Z PAMIĘTNIKA FILECIKA Potwór ze wsi

4 0 0
                                    


Ha! A właściwie hau ;) Z tej strony ponownie Filutek. Myśleliście, że już nie wrócę ze swoimi historyjkami, co? Fakt, ciężko się przepchnąć przez te opowiadania, co je Kasia dla Was pisze, ale jakoś się udało.

Obiecałem Wam mrożącą krew w żyłach historię o Potworze ze Wsi, zatem voila!

Jakiś czas temu Kasia opowiadała Wam o tym, jak z Rafałem wystraszyli się odgłosów w wiejskim domku. Nie bardzo ich rozumiem, bo w końcu byłem z nimi i nie dałem żadnego znaku, że w pobliżu czai się niebezpieczeństwo. A przecież kto, jak kto, ale ja bym wyczuł je pierwszy. No cóż, kto zrozumie ludzi... Zwłaszcza, że chyba uwierzyli w tego swojego wymyślonego potwora, bo za każdym razem, kiedy działo się coś, co uznali za dziwne, mówili: o! Potwór ze Wsi!

Rzeczy w garażu były poprzesuwane – Potwór ze Wsi.

Papier toaletowy, nieopacznie zostawiony na wierzchu, pogryziony – Potwór ze Wsi.

Dziura wykopana przy domu – Potwór ze Wsi.

Nadgryzione bułki wraz z workiem, w którym zostały – Potwór ze Wsi.

No i te bułki podsunęły mi pewien pomysł...

Wyobraźcie sobie, że Potwór ze Wsi od pewnego czasu wzmógł swoje działania. Znikały już nie tylko kawałki bułek w folii. Z folią (fuj...). Zaczęły znikać zostawione przez Rafała kawałki szyneczki, co zaskakujące, elegancko wyciągane z woreczka, a nie zeżarte wraz z nim. Znikały bułki z serem żółtym nieopacznie pozostawione na talerzu. W końcu zniknęła nawet kiełbasa zostawiona na grillu.

Kasia i Rafał zauważyli tę zmożoną działalność Potwora i zaczęli się zastanawiać, kim on tak właściwie może być. Najpierw stawiali na myszy, ale uznali, że nie dały by rady wytargać całej bułki w pięć minut. Potem myśleli, że to może kuna, ale w końcu kuna targałaby szyneczkę ze wszystkim, łącznie z folią z woreczka, w którym była. W końcu stwierdzili, że to może rudy kot, który czasami do nas przychodzi, chyba że akurat mam więcej energii i chce mi się szczekać, to wtedy nie.

Wyobraźcie sobie, że tak się uczepili tego kota, że nie zwracali nawet uwagi na to, że przecież zawsze biorą mnie ze sobą, a ja czasami na tego kota szczekam. A nawet wtedy znikało przecież jedzonko.

I byliby się w życiu nie domyślili, co jest grane, gdyby nie głupi przypadek. Kasia zostawiła na stole czekoladę. Ludzie mówią zawsze, że czekolada nie jest dla piesków i że im szkodzi. Ja tam nie wierzę w takie gadanie. Jak coś tak pysznego może komukolwiek zaszkodzić?

Zabrałem się więc za polowanie. Czekolada leżała na brzegu stołu, zapakowana jednak była w papierek. Gdyby leżała luzem, złapałbym ją od razu, a tak nie chciałem zostawić śladów. Zacząłem powoli odgarniać nosem ten cholerny papierek, bacząc na to, żeby cała czekolada nie spadła i się nie zabrudziła. Wtedy byłaby afera, bo Kasia uwielbia czekoladę bardziej niż cokolwiek innego i gdyby nie mogła jej zjeść, to by się złościła jak diabli. No i tak się skupiłem na tym papierku, że nie usłyszałem, jak wróciła. Stanęła w drzwiach i patrząc na mnie wymownie powiedziała:

- Filutku, a co ty tam kombinujesz?

Normalnie cud, że zawału nie dostałem! Tak się nie robi! Nie wolno straszyć psów, kiedy próbują podkraść coś do jedzenia!

Za chwilę oczywiście pojawił się Rafał. No pewnie, cała rodzina niech się od razu zjedzie i zostanie świadkami mojego nieudanego polowania.

- Co tu się dzieje? – zapytał Rafał stając obok Kasi.

- Chyba właśnie się wyjaśniło, kim jest nasz tajemniczy Potwór ze Wsi... - odpowiedziała.

No szlak! Zdemaskowali mnie! A miało być tak pięknie... 

histoRYJKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz