Wczoraj — 1 Kwietnia — wróciliśmy ze Stanów.
Pierwsze co mieliśmy w planach po powrocie, to oczywiście odwiedzenie Abigail i Tadka i ich córeczki, tak więc zrobiliśmy.
— Hej! - Pisnęłam, przytulając się do Tadeusza. — Gratulacje.
— Dzięki, chodźcie do środka. Abi z małą są w sypialni. - Brunet uśmiechnął się, i przywitał się z Michałem, który podał mu Whiskey.
— Stary, kiedy pijemy?
— Michał. - Uderzyłam go w ramię.
— No co? Dawno się nie widzieliśmy, a narodziny córki mojego przyjaciela to idealny powód do picia. - Oboje zaśmiali się, a ja jedynie wywróciłam oczami.
— Racja Matczak, racja.
Razem poszliśmy do sypialni, a ja na widok Abi trzymającej dzidziusia, popłakałam się. Moja przyjaciółka została mamą! Dziewczyna, którą kochałam ponad wszystko, ma córeczkę. Niezmiernie cieszyłam się szczęściem Abi, jak i Tadka. Pasowali do siebie jak mało kto.
Jeszcze jakiś czas temu, Williams pytała mnie czy spodoba się Stanisławskiemu, a teraz mieszkają razem, i są rodzicami. Niesamowite, co nie?
— Jejku, hej skarby. Jaka ona jest śliczna! - Powiedziałam przez łzy, i przytuliłam Abi, siadając obok.
Michał również ją przytulił, po czym usiadł za mną, obejmując ramionami.
— Nie płacz, Idalia. - Blondynka uśmiechnęła się.
— No właśnie, będziemy mieć swojego bobo to będziesz wtedy płakać. - Matczak pocałował mnie w czoło, a ja zaśmiałam się. - Idziemy z Tadziem do salonu, jak coś to wołajcie.
Brunet puścił mi oczko, i wyszedł.
— I jak, długo rodziłaś?
— Z dwadzieścia minut, nawet nie bolało jakoś bardzo. Plus miałam obok Tadzia, który dodawał mi sił.
— Słodko. - Uśmiechnęłam się. - Ale ona jest cudowna. Będzie śliczna, jak mamusia.
Blondynka zaśmiała się, i wstała.
— Chcesz ją potrzymać?
— Trochę się boję, ale dobrze.
— Będziesz chrzestną Blanusi, nie ma czego się bać.
— Cała przyjemność po mojej stronie. - Każde słowa, które wypowiadałam, sprawiały, że szczerzyłam się jak nigdy. Naprawdę cieszyłam się ich szczęściem, bardziej niż czymkolwiek innym.
— Ona jest taka malusia. - Powiedziałam, i oczywiście musiałam zrobić zdjęcie, które wstawiłam do relacji.Jeszcze jakiś czas siedzieliśmy u Williams i Stanisławskiego, gdy wieczorem postanowiliśmy się zbierać. Tzn. ja tak postanowiłam, bo Abi chciała wykąpać i uspać Blanię. Michał z Tadkiem bawili się w najlepsze, pijąc kolejną butelkę whiskey.
— Chodź Misiek, jedziemy przecież do moich rodziców, bo jadą na jakąś imprezę firmową.
— No to jedź, ja się tu prześpię.
— Nie, nie będziesz robić problemów.
— Ale żaden problem, ja Michałka kocham. - Wybełkotał Tadek, a ja jedynie wywróciłam oczami.
— Z chłopami gorzej jak z dziećmi, co nie Blania? - Abi uśmiechnęła się do niemowlaka.
— Chodź Misiek. - Wzięłam chłopaka za rękę, i razem ruszyliśmy do samochodu, wcześniej żegnając się z przyjaciółmi. - Kiedy Ty dorośniesz, co?
— Co, ja? - Zaśmiał się.
— A kto inny? - Mruknęłam, wsadzając klucz do stacyjki.
— Młody jestem, szaleć można.
— Dojrzeć powoli też można.
— Oj nie przesadzaj.
Postanowiłam nie wchodzić z nim w dyskusje, bo nie zamierzałam znów się kłócić. Gdy podjechaliśmy pod dom moich rodziców, chłopak jakby naglę wytrzeźwiał.
— Co, już Ci alkohol z organizmu wyparował?
— Nie chcę stawiać się w złym świetle przed twoimi rodzicami. - Zająkał się, a ja wybuchłam śmiechem.
Przywitaliśmy się z moimi rodzicami, ale Kacpra nigdzie nie dostrzegliśmy.
— Gdzie mój braciszek ukochany? - Zapytałam.
— U dziewczyny.
— Kacper ma dziewczynę?!
— No ma, jakaś Lena. - Mruknął tata.
— Jezu, ja wiem, że on jest już dorosły, ale powinien się czasem do mnie odezwać.
— No powinien, z nami też ledwo co rozmawia. Do domu wraca jedynie na noc, Ty się wyprowadziłaś, więc teoretycznie mieszkamy z tatem sami. - Mama zaśmiała się, nalewając herbaty do kubka.
— Oj, dobrze wam.
— Niby tak, ale i tak was nam brakuje.
— Ooo. - Uśmiechnęłam się, i przytuliłam kobietę.
— My lecimy, nie rozwalcie domu.
Anna puściła mi oczko, i razem z tatem, opuścili dom.
— No to co kochanie, cały dom dla nas?
— Już spać Ci się nie chce?
— Nie, przez Ciebie jestem pobudzony. — Powiedział przytulając mnie od tyłu, a ja wybuchłam śmiechem. — No co?
— Idę się wykąpać.
— A możemy razem?
— Nie. Ja idę do mnie, możesz wykąpać się w tym czasie na dole. Powiedziałam stanowczo.
— Jezus, okej. — Mruknął niezadowolony.
Po wykonaniu całej wieczornej rutyny razem z prysznicem, która trwała około czterdzieści minut, poszłam do mojego pokoju. Był już kwiecień, więc zaczynało robić się coraz cieplej, co jak najbardziej mi odpowiadało. Ubrałam koszulkę Michała i moją bieliznę, i wysłałam chłopakowi zdjęcie.
Do: Michał <3ja czekam.. nadal sie kapiesz?
Nie musiałam długo na odpowiedź czekać, bo chłopak jak torpeda wparował do pokoju.
— Boże, ja myślałem, że to Ty się jeszcze kąpiesz, i czekałem na dole.
Powiedział dysząc. Brunet podszedł do mnie, i objął mnie w pasie. — Jesteś najpiękniejsza, Idalia.
Uśmiechnęłam się słodko, patrząc na niego.
— Wiesz, że będziemy chrzestnymi Blanusi?
— A wiesz, że będziemy mieli swoje bobo? - Zaśmiał się, nadal trzymając dłonie na mojej talii.
— Tak?
— Tak. Małą Polcie albo Marcelka.
— Marcel i Apolonia Matczak?
— Yhm, jedno z moich marzeń.
— A jakie są twoje inne marzenia?
— Poślubienie Idalii Anastazji Agape Szymańskiej.
Uśmiechnęłam się promiennie na jego słowa, i mocno go do siebie przytuliłam.
— Kocham Cię Miś.
— Też Cię kocham myszko.
— Idziemy spać?
— Spać? Myślałem, że no wiesz..
— Dzisiaj?
— No..
— No nie wiem.. - Droczyłam się.
— No ja Cię oczywiście nie będę do niczego zmuszał, ale nie powiem, chciałbym.
— Ja bym chciała spróbować czegoś nowego.
— To znaczy? - Zmarszczył brwi.
— Zobaczysz. - Uśmiechnęłam się zadziornie, i ściągnęłam jego bieliznę, padając przed nim na kolana..————
pomodlcie sie za mnie zebym zdala z matmy🙏
CZYTASZ
Lucky || Mata
Fanfiction„Przecież twoja krew płynie w moich żyłach, powiedz mi, jak mam zapomnieć." ** KSIĄŻKA JEST W TRAKCIE POPRAWEK **