010

938 23 1
                                    

10 lipca. Czy coś działo się przez ostatnie dni? Oprócz tego, że praktycznie w ogóle nie było mnie w domu, bo spotykałam się ze znajomymi, a wieczory spędzałam z Michałem w jego ulubionych miejscach to nic. Za cztery dni Matczak ma urodziny, dlatego mam zamiar jutro iść do galerii i coś mu kupić. Standardowo chłopaki planują imprezę niespodziankę, zapewne bardzo huczną. Razem z Abigail mamy pomóc im w przygotowaniach. Zauważyłam, że dziewczyna z Tadkiem się bardzo do siebie zbliżyli. Cieszę się z tego powodu, bo w końcu widzę przyjaciółkę szczęśliwą z jakimś chłopakiem. Jednak nie byłabym pewna czy to dobry pomysł, aby zachodzić tak daleko z osobą, którą zna się kilka dni.
— Idalia! - Z rozmyśleń wyrwał mnie kobiecy głos.
— Co?! - Krzyknęłam podirytowana. W tym domu nie da się mieć chwili spokoju. Nawet w niedziele. Każdy zawsze coś od Ciebie chce, a jeśli ich nie wysłuchasz to wyjdziesz na jakiegoś niewdzięcznika. Mojego Taty praktycznie nie ma w domu, bo jest bardzo często w pracy.
Mama ma w swojej klinice pełno pracownic więc pojawia się tam od czasu do czasu, dlatego non stop narzeka i na nas krzyczy, gdy jest w domu.
Dodatkowo Kacper zawsze musi przyjść i przyczepić się o nic. Dosłownie, o nic. Nawet o to, że leżę w pokoju i „nic nie robię", podczas gdy on gra z kolegami w lola cały dzień w tej melinie zwanej pokojem.
— Nie co, tylko proszę. Schodzisz w tym momencie na dół.
— Po co?
— Idziemy na spacer. Matka z córką, dawno spędzałyśmy razem czas.
— A nie możesz wziąć Kacpra? - Jęknęłam.
— Nie, nie mogę wziąć Kacpra, bo jest z tatem u wujka. A masz
jakiś problem z wyjściem z twoją rodzicielką?
— Nie, nie mam. Już idę. - Wywróciłam oczami.
— No to czekam. Cały czas w tym telefonie siedzisz, a jak nie zamknięta w pokoju to na dworze ze znajomymi. Nawet jak jesteś w domu to Cię nie ma, tęsknię za Tobą. - Popatrzyła na mnie wielkimi oczami, a ja podeszłam bliżej - będąc już na dole - i przytuliłam ją. Mimo, że moja mama miała ostre zasady, nie oznaczało że była zła. Po prostu była niezależną kobietą, z ciężkim charakterem. Czasem się kłóciłyśmy, ale to chyba normalne, prawda?
Nadal jest moją mamą i kocham ją nad życie, oraz podziwiam za to, że daje sobie radę mimo tego, że tak wiele przeszła.
Dziś było odrobinę chłodniej, lecz słoneczko wciąż wisiało na niebieskim niebie. Miałam na sobie czarne vansy, długie skarpetki nike, czarne kolarki i tego samego koloru oversize t-shirt z nadrukiem Tupac'a. Włosy rano związałam w koka, i o dziwo jeszcze wyglądają nieźle.
Mama zamknęła drzwi i poszłyśmy w stronę centrum Warszawy.
Po drodze dużo rozmawiałyśmy, o wszystkim i o niczym. Czasem uwielbiam takie momenty, i chcę powiedzieć Annie o wszystkim, ale wiem, że nie mogę.
— To co, teraz idziemy na lody? Sklepy są jeszcze otwarte. - Zapytała, a ja oczywiście przytaknęłam. Ruszyłyśmy w stronę jednej z Warszawskich kawiarnii. Ludzi było pełno, pomimo tego, że była niedziela wieczór.
Stanęłam przy ścianie nie chcąc nikomu przeszkadzać. Moją uwagę przykuła pewna osoba siedząca przy stoliku obok wyjścia.
Stała tyłem, jednak byłam w stanie rozpoznać go wszędzie w każdej postaci.
— Ziemia do Idalii!
Z rozmyśleń wyrwała mnie mama.
— Huh?
— Pytałam, czy chcesz dwie gałki czy jedną i jakie smaki.
— Dwie.
— A smak?
— Obojętnie.
Kobieta przytaknęła mrużąc przy tym brwi, i wróciła do zamawiania.
Chcąc nie chcąc, wróciłam wzrokiem do postaci, która wcześniej tak bardzo nie dawała mi spokoju, jednak bruneta już tam nie było.
Po kilku minutach mama podała mi roztapiającego się już loda.
Ruszając do wyjścia, niestety - albo i stety - wpadłam na kogoś.
— O kurwa, przepra.. Idalia?
Podniosłam głowę i spojrzałam na Tadeusza, którego biały t-shirt miał na środku brązową plamę z mojego loda.
— O, hej. - Zmieszałam się.
- Jesteście znajomymi? Nie znam Cię. Zapytała moja matka. Zaczęło się.
— Jestem jej kolegą. - Tadek odparł bez zastanowienia.
— Kolegą?
— Tak, chodziliśmy razem do klasy. Dorian, nie pamiętasz? - Powiedziałam, powstrzymując śmiech.
— O, to Ty zwymiotowałeś na nauczycielkę wf'u gdy skakałeś przez kozła? - Zapytała mama podając mu rękę, a ja wewnętrznie dusiłam się ze śmiechu widząc minę Tadusia.
— Um, tak. To ja.
— Wiesz co Dorianku, my już musimy iść, ale miło było mi Cię poznać. Może wpadniesz do nas kiedyś?
— Jasne. Mi również miło.
Brunet uśmiechnął się niepewnie, a ja umierając w duchu pociągnęłam mamę za rękę machając chłopakowi.
— Miły ten Dorian, nie?
— Tak, bardzo miły mamo. - Zaśmiałam się.
~~~
— Co ja mam mu kupić? - Jęknęłam patrząc na już chyba osiemdziesiątą perfumę w drogerii Douglas.
— Może jakąś grę?
— Przecież on ma wszystkie najnowsze i najpopularniejsze gry.
— Kup mu prezerwatywy i chuj.
Usłyszałam od Abi, która psiknęła sobie przypadkowo perfumą w oko.
— Nie pomagasz. - Odeszłam.
— Staram się! - Krzyknęła biegnąc za mną z dwunastoma siatkami.
— Dobra mamy jeszcze trzy dni, poszukam czegoś w domu.
Już jakiś czas temu strona robiąca biżuterię ze złota lub srebra przykuła moją uwagę. Wiem, że Michał zaczyna za niedługo trasę, więc myślę, że srebrny naszyjnik z diamentowym napisem ‚33MATA:)' by mu się spodobał. Co prawda, cena jest dosyć wysoka, ale ja żyje zasadą, że jeżeli mam kupić komuś prezent to jak najlepszy. Postanowiłam, że gdy wrócę do domu to zamówię biżuterię.
— Dobra stara gdzie teraz idziemy? - Blondynka zapytała.
— Jestem strasznie głodna, mac albo starbucks? - Odpowiedziałam.
— Dobra, ale po tym musimy iść kupić jakąś bieliznę.
— Co?
— To co słyszysz.
- W sensie że dla Ciebie? - Popatrzyłam na Abi.
— Dla Ciebie. Ja już mam wystarczająco, Tobie by się przydało coś bardziej hot niż różowe majtki w kaktusy.
— Przecież mam dużo ładnych, na przykład z Victorii albo Calvina.
— Ile? Dwie pary? Może trzy. Dlatego idziemy kupić Ci coś seksownego.
Nie lubiłam takich zakupów. Może i miałam według innych ładną figurę, ale mimo wszystko coś mi w niej nie pasowało, i po prostu unikałam tych tematów.
Chcąc nie chcąc, po wypiciu mojej mrożonej latte poszłyśmy z dziewczyną do jednego z lepszych sklepów z bielizną.
— Zadowolona? - Zapytałam wzdychając.
Zaśmiałam się, gdy finalnie wyszłyśmy ze sklepu z dużą siatką.
— Jasne, że tak. Teraz możemy spokojnie wracać do domu.
Powiedziała wkładając torby do bagażnika mercedesa.
— W ogóle wczoraj wieczorem byłam z mamą na spacerze wieczorem, i poszłyśmy sobie na lody.
— No. - Przytaknęła pijąc bananowe smoothie.
— No i tam był Michał z jakąś dziewczyną. Siedział przy stoliku, ale gdy się znowu na niego spojrzałam to gdzieś zniknął. Potem wychodząc wpadłyśmy na Tadeusza i powiedziałam mamie, że to Dorian z liceum.
Abi opluła całą kierownicę śmiejąc się.
— Że Taduś to Dorian Kolano? Ten zjeb kujon z twojej starej klasy?
Przytaknęłam, czekając aż blondynka przestanie się dusić ze śmiechu.
— Wciąż zastanawiam się kim była ta blond włosa dziewczyna z Michałem.
— Po co się tym martwisz, skoro i tak nie gadacie. - Wydyszała, gdy przestała się śmiać.
No tak, moi znajomi nie wiedzą o tym, że codziennie spotykam się z Matą. Że codziennie poznaje go coraz bardziej i codziennie coraz bardziej o nim myślę.
Że razem z nim odkrywam nowe rzeczy, i razem z nim spędzam czas w naszych ulubionych miejscach.
Myślę o tym, co teraz robi, jak się czuje, jakie ma plany na resztę dnia czy w co się dzisiaj ubrał. Zastanawiam się, czy obecnie podoba mu się jakaś dziewczyna, czy za kimś tęskni. Myślę nawet o tym, czy coś dzisiaj jadł.
O Boże, myślę o Michale Matczaku bardziej niż o samej sobie.
— No właśnie. Nawet nie gadamy.
— Masz w ogóle już jakiś outfit na jego urodziny?
— Abi błagam. Nie zaczynaj.
Wywróciłam oczami masując skroń. Williams miała jakąś obsesję na punkcie ciuchów, zakupów i kosmetyków. Na każdą imprezę chciała mnie ciągle malować, czy pomagać wybrać outfit.
Od zawsze interesowała się modą, makijażami i szczerze-w tym wychodziła i odnajdywała się najlepiej.
— No dobra dobra. - Powiedziała i odpaliła samochód. - Ogólnie to myślę o tabletkach antykoncepcyjnych.
— Co?! - Tym razem to ja wyplułam napój.
— Wiesz, zawsze przy seksie używałam prezerwatyw, a z tabletkami jest dużo skutków ubocznych, dlatego się trochę boję.
— Abi, znasz się z Tadkiem dosłownie kilka dni. Czy Ty wiesz co mówisz? Tabletki antykoncepcyjne to poważny temat.
— Tak wiem. Ale oboje czujemy się jakbyśmy znali conajmniej 10 lat. Jeszcze nie jesteśmy chyba parą, bo o tym nie rozmawialiśmy. Ale już spaliśmy ze sobą i traktuje mnie jak najlepiej.
— Spaliście ze sobą? - Krzyknęłam. - Jezu Abi, przejrzyj na oczy. Niektóre małżeństwa - podkreśliłam - po latach zaczynają dopiero myśleć o tabletkach. A Ty znasz go kilka dni i już z nim spałaś. Ile? Z dwa razy? I już myślisz o antykoncepcji? To twoja decyzja, ale serio błagam Cię, przemyśl to.
— No racja, ale to pierwszy chłopak do którego czuję coś tak mocnego i prawdziwego. Nie chcę go stracić, i fakt, jeszcze nie mówkam mu o tych tabletkach, tylko sama zaczęłam o nich myśleć. Ale to dlatego, że chcę być dla niego jak najlepszą wersją siebie i pokazać, że mi zależy.
— Chcesz mu się przypodobać w taki sposób? Jeśli ma Cię pokochać, to za to kim jesteś. Jeszcze na wszystko przyjdzie czas. Jesteś mądrą dziewczyną więc nie podejmuj decyzji, których będziesz żałować.
Warto zaczekać, uwierz mi.
— Chyba masz rację, nie powinnam udawać kogoś kim nie jestem. Przemyślę to.
Resztę drogi spędziłyśmy w ciszy stojąc w długich korkach. Cieszę się z ich szczęścia, ale nie pozwolę na to, by Abigail zmieniła się przez jakiegoś chłopaka. Kocham ją jak siostrę, i chcę dla niej wszystkiego co najlepsze.
Będąc w domu, zjadłam i postanowiłam napisać do Tadeusza.
Do: Tadek
Hejj, możemy się spotkać?
Długo na odpowiedź nie musiałam czekać.
Od: Tadek
no jasne, kiedy?
Do: Tadek
teraz?
Od: Tadek
kurcze chłopaki są teraz u mnie, ale mozesz wpasc, napijemy sie czy cos
Do: Tadek
wiesz co, nie wiem. chcialabym
porozmawiac
Od: Tadek
no to porozmawiamy. masz moj adres, a jak nie to szczepan moze po Ciebie przyjechac, jedyny jeszcze nie pil. Abi tez bedzie?
Do: Tadek
nie, abi nie. moze jutro sie spotkamy?nie chce przeszkadzac
Od: Tadek
jutro srednio, a teraz jest michal wiec wiesz😏😏
Do: Tadek
pomysle jeszcze ;)
Od: Tadek
czekamy, krzysiek juz wyjezdza😙
Zaśmiałam się i odłożyłam telefon. Poprawiłam makijaż i wyprostowałam włosy. Założyłam beżowe spodnie spadochronowe, i body, które były z tak wysokim stanem, że było widać moje biodra. Popsikałam się jeszcze ulubionymi perfumami i założyłam złote kolczyki, które dostałam na osiemnastkę. Szczerze, bardzo się sobie podobałam, tylko po co się tak stroiłam? Jakiś czas temu, poszłabym w rozmazanym makijażu, poplątanych włosach i brudnych, za dużych dresach.
Co się dzieje, Idalio?
— Mamo wychodzę! - Krzyknęłam biegnąc po schodach.
— Gdzie i z kim? - Zatrzymałam się, ledwo powstrzymując się od wywrócenia oczami.
— Jestem dorosła.
— Gdzie i z kim wychodzisz? - Ponownie zapytała.
— Do Mikołaja, pasuje?
— No dobra, tylko żebyście razem niczego nie robili.
— Mamo dobrze wiesz, że on jest gejem.
— Dobra idź i uważaj na siebie. Wiesz, że po Warszawie kręcą różne typy.
— Tak wiem będę uważać. Do później.
Wyszłam chowając telefon do kieszeni spodni. Z tymi ‚typami' mama miała rację, już nie raz zaczepił mnie jakiś podejrzany facet. Przeraziłam się na tą myśl, szczególnie że robiło się chłodno i ciemno.
Westchnęłam i szybciej ruszyłam w stronę przystanku, na którym za chwilę pojawiła się czarna audi Tadzia, w której czekał Krzysiek.
— No witam, witam.
— Hej.—Powiedziałam zdyszana.
— Co Ty taka wystrojona? - Uśmiechnął się, odjeżdżając.
— Wystrojona? Zwykłe body i spodnie.
Brunet zaśmiał się, kręcąc głową.
— Jak sytuacja u was?
— W sensie? - Tym razem to Szczepan zapytał.
— Jak bardzo chłopcy są zjarani. - Oboje wybuchliśmy śmiechem.
— Oj, Wyguś leży i nie wstaje. Michał się jeszcze trzyma, Tadzio ledwo co. Ja nic nie brałem bo wiedziałem, że ktoś musi być dzisiaj szoferem.
— Okej okej. -  Uśmiechnęłam się.
To dziwne, że jakiś czas temu leżałabym teraz w łóżku oglądając filmy romantyczne, a teraz zadaje się ze sławnymi osobami.
Po kilkunastu minutach byliśmy pod domem Tadeusza.
— No elo elo. - Chłopak rzucił się na mnie przy okazji ciągnąc mnie w dół razem z nim, bo spadł na drewnianą podłogę. Szybko się podniosłam wybuchając śmiechem, i pomogłam mu wstać. - O czym chciaeaś gadać? Wybełtał niezrozumiale.
— Już chyba o niczym. Porozmawiamy jak będziesz w normalnym stanie okej?
Zielonowłosy jedynie coś mruknął i podreptał do salonu. Ściągnęłam buty, i razem z Krzyśkiem ruszyliśmy za nim.
— Chłopaki Idalia przyjechała, może byście się przywitali?
Powiedział Szczepan, jednak odpowiedzi nie usłyszeliśmy. Tadeusz leżał na sofie, Wyguś spał na siedząco z głową odchyloną do tyłu, a Michał, Michała nie było.
— Pierdole znowu muszę ich ogarniać. Jak chcesz to idź sobie do kuchni coś się napić czy ten. - Szczepański zacisnął usta w wąską linie.
— Pomogę Ci.
Najpierw zaprowadziliśmy Stanisławskiego do jego pokoju, co było dosyć łatwe bo chłopak jeszcze kontaktował. Niestety z Frankiem było już gorzej. Blondyn przebudził się gdy go podnosiliśmy, i zaczął wygadywać jakieś bzdury.
— Michał! Może byś nam pomógł?
Krzyknął Krzysztof, ale jego słowa poszły z wiatrem. - Dobra, jesteśmy zdani na siebie. Przełóż jego lewą rękę przez twoje ramiona. Ja biorę prawą i idziemy zapakować go do auta. Jutro rano ma jakiś wyjazd więc muszę go odstawić na chatę. Chodźmy.
Tak jak kazał, tak zrobiłam. Franek się przebudził i spojrzał na mnie ciągnąc nogi za sobą.
— Patrz gdzie liziesz a nie mnie mierzysz z góry do dołu. - Mruknęłam gdy wyszliśmy na dwór.
— Nie wiedziałem, że masz takie cycki.
— Co?! Ogarnij się. - Jęknęłam wywracając oczami, a Szczepan wybuchł śmiechem.
— Słowa myślego to trzeźwy pijanego. Jakoś tak to szło. - Powiedział cicho i zniżył głowę zamykając oczy.
Wpakowanie go do auta zajęło nam trochę, ale się udało.
— Przyjadę po Ciebie jak go odwiozę, zaczekaj w domu.
Kiwnęłam głową na znak zrozumienia i z powrotem weszłam do środka.
Postanowiłam trochę ogarnąć w domu. Wszędzie walały się pudełka po pizzy, butelki z wódki, puszki po piwie i pety. Gdzie nie gdzie leżały nawet niespalone jointy.
Brudne naczynia zaniosłam do zmywarki, śmieci wyrzuciłam i otworzyłam okno.
— Kurwa. - Szepnęłam sama do siebie, gdy wylałam na siebie piwo. Wkurzona ruszyłam do łazienki i zaczęłam wycierać spodnie zmoczonym ręcznikiem. Popatrzyłam w lusterko i aż podskoczyłam.
— Nie wiesz, że się puka? - Chłopak stanął za mną.
— Przecież Cię tu nie było.
— Byłem cały czas.
— Co robiłeś?
— A czemu pytasz?
— No nie wiem, po prostu nie odzywałeś się gdy wołałam Ciebie z Krzyśkiem.
— Naprawdę chcesz wiedzieć? - Zaśmiał się.
Popatrzył na mnie stając jeszcze bliżej, przez co serce zabiło mi szybciej. Chłopak był wyższy ode mnie z dwadzieścia centymetrów. Podniosłam wzrok, i mogłam przyjrzeć mu się bliżej. Czarny oversize t-shirt, tego samego koloru jeansy z przetarciami, i również czarne Jordany 4. Włosy jak zawsze miał potargane we wszystkie strony świata, a na chudej szyi wisiał srebrny naszyjnik z krzyżem. Jego specyficzny zapach uderzył moje nozdrza. Tym razem pachniał jakoś intensywniej, miał bardziej przekrwione oczy i był strasznie spięty, a zarazem tak bardzo rozluźniony. Gdyby ktoś w tym momencie mnie zapytał czy istnieje coś gorętszego niż słońce, z pewnością odpowiedziałabym Michał Matczak.
Cholera, ogarnij się.
— Pokaż. - Chłopak wziął ode mnie ręcznik widząc, że nie mogę poradzić sobie z plamą. - Podejdź bliżej. Spokojnie, czemu jesteś taka spięta? - Popatrzył na mnie?
— Nie jestem.
— Chcesz zapalić na rozluźnienie?
— Nie, dzięki.
Chłopak już nic nie odpowiedział.
Nachylił się do tyłu by zmoczyć bardziej ręcznik. Nie wiem czy specjalnie, ale przycisnął mnie lekko do blatu przez co nabrałam więcej powietrza. To pojebane, ale on jakoś dziwnie na mnie działa.
Chłopak kucnął przede mną, z zamiarem wytarcia nogawki.
— Daj. Sama to zrobię.
— Napewno?
— Tak.
— A to nie tak, że chcesz, żebym był jak najbliżej?
Nie wiedziałam co się dzieje, czułam jedynie jego obecność i zapach zioła. Przed oczami miałam jakieś szare plamy, a ręce strasznie mi się spociły. Serce wciąż biło mi jak szalone, więc w amoku lekko odbiłam się od ziemii i usiadłam na blacie odsuwając się od chłopaka. Jednak on nie odpuścił, i wstał, i położył dłonie na moich udach. Z jednej strony chciałam stąd uciec i nigdy nie wracać, a z drugiej błagałam by ta chwila trwała wieki. Czułam się jak w amoku.
— Ślicznie wyglądasz. - Szepnął mi do ucha, po czym je musnął. Zjechał ustami trochę niżej przejeżdżając po mojej szyi. Nie całował mnie, po prostu był blisko.
Nagle usłyszeliśmy otwierające się drzwi i głos Krzyśka, więc jak poparzeni odskoczyliśmy od siebie. Nikt nic nie mówił, więc odezwałam się pierwsza.
— Odwieziesz mnie? - Zapytałam Szczepana.
— Jasne. Jeszcze wezmę szlugi i sobie zapalę.
Powiedział, a ja kiwnęłam głową, na znak zrozumienia.
Wyszłam z domu, nawet nie patrząc na Michała.
Wychodząc na dwór, dotarło do mnie co się stało. Może do niczego nie doszło, ale dla mnie to i tak sporo jak na jeden wieczór. Czułam się..dziwnie?
Po co się tak w ogóle stroiłam? Po co całą drogę zastanawiałam się, czy Michał zwróci na mnie uwagę? Gdy w końcu doszło tego incydentu w łazience, nie czułam się tak, jak czułaby się każda dziewczyna, bo dotykał mnie Michał Matczak. Czułam się jak idiotka.
— Dasz jednego? - Zapytałam gdy byliśmy na dole.
— Co? Ty chcesz szluga? Idalia Szymańska chce zapalić? Co tu się kurwa dzieje?
— Po prostu daj.
Wsadziłam używkę do buzi i odpaliłam ją zieloną zapalniczką.
————
Spóźniony Halloween'owy rozdział 🤪

Lucky || Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz