jak to jest, że przyciągam dziwne wydarzenia. Zastanawiałyśmy się nad tym swego czasu z siostrą wiedźmą  i wyszło nam, że po prostu większość ludzi nie zwraca uwagi na to, na co zwracamy my. Zwracamy i eksponujemy, żeby potem się z tego śmiać. Ale powiem Wam, że nie jestem tego tak do końca pewna...


No bo sami zobaczcie:Kiedy pracowałam jeszcze jako barmanka (w zamierzchłych czasach) pewnego razu podszedł do baru Pan i z pełną nonszalancją rzucił do mnie:- Poproszę Finlandię z wódką.- Eeee... Co proszę? – spytałam skonsternowana.- No Finlandię z wódką, mówię przecież. – odburknął.- Proszę Pana, ale Finlandia to wódka.- Aha. To z lodem.


Jakiś czas później zmieniłam miejsce zamieszkania i trafiłam do hotelu, gdzie pracowałam jako kelnerka. I tam trafiłam na gościa, który usilnie próbował mnie bajerować. Tak usilnie, że kiedy odczytał z plakietki moje nazwisko, stwierdził, że idealnie byśmy do siebie pasowali jako małżeństwo. Bo ja Mól, on Goły (serio, takie miał nazwisko, sprawdziłam w systemie) i wyszedł by nam z tego Goły Mól. He he. No boki zrywać...


Później, gdy pracowałam już jako recepcjonistka i pojawiał się jakiś „nietypowy" gość, niemal zawsze trafiał na mnie. Na przykład Pani Wariatka, która uciekała przez całe miast, kryjąc się po hotelach przed własnymi sąsiadami, którzy podtruwają ją chemią przez klatki wentylacyjne. A oni na domiar złego gonili ją taksówkami. Albo wycieczka Chińczyków, z których każdy na standardowe pytanie „How was your stay" rozwijał się w wypowiedzi o tym jak mu było zajebiście.Przez jedną noc. W hotelu w środku miasta. Gdzie jedynie spał i jadł śniadanie. Po każdym takim wywodzie obiecywałam sobie, że już za Chiny (nomen omen) nie zadam żadnemu z chińskich gości tego pytania, ale zawsze wygrywało jednak solenne szkolenie odebrane od @Matka Litwinka. Ale nie ma tego złego – musiała przez to przyjść mi pomóc z wymeldowaniami, bo w takim tempie trwałoby to do sądnego dnia.


Na dyrektorów, którzy mieli szalone pomysły spuszczę może zasłonę milczenia.


Z czasów pracy w marketingu przypominam sobie sytuację, kiedy najpierw zostałam „ryjem spa" pozując do zdjęć nowego zabiegu. Niestety, żadnego zabiegu nie było, tylko pozowanie... A potem wypowiadałam się dla telewizji regionalnej, zapętliwszy się na tym, że jest bezpiecznie. Bezpiecznie jak nigdy. Bezpiecznie jak nigdzie. Bo bezpieczeństwo przede wszystkim. I kiedy już myślałam, że sytuacja się uspokoi, bo zaczęłam pracować w domu, a to wiąże się ze zdecydowanie mniejszym kontaktem z ludźmi, los pokazał mi, że jednak nie. Nawet bardzo nie.Pomijam już wszystkie zabawne rozmowy rekrutacyjne na stanowiska copywriterskie. Pomijam nawet Człowieka Który Planował Swoje Życie Na Piętnaście Lat Do Przodu i robił szkolenia z tego jak korzystać z lupki w jednym z programów do zarządzania zadaniami.


Historia, którą Wam teraz opowiem, sprawiła, że zaczęłam wierzyć, że mam w sobie magnes na dziwność. Serio.


Jakiś czas temu zrobiłam porządek w szafie i postanowiłam, że rzeczy, których nie noszę, a są w naprawdę dobrym stanie, wystawię na olx, czy jakimś innym Vinted. Wiecie, takie ciuchy, co to trzyma się w szafie, bo albo się do nich schudnie (pobożne życzenia!), albo będą w sam raz, jak się znowu przytyje. Część z nich miałam na sobie może ze dwa razy, a spora część czekała smutnie w szafie na lepsze czasy, które jakoś nie chciały nadchodzić. Do tego buty. Szpilki, które kocham i które swego czasu nabywałam namiętnie pod wpływem chwili, a których ze względu na kręgosłup, nosić zbytnio nie mogę. Jak więc pomyślałam, tak zrobiłam. Część rzeczy sprzedałam od strzała, a część wisiała sobie smętnie w ogłoszeniach. W tym naprawdę piękne i naprawdę niewygodne szpilki w kolorze rudym. I do ogłoszenia o sprzedaży tych szpilek, za naprawdę dobrą cenę, dostałam pewnego dnia wiadomość od pana Zbyszka... Przyznaję, zdziwiłam się trochę, ale zaraz pomyślałam, że heloł, może pan Zbyszek chce zrobić prezent swojej lubej. Zwłaszcza, że rozmowę zaczął od stwierdzenia, że buty śliczne, a cena dobra. Potwierdziłam i spytałam, czy jest zainteresowany. Na co pan Zbyszek napisał, że interesowały by go również jakieś sportowe buty, a także odzież tego typu i czy przypadkiem nie mam. No nie mam, noszę na co dzień, więc nie sprzedaję. A że jestem zwierzę hotelarskie, wyszkolone mocno w byciu uprzejmą do granic możliwości, napisałam do pana Zbyszka tak:„Dzień dobry, niestety nie - ze względu na pracę mam praktycznie same elegancie rzeczy :)"Ładnie, prawda? Myślałam, że to zakończy naszą rozmowę, ale nie. Katarzyna, nie zapominaj, że imają się ciebie wszelkie dziwne sytuacje i to by było zbyt mało dziwne, taka normalna wymiana zdań. Pan Zbyszek bowiem odpisał:„Ok a moge chociaż napisać w czym rzecz ? Myślę ,że nic nie tracę pytając :)"Nie ukrywam, zaintrygował mnie skubany... Odpisałam, że oczywiście. Na co pan Zbyszek wywalił mi swoją historię:„Ogólnie rozglądam się dla siebie jakieś ciepłe buty, sportowe, trapery lub glany do pracy na dworze, dlatego mogą być dość mocno zniszczone na dotarcie oraz jakieś legginsy i rękawiczki ale to w trasy rowerowe. Również jakieś małe spodenki co można nosić zamiast bielizny / bokserek. By nie było, że mam jakieś dziwactwa a to dlatego, że po prostu mam małe stopy i dłonie i muszę zwracać się do kobiet więc mogą być to rzeczy damskie, oczywiście w rozsądnych granicach kolorystycznych . Wprawdzie udało mi się jedne spodenki i buty kupić ale szukam dalej czegoś w dobrej cenie.:)"


Zamurowało mnie. Nie dlatego, że pan Zbyszek ma małe stopy, ale dlatego, że cała konwersacja toczyła się pod ogłoszeniem o rudych szpilkach. I absolutnie nie mam też nic do tego, że mężczyzna lubi ubierać damskie ciuchy, czy kobieta męskie. Niech sobie każdy żyje jak chce. Ale, że trafi mi się taka rozmowa – tego się nie spodziewałam.Odpisałam panu Zbyszkowi, że rozumiem, ale niestety nie poratuję go żadnym sportowym ubraniem. Podziękował i na tym historia się skończyła.Ale moje przyciąganie dziwności nadal nie... Lecz o tym opowiem Wam w kolejnych histoRYJKACH.

histoRYJKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz