Urodziny mojej przyjaciółki miały odbyć się za trzy godziny, ale impreza będzie dosyć spora i huczna, dlatego zaraz mam iść do niej, i pomóc w przyszykowaniach. Dziewczyna postanowiła wynająć na tę noc lokal, na wybrzeżach miasta, który był dosyć pokaźny.
Nie mogłam uwierzyć, że obie tak szybko dorastałyśmy. Oglądałyśmy jak razem dojrzewamy, i dorastamy. Jak wchodzimy w dorosłość, i dowiadujemy się czym jest życie i prawdziwe problemy. Cieszyłam się, że miałam taką przyjaciółkę jak Abi, bo wiedziałam, że zawsze mogę na nią liczyć, i kochałam ją ponad życie.
- Wychodzę mamo, wrócę pewnie jutro.
- Baw się dobrze i uważaj na siebie. Jak coś to dzwoń do mnie, tata jest w pracy do późna.
Pocałowałam kobietę w policzek, i ruszyłam biegiem do wyjścia.
Mama wcześniej zrobiła mi kilka zdjęć, z czego jedno wybrałam i opublikowałam na Instagramie, przy okazji wstawiając do relacji zdjęcie Abi.szymanskaidalia: starg!rl🤩
Polubione przez: kacperszymanski, w.wegierska i 10 038 innych.
114 Komentarzy.
@dickdickdick: xd ona juz chyba nie jest z mata
- @lovciammichalkamate: mam nadzieje, ze nie. zreszta, popatrz na nia🤣- Hejka. - Przywitałam się z Wiktorią, i kilkoma dziewczynami z naszego liceum. - Jak tam przygotowania?
- Praktycznie wszystko już skończone. Czekamy tylko na gości, mają za niedługo się zjeżdżać.
- W sumie dobrze, że impreza jest tutaj. Jak Williams je organizuje, to całe miasto o nich wie. Przynajmniej nie musi przejmować się sprzątaniem, i tym, że ktoś coś zniszczy.
- No prawda, prawda. - Blondynka zaśmiała się, wychodząc z sali obok. Wyglądała obłędnie! Różowa sukienka idealnie pasowała do jej pasemek, a złote szpilki podkreślały długie nogi.
- Moja śliczna! - Podbiegłam do niej z uśmiechem, i przytuliłam dziewczynę. - Prezent dostaniesz później. Teraz chodź ze mną na chwilę.
Z uśmiechem pociągnęłam dziewczynę do pokoju obok, gdzie złożyłam jej życzenia, i dałam prezent. Po kilku minutach goście zaczęli się zjeżdżać, i było ich zdecydowanie więcej, niż się spodziewałam. Abi mówiła, że zaprosiła pięćdziesiąt osób, a przyszło prawie dwieście! Nikt nie myślał o jutrzejszym dniu i kacu, jaki będzie nam towarzyszyć. Każdy bawił się w najlepsze, żyjąc teraźniejszością.
Było po północy, dlatego czułam alkohol płynący w moich żyłach. Spocona usiadłam przy barze, wzdychając głośno. 00:47. Kilka osób zdążyło już zezgonować, w tym Wygnański, który przytulał się z kiblem już godzinę.
- Poproszę coś do picia, byleby zimnego. - Zwróciłam się do barmana. Miałam wrażenie, że mózg mi zaraz wybuchnie. W głowie mi wirowało, w gardle zaschło, a przed oczami widziałam mroczki. To zdecydowanie za dużo jak na dzisiaj, dlatego nie miałam zamiaru więcej pić. Gdy dostałam wyczekiwany napój, przechyliłam szklankę pijąc jej zawartość do końca. O mało się nie zakrztusiłam, gdy poczułam zimne ręce na moim udzie.
- Cześć.
- Ja pierdole, nie strasz mnie. Co Ty tu robisz?
- No przyjechałem na urodziny twojej przyjaciółki.
- Wątpię, żebyś był tu mile widziany.
Kuba popatrzył na mnie wzdychając.
- A tam, i tak nikt mnie nie zauważy, za dużo ludzi. Poza tym nawet jeśli, to wszyscy coś wypili, raczej mnie nie poznają.
- Ja Cię poznałam. - Mruknęłam.
- To dobrze. - Powiedział przybliżając się do mojej szyi.
- Ej. - Odsunęłam się poprawiając torebkę na ramieniu.
- Gdzie idziesz?
- Nie wiem, pewnie potańczyć.
- A kiedy będziesz się zbierać?
- Za godzinę, dwie?
- To do zobaczenia. - Blondyn zaśmiał się, odchodząc w nieznaną mi drogę. Trochę dziwnie się zachowywał, ale nie przejmowałam się tym. Miałam zamiar spędzić tę noc jak najlepiej, w końcu to urodziny mojej ulubionej dziewczyny. Kochałam Abi najmocniej na świecie, i strasznie cieszyłam się, że to ja byłam jej przyjaciółką.
Przez jakiś czas graliśmy w różne gry, piliśmy, śpiewaliśmy i bawiliśmy się w najlepsze. Przed trzecią, większość już pojechała, dlatego też postanowiłam się zbierać.
- Do zobaczenia słońce. Dzięki, że przyszłaś. - Wstawiona Abigail przytuliła mnie, o mało się nie wywracając. Ja, nawet gdy sporo wypije, potrafię kontaktować i nad sobą zapanować, za co byłam wdzięczna. Zabrałam swoje rzeczy, wcześniej żegnając się z przyjaciółmi, i wyszłam z lokalu. Odrazu uderzyła we mnie fala chłodu, więc skuliłam się, gdy poczułam, że moje ciało zaczyna drżeć. Budynek, w którym odbyła się impreza, był na wybrzeżach miasta, dlatego zadzwoniłam po Jakuba, by po mnie przyjechał. Chłopak na szczęście nic nie pił, więc mogłam być spokojna. Jeszcze nigdy nie byłam w tych częściach Warszawy, były ciemne, zimne i pełne meneli i ćpunów.
- Jezu w końcu, jesteś. - Powiedziałam wsiadając do samochodu Kuby. - Długo jechałeś?
- A tak z piętnaście minut, może mniej.
Przytaknęłam, wyciągając telefon z torebki.
- Cholera, padła mi bateria. Muszę napisać do mamy.
- Dałbym Ci mój telefon, ale go nie wziąłem.
Westchnęłam i oparłam się o szybę, czując, że blondyn przyśpiesza. Ufałam mu, więc trochę przysypiałam. Jednak gdy zobaczyłam tabliczkę, oznaczającą, że opuszczamy Warszawę, podniosłam się do pionu.
- Gdzie my jedziemy?
- Jak to gdzie? Do domu.
- Ale tędy się nie jedzie do mojego domu. - Powiedziałam cicho.
- A kto, powiedział, że jedziemy do twojego?
- Kuba, ja chcę wrócić do siebie. Zawróć. - Poprosiłam, jednak ten nie posłuchał, a w zamian jedynie przyśpieszył. - Gdzie my jedziemy, do cholery?
- Uspokój się.
- To mi powiedz, gdzie jedziemy.
- Słuchaj, podobasz mi się od jakiegoś czasu. W zasadzie to odkąd się poznaliśmy. Jesteś piękną, młodą a przede wszystkim inteligentną kobietą. Czy mądre kobiety wiązałyby się z kimś takim jak Matczak?
- Co Ty w ogóle mówisz? - Popatrzyłam na niego poważnie. Na początku myślałam, że on żartuje, ale gdy zobaczyłam, że zatrzymujemy się pod jakimś wielkim, opuszczonym budynkiem, pod którym nie ma nikogo, zaczęłam się stresować.
- Wysiadaj.
- Gdzie my jesteśmy? - Zapytałam, jednak ten w odpowiedzi wysiadł, i otworzył mi drzwi.
- Powiedziałam, wysiadaj.
- Nie, pytam, gdzie jesteśmy? - Chłopak popatrzył na mnie, i bez wachania uderzył mnie w twarz z całej pięści. Poczułam tylko krew lecącą mi z nosa, i to jak odpływam od rzeczywistości.
~~~
- Wstawaj!
Usłyszałam głośny, męski głos, na co szybko się podniosłam. Nade mną stało dwóch, wysokich mężczyzn, a za nimi Kuba. O co tu do cholery chodzi?
- Kim wy jesteście, i czego chcecie?
- Jak to czego? Głupią udajesz?
- Kuba, kto to jest? Miałeś zabrać mnie do domu. - Szepnęłam. Blondyn roześmiał się głośno, gdy po chwili dwójka mężczyzn złapała mnie za kończyny. Jeden z nich zawiązał mi ręce, a drugi rozszerzył mocno nogi. Chyba zaczynało do mnie docierać, co zaraz się stanie.
- Chłopaki, możecie odejść.
Mężczyźni stanęli na końcu wielkiego pomieszczenia, a ja próbowałam się jakoś podnieść, ale na nic. Leżałam na betonowej ziemii, na której było pełno pyłu, cegieł i kurzu. Ściany były rozwalone, i nie było w nich okien. Blondyn stanął nade mną rozpinając spodnie, a ja automatycznie się rozpłakałam.
- Nie, nie nie, zostaw mnie!
- Pamiętasz jak Ci mówiłem, że będziesz moja? Może będziesz, ale tylko na teraz. Nigdy nie zależało mi na takiej dziwce jak Ty. Wiedziałem, że łączyło Cię coś z Matczakiem, dlatego za wszelką cenę, starałem się mu dopiec. Wiesz, takie tam małe zgrzyty z przeszłości. - Chłopak zaśmiał się okrutnie. - No już, rozbieraj się.
Popatrzyłam na niego i pokiwałam przecząco głową. - Nie? Ja mam to zrobić? No dobra.
Filipiak podszedł do mnie, i jednym ruchem zdarł ze mnie ubrania. Rozpłakałam się jeszcze bardziej, gdy również ściągnął z siebie wszystko.
- Czemu mi to robisz? Myślałam, że jesteś porządnym chłopakiem. - Powiedziałam cicho, na co on i dwaj mężczyźni wybuchli śmiechem.
- Zabawna jesteś, ślicznotko. Ale teraz zamknij mordę, i nawet nie rycz.
- Nie, proszę. Mogę wam zapłacić, ale zostawcie mnie! - Krzyknęłam rycząc jak małe, bezbronne dziecko. W tej chwili to ja byłam bezbronnym dzieckiem. Modliłam się, żeby to wszystko się skończyło.
Gdy leżałam całkowicie naga przed mężczyzną, zaczęłam wyć jak nigdy.
Chłopak bez ostrzeżenia wszedł we mnie, ciągnąc przy tym za włosy. Bolało jak cholera. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Nie miałam siły na nic, nawet na to, żeby się bronić. Chciałam stąd uciec. Chciałam do Michała.
CZYTASZ
Lucky || Mata
Fanfiction„Przecież twoja krew płynie w moich żyłach, powiedz mi, jak mam zapomnieć." ** KSIĄŻKA JEST W TRAKCIE POPRAWEK **