Jak by na to nie patrzeć, znowu mamy czwartek. Chciałoby się napisać, że jak czwartek to i #histoRYJKA ale ostatnio różnie z tym bywało.
I dzisiaj też będzie różnie, ponieważ mam dla Was trochę nietypową historyjkę, właściwie można by powiedzieć, że historię.
Otóż przedwczoraj obchodziłam urodziny. Nie ma co ukrywać – już 36. I tak się złożyło, że w ferworze pracy i wysypie życzeń (za które wszystkim jeszcze raz bardzo dziękuję) zapomniałam, że tego samego dnia, swoje urodziny obchodzi jeszcze ktoś. I nie mówię tu o mojej ciotce Barbarze, bo o niej pamiętam zawsze ;) Ale swoje umowne urodziny obchodził też ktoś, kto jest ze mną właściwie od zawsze – pluszowy pies Wauzik.
Możecie się śmiać, że obchodzę urodziny pluszowej zabawki, ale Wauzik nie jest zwykłym pluszakiem. Dostałam do od mojego chrzestnego na drugie urodziny i od tego czasu jesteśmy nierozłączni.
Zjeździł ze mną cały kraj wzdłuż i wszerz, ułatwiał zasypianie, pomagał się uspokoić. Wypłakałam w niego morze łez i wyściskałam tak, że szyję ma już cieniutką jak nitka. I nawet kiedy byłam już dorosła, w ciężkich chwilach wyciągałam go z szafy i przytulałam – wierzcie lub nie, ale to pomagało.
I choć Wauzik już nie specjalnie przypomina pluszowego psa, którym był kiedy go dostałam, a bardziej kupkę waty wepchniętą w szmatkę i ułożoną na kształt jakiegoś bliżej nieokreślonego zwierzęcia, nigdy w życiu się go nie pozbędę. Zszywałam go już milion razy i będę to robić nawet dwa miliony, bo wiecie co? uważam, że każdy powinien mieć takiego pluszaka, po którym widać, że jest maksymalnie wykochany.
CZYTASZ
histoRYJKI
ЮморKiedy życie podpowiada Ci najlepsze scenariusze i historie, nie pozostaje nic innego, jak tylko je spisać i podzielić się nimi ze światem :) Krótkie, treściwe, zabawne. Można się pośmiać. Z wydarzeń. Albo z autorki. To już jak kto woli ;)