003

1K 18 0
                                    

— Idalia wstawaj, śniadanie! - Krzyk blondynki, sprawił, że od razu się obudziłam.
— Jezu, pali się? - Zapytałam przecierając oczy.
— Wstawaj, w tym momencie. Jedziemy dzisiaj do babci.
Powiedziała odsłaniając roletę w moim pokoju.
— Co? Ostatni raz byliśmy u babci z dwa lata temu. - Popatrzyłam na nią dużymi oczami.
— Dlatego jedziemy dzisiaj. Ma imieniny.
— Ja nawet nie mam tam nic do roboty. Będę siedziała i się nudziła?
— Posiedzisz chwilę i pójdziesz gdzie tam będziesz chciała. Zejdź na śniadanie, o czternastej jedziemy.
Mimo że do babci Marii mamy około trzydzieści minut drogi, to i tak rzadko kiedy tam jeździmy. Mama nie przepada za swoją teściową. Z resztą, ze wzajemnością.
Z głośnym jękiem wstałam i pościeliłam łóżko, po czym odrazu otworzyłam balkon, żeby wpuścić świeże powietrze.
Ruszyłam do łazienki, w której się odświeżyłam i wykonałam poranną rutynę.
— No w końcu przyszłaś, śniadanie jest na tarasie. - Usłyszałam od mamy wykładającej naczynia ze zmywarki. Mimo że była prawie dziesiąta, kobieta była już pięknie pomalowana i wystrojona.
Wyszłam na zewnątrz, i usiadłam na przeciwko Kacpra, nalewając sobie soku pomarańczowego.
— Wiesz, że dzisiaj Gombao mają być na bulwarach?
— Hej, mi Też Ciebie miło widzieć. - Uśmiechnęłam się ironicznie.
— Super, wracając do mojego pytania..
— Kacper nie obchodzi mnie to. Poza tym, skąd wiesz że tam będą?
— No nie wiem, obserwuje ich na instagramie? I skoro Cię to nie obchodzi, to czemu pytasz skąd wiem? - Prychnął, ale nic nie odpowiedziałam. - Przyznaj się, Michałek Ci się spodobał.
— Żeby zaraz tobie się ktoś nie spodobał. Jedz te płatki i skończ ten temat.
Chłopak tylko mnie przedrzeźnił, i już miałam mu coś powiedzieć, ale przyszedł tata.
~~~
— Jezu Stara, ja tak nie chcę tam jechać. - Jęknęłam przybliżając się do kamerki w telefonie.
— Kochana, dasz radę. Będziemy ciągle pisać. Z resztą, dawno tam byłaś, może poznasz jakiegoś fajnego chłopaka. - Abi się uśmiechnęła nakładając czarną maseczkę na twarz.
— Tak, jasne. Przy okazji, gdzie Ty się tak szykujesz? - Zapytałam patrząc na blondynkę w szlafroku i ręczniku na głowie.
— Rodzice dzisiaj postanowili zabrać mnie na jakąś kolację, podobno mają mi coś ważnego do przekazania.
— To chyba fajnie? - Zapytałam szukając ciuchów.
— Nie wiem, nie lubię niespodzianek. Cóż, wyślij fotkę jak będziesz gotowa.
Ja mam niewiele czasu a muszę się ogarnąć, więc do później Idalia.
— Siemka. - Zrobiłam standardowo jakąś głupią minę, i się rozłączyłam.
Nie stroiłam się jakoś bardzo. Założyłam mom jeansy i czarny top. Do tego wybrałam nike dunk'i i oversizową szarą bluzę na zamek. Włosy lekko podkręciłam i zrobiłam trochę mocniejszy makijaż niż zwykle. Nie miałam w sumie nic do roboty, moi rodzice kończyli się ogarniać, Kacper - jak zawsze - grał z kolegami. Do Abi nie będę znowu dzwonić, nie chcę jej przeszkadzać. Westchnęłam i usiadłam przed toaletką, wyciągając z szafki biały lakier, i podmalowałam paznokcie, które były w fatalnym stanie.
— Cholera jasna! - Krzyknęłam gdy przez przypadek wylałam lakier, na odgłos dosyć głośnego powiadomienie z instagrama. Powoli odblokowałam telefon, starając się nie zniszczyć świeżo pomalowanych paznokci.
33tadeo obserwuje Cię.
— Co kurwa!? - Krzyknęłam wstając gwałtownie z krzesła.
— Ej dziecko, słownictwo! - Usłyszałam głos mojej mamy. - I chodź na dół bo zaraz jedziemy!
— Sorki, zaraz będę. - Oczywiście wysłałam screena do Abi i wbiegłam do pokoju Kacpra.
— Nie wiesz, że się puka idiotko? - Popatrzył na mnie.
— Dobra ogarnij się. Tadeo mnie zaobserwował na instagramie!
— Co kurwa!? - Chłopak mało co nie rzucił się w moją stronę, powtarzając moje słowa.
— Mówiłam, żebyście się wyrażali w tym domu?! Mówiłam!? - Mama znowu krzyknęła, stając w progu. - Po kim wy takich słów używacie, Jezu drogi. - Pokręciła głową schodząc na dół.
— Pierdolę, gdzie są te klucze do auta! - Usłyszeliśmy głos ojca trzaskającego drzwiami, na co wszyscy parsknęliśmy śmiechem.
~~~
— Bardzo wyrośliście, fajnie by było jakbyście odwiedzali mnie częściej.
Ile wy macie lat przypomnijcie mi? - Zapytała rudowłosa kobieta.
— Kacper szesnaście a ja osiemnaście.  Zacisnęłam usta w wąską linie.
— To dlatego nie myślicie o babci, przecież jesteście już tacy dorośli. Kobieta prychnęła, na co popatrzyliśmy się na siebie z Kacprem. - Może wejdziecie w końcu do środka?
— Tak, już. Chodźmy. - Mama odwróciła się do nas ‚pokazując' oczami w głąb mieszkania.
~~~
Od: szczur(kacper🤮)
idziemy na te bulwary w koncuu?
Popatrzyłam na bruneta, który pisał do mnie, będąc dosłownie naprzeciwko.
Do: szczur(kacper🤮)
za dziesięć minut pójdziemy
Od: szczur(kacper🤮)
XD czemu za 10 a nie teraz?
Do: szczur(kacper🤮)
bo znajac zycie wrocimy jak juz bedzie ciemno, i bedziemy wracac na chate, a wrocimy do babci pewnie za kilka lat albo na swieta?
Poza tym, musze dopic moja herbatke😋
Od: szczur(kacper🤮)
ja pierdole😭😀🔫
Kopnęłam chłopaka pod stołem w nogę, na co cicho jęknął.
Po jakimś czasie, postanowiliśmy się zbierać.
Pożegnaliśmy się z babcią i powiedzieliśmy rodzicom, że będziemy z nimi w kontakcie.
— Zaczekajcie. Zapewne macie swoje potrzeby, więc proszę. - Zatrzymała nas babcia i podała nam dwa banknoty stu złotowe. Podziękowaliśmy i przytuliliśmy ją, po czym opuściliśmy mieszkanie. Było po dziewiętnastej, i szczerze, było dość zimno jak na początek lipca.
Szliśmy z Kacprem w ciszy z dziesięć minut, aż usłyszeliśmy dźwięk powiadomienia z messengera.
— To do mnie. - Uśmiechnął się ironicznie, wyciągając z kieszeni iPhona. - Oj, muszę lecieć po jestem umówiony. Poradzisz sobie?
— Co?
— To co słyszysz.
— Z kim Ty jesteś niby umówiony? - Prychnęłam.
— Z Szymonem, Miłoszem, Dominikiem i Amelką.
— Amelką? - Odkąd pamiętam, dziewczyna od zawsze podobała się Kacprowi. A chłopcy których wymienił, chodzili z nim do klasy, jak jeszcze mieszkaliśmy u babci. Przyjaźnią się do tej pory.
— Tak, z Amelką. Będziesz tak łaskawa i pozwolisz mi iść?
— Ta, ale odbieraj telefon. I nie pij ani nie pal.
— Dobra, nara. - Przytulił mnie i pobiegł w stronę danego miejsca. Byłam zdana sama na siebie, więc ruszyłam w stronę schodków, gdzie postanowiłam popatrzeć na zachód słońca.
Siedziałam tak z pięć minut, aż mój telefon zawibrował. Odebrałam widząc imię przyjaciółki na wyświetlaczu.
— Hejka
— Hej - Powiedziała cicho.
— Coś się stało? Wyglądasz na przygnębioną
— Kurwa, mój ojciec stwierdził, że było by fajnie gdybyśmy wrócili do Londynu.
No tak, tata Abigail jest Brytyjczykiem. Blondynka po części też, urodziła się tam.
— O Jezu, kiedy?
— Na Święta albo pod koniec wakacji.
Z tego co wiem, dziewczyna nigdy nie lubiła Anglii ani rodziny od strony ojca. — Zawsze są jakieś plusy.
— No ale Idalia ja mam tutaj wszystko, przyjaciół, dom i przede wszystkim prawdziwą rodzinę. Nie chcę tam lecieć.
— Może jeszcze uda Ci się przekonać ojca. - Powiedziałam i zaczęłam iść przed siebie, patrząc w telefon, na którym widziałam przyjaciółkę.
Byłam tak wciągnięta w rozmowę z nią, ze nawet nie zauważyłam krawężnika, o którego się potknęłam i prawie spadłam. No właśnie, prawie.
Poleciałam na trochę wyższego ode mnie bruneta.
— O Boże przepraszam.
— Wszystko okej? Nic Ci się mordko nie stało? - Uniosłam głowę do góry.
Chwila, skądś go znam. Nie, to nie może być..
— Tadek? - Zapytałam patrząc mu prosto w oczy, na co ten się uśmiechnął i spuścił wzrok.
— Tadek. A Ty?
— Idalia. - Uśmiechnęłam się. Czy ja właśnie rozmawiałam z Tadeuszem Stanisławskim?!
— Więc Idalio, uważaj jak i gdzie chodzisz. - Uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
— Halo ja tu nadal jestem? - Krzyknęła Abi.
— Um, później oddzwonię.
— Ale..
— Pa!
Powiedziałam i rozłączyłam się.
— Jesteś tu sama? - Zapytał mierząc mnie wzrokiem.
— Tak. Znaczy się byłam z bratem, ale poszedł do znajomych, a moi rodzice są u babci.
Chłopak nie zdążył odpowiedzieć, gdy z małego baru za nim wyszedł pewien blondyn.
— Co to za przesłucha.. Mmm, Stanisławski kogoś wyrwał. Franek jestem, Wyguś. - Lekko zastresowany chłopak podał mi rękę.
— Idalia. - Odpowiedziałam cicho.
— A więc zapraszam Państwa do środka, jeśli oczywiście chcesz. - Zwrócił się do mnie. - Ale Taduś wyszedł na szluga już z pół godziny temu, a chłopcy nie są zbyt cierpliwi.
Chłopcy? Czyli on też tam jest..?
— Już idę, możesz do nich wrócić. - Blondyn ostatni raz zmierzył nas wzrokiem i kiwnął głową wchodząc do środka.
Jeszcze chwilę pogadałam z Tadkiem i naprawdę okazał się strasznie sympatyczny i miał poczucie humoru. I był niezdarny, tak samo jak ja.
— Dobrze, to ja już pójdę. - Pożegnałam się.
— Gdzie Ty idziesz? - Zapytał jak zaczęłam odchodzić.
— Nie chcę wam przeszkadzać, ani martwić moich rodziców.
— Ile masz lat?
— Osiemnaście.
— No to błagam Cię, jesteś dorosła, możesz robić co chcesz. Chodź ze mną, poznasz resztę chłopaków.
— No nie wiem.
— Nie daj się prosić. - Brunet popatrzył mi głęboko w oczy lekko uśmiechając się.
— Okej, ale przed dwudziestą pierwszą wracam.
Stanisławski przepuścił mnie w drzwiach i poszedł ze mną do środka kafeterii „Grunt i Woda".
— Czemu nikogo nie ma? - Zapytałam widząc dość ciemne pomieszczenie.
— Chłopcy są na dole, a restauracja rzekomo jest ‚zamknięta'. Żeby nie było tu tłumu osób . - Kiwnęłam głową na znak zrozumienia. Zeszliśmy schodami na dół, gdzie w dość dużym pomieszczeniu, było pełno świateł i czerwonych ledów. Wystrój miał klimat ‚retro'. W powietrzu unosił się zapach tytoniu, alkoholu i przede wszystkim zioła. Wszędzie był dym, a z gramofonu leciała jakaś stara, Amerykańska muzyka.
— No w końcu przyszliście. - Usłyszeliśmy głos, w kierunku którego odwróciliśmy się.
— Wyguś! - Powiedział Tadeo przeciągając.
— Mordo. Ty już sobie lepiej usiądź. A Ty Iga, chcesz coś pić?
— Idalia, nie Iga. - Zaśmiałam się.
— Oj, przepraszam. Wracając, chcesz?
— A co macie?
- Wóda, whisky, tequila..
— A oprócz alkoholu?
- Sok z aalkohoolem..? - Skrzywił się.
— Nie macie nawet wody? - Zaśmiałam się.
— Czekaj zapytam Michała.
Czyli jednak. Mata tu jest. Jestem z nim i jego kolegami w jednym budynku?
— Matczaaaak! Michaaał, Michaś! - Krzyczał blondyn.
— Franek nie drzyj mordy, Michał jest w łazience. - Mruknął Tadek, rozwalony na kanapie.
— O siema. - Usłyszałam głos niskiego bruneta w okularach. - Co to za piękna dziewczyna? - Chłopak podał mi rękę.
— Idalia Szymańska. - Uśmiechnęłam się.
— Szczepan. Znaczy się Krzysztof, ale Szczepan. - Uścisnął moją dłoń. - Jesteś koleżanką, dziewczyną Tadka?
— Nie. Wpadłam na niego przypadkowo i zaczęliśmy rozmawiać.
— Yhm. - Uśmiechnął się.
— Matczak! - Wyguś znowu zakrzyczał.
— Kurwa mówiłem, że jest w łazience? Po co Ci on? - Zapytał Szczepan.
— Nie ma nic do pica, oprócz alko?
— Jest woda i sok pomarańczowy, a co?
— Co chcesz Idalia?
— Wodę. - Uśmiechnęłam się do Franka.
— Pójdziesz ze mną, Szczepański?
— No dobra.
Usiadłam na kanapie obok Tadka, czekając na chłopaków z moją wodą..
— Gdzie ten matcza.. - Brunet nie dokończył gdy z łazienki wyszły dwie dziewczyny, a za nimi raper.
Pierwsza dziewczyna była czarno-włosa. Miała na sobie podarte już kabaretki, dość wysokie szpilki i strasznie krótką lateksową sukienkę. Dość mocny makijaż zamienił się w rozmazaną papkę na jej twarzy, a włosy były potargane we wszystkie strony świata. Druga dziewczyna, miała natomiast blond włosy do ramion i lekki makijaż, który nie był w lepszym stanie niż poprzedni. Miała na sobie koronkowy biały gorset, tego samego koloru szpilki i czarne jeansowe spodenki, które więcej odsłaniały niż zasłaniały. Za dwiema zadowolonymi dziewczynami szedł Michał. Miał na sobie czarny golf, niebieskie rurki i kilka srebrnych naszyjników na szyi. Włosy miał strasznie potargane, a twarz całą czerwoną i spoconą. Co przykuło moją uwagę to rozpięty pasek. Chłopak szybko go zapiął i głośno westchnął idąc w naszą stronę.
Dwie dziewczyny usiadły na fotelu obok nas.
— Widzę, że nieźle się bawiłeś. - Zaśmiał się Tadek, zbijając z nim grabę.
— Bywało lepiej. - Brunet zaśmiał się.
— Tak w ogóle to poznaj Idalię.
Spuściłam wzrok odrazu, gdy raper spojrzał na mnie intensywnym wzrokiem.
— Idalia. Już kiedyś poznałem jakąś Idalię. - Zmrużył oczy. - Mniejsza z tym, gdzie chłopaki?
Trochę dziwnie poczułam się, gdy brunet wypowiedział moje imię.
Przez resztę wieczoru siedziałam i pisałam z Abi, która na początku mi nie wierzyła. Jednak gdy zobaczyła zdjęcie z Frankiem i Tadkiem, zaczęła wysyłać mi milion głosówek na których krzyczała; „błagam, powiedz Tadkowi, że go kocham!". Oczywiście, nie zrobiłam tego, tylko śmiałam się. Było już koło dziewiątej, więc zaczęłam się zbierać. Wstałam z kanapy na której siedziałam między Tadeuszem i Szczepanem.
— Idziesz już? - Zapytał Szczepan, a ja odwróciłam się i napotkałam się na intensywny wzrok Matczaka, który zmierzył mnie z góry do dołu.
— Tak, już późno.
— Podasz mi chociaż twojego instagrama?
— Jasne, szymanskaidalia. - Zapinałam bluzę, gdy usłyszałam zdziwiony głos bruneta.
— Czekaj, ja Cię obserwuje.
— Tak, wiem.  - Zaśmiałam się.
— To Ty byłaś na koncercie Quebo i Michała? - Zapytał, a ja zmrużyłam oczy.
— Tak, a skąd o tym wiesz?
— A więc to Ty jesteś tą, która ‚chce przelecieć mate'?
Wszyscy wybuchli śmiechem, jednak dla mnie nie było w tym nic zabawnego.
— Co?
— Masz brata?
— Tak, Kacpra.
— Dał Michałowi na backstage'u jakiś list, z tyłu były wasze instagramy. Twój podpisał; „a to instagram mojej siostry, która chce przelecieć mate", czy coś takiego. - Zaśmiał się.
— O mój Boże. - Zrobiłam się cała czerwona.
— Spokojnie, już nie raz dostawałem takie rzeczy. - Zaśmiał się Michał, który nagle znalazł się obok mnie.
— Mój brat jak zwykle robi mi na złość. Zacisnęłam usta.
Chwilę pogadałam z Michałem, i o dziwo nie zachowywał się tak, jak myślałam, że będzie się zachowywać.
Pożegnałam się z każdym i wyszłam, ale usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się w stronę głosu, i popatrzyłam pytająco na Michała.
— Poczekaj, odprowadzę Cię. Opowiesz mi trochę o sobie, oczywiście, jeśli chcesz.
— Jasne, chodźmy. - Uśmiechnęłam się. Jeszcze wtedy nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to początek wszystkiego.
———
Witam kochani w nowym roku szkolnym🤧
Ja obecnie jestem w ósmej klasie, więc mam w planach uczyć się do egzaminów, dlatego rozdziały nie będą pojawiać się zbyt często:( ale uwierzcie, później będzie fajnie🫶🏼
do następnego xx

Lucky || Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz