2.16

340 15 4
                                    

Następnego dnia zbudziły mnie promienie słońca. Mimo, że był marzec, pogoda była zadowalająca.
Podniosłam telefon, który wskazywał 26 Marca 11:43.
Przetarłam oczy, odkładając telefon. Michała oczywiście nie było obok, pewnie standardowo był na szlugu. Gdy wstałam, o mało nie przewróciłam się o bluzę Matczaka.
— Cholera jasna. - Przeklnęłam pod nosem, i ruszyłam w stronę łazienki z zamiarem wykąpania się. Pozbyłam się ubrań, włosy związałam w wysokiego koka i weszłam pod prysznic. Po około 30 minutach wyszłam, zrobiłam skincare, i założyłam szlafrok, prostując przy okazji włosy.
Wychodząc z łazienki, doznałam jakiegoś szoku. Pokój był cały w różach, a na łóżku leżały prezenty z balonami.
Podeszłam bliżej, lekko wszystko dotykając. Fakt, dzisiaj były moje dwudzieste pierwsze urodziny.
— Wszystkiego najlepszego kochanie! - Michał wyskoczył zza drzwi z bukietem białych róż.
— Jezus Maria, ja z Tobą zawału kiedyś dostanę! - Pisnęłam, ale po chwili odrazu się do niego przytuliłam. - Skarbie nie musiałaś tego wszystkiego ogarniać.
— Przestań. Musiałem. Wychodzimy wieczorkiem więc bądź gotowa.
— Dobrze skarbie. - Uśmiechnęłam się.
— Otwieraj prezenty kotek. - Brunet puścił mi oczko, a więc tak zrobiłam, wcześniej cykając fotki.

— Boże.. Dziękuję! - Pisnęłam, rzucając się chłopakowi na szyję. - Naprawdę nie musiałeś wydawać na mnie tyle pieniędzy, jesteś moim największym prezentem Misiek.
— Musiałem, jesteś najważniejsza Piękna.
Uśmiechnęłam się, łącząc nasze usta w długim, leniwym pocałunku.
Razem zeszliśmy na śniadanie, prosząc obsługę, by przechowała tort na później.
Gdy Michał brał prysznic, ja w międzyczasie zrobiłam makijaż, i ubrałam się.
— Myszko, wychodzimy zaraz.
— Tak szybko? Jest po czwartej. - Mruknęłam siedząc przy toaletce, a ten w samym ręczniku stanął nade mną.
— Zostajemy w Stanach jeszcze cztery dni, jutro znowu lecimy.
— Co? Gdzie?
— Do Los Angeles. Zawsze chciałaś.
Popatrzyłam na niego, jak na głupca.
— Michał, nie wkurwiaj mnie.
— No co?
— No jak to co, wydajesz na mnie fortunę! Nie chcę, żebyś to robił, i żeby każdy gadał, że tylko po to z tobą jestem.
— W chuju mam co inni gadają. Liczymy się tylko my kochanie.
Pocałował mnie trzy razy w usta, i pociągnął mocno za włosy.
— Ała no, Michał!
Brunet roześmiał się, i ruszył do łazienki kręcąc głową. W międzyczasie odpowiedziałam na życzenia, i weszłam na instagrama, a pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to post mojego chłopaka.

33mata: moja milosc do ciebie jest niewyobrazalnie wielka.
mam nadzieje, ze kazdy dzien z Toba bedzie trwac nieskonczenie, i bedziesz rozswietlac go swoim slicznym usmiechem. kocham Cie mocno, zyj sto lat ❤️
Polubione przez: lilajanowska, zabsontoziomal i 298 872 innych.
Uśmiechnęłam się promiennie, i pobiegłam do łazienki, mocno przytulając bruneta.
— Kocham Cię Michaś.
— Kocham Cię Idalcia.
Matczak złączył nasze usta. Jeszcze jakiś czas temu nie powiedziałabym, że będziemy tu, gdzie teraz jesteśmy. Że będziemy szczęśliwą parą, która idzie przez życie razem. Tylko my, kontra reszta świata.
Porozmawiałam jeszcze z przyjaciółmi na FaceTime, i odpowiedziałam na życzenia. W DM'ach, spora część fanów Michała, również życzyła mi wszystkiego najlepszego, co oczywiście mnie uszczęśliwiało. Cieszył mnie fakt, że większość jednak zaakceptowała mnie, i nasz związek. Oczywiście byli tacy, którzy życzyli mi jak najgorzej, ale to tylko mało ważna mniejszość odbiorców, więc nie przejmowałam się nimi.
Wieczorem, wyszliśmy na miasto, tak jak mieliśmy w planach. Pozwiedzaliśmy Nowy Jork, byliśmy w restauracji, i w wielu innych miejscach, które bardzo mi się podobały. Jako że jutro o ósmej lecimy do Los Angeles, wróciliśmy do hotelu wcześniej.
— Jezu ile bym dała, żeby tu mieszkać. - Odezwałam się, zmywając makijaż.
— Mi też się tu w chuj podoba, może kiedyś tu zamieszkamy. - Uśmiechnął się, co odwzajemniłam. — Chcesz ze mną zajarać?
— Misiek, miałeś nie ćpać. - Popatrzyłam na niego zmęczonym wzorkiem.
— No i nie ćpam, tylko czasem zapalę. To nic złego, poza tym, nie biorę twardych.
— No dobra, trzymam Cię za słowo. - Powiedziałam, i wróciłam do poprzedniej czynności.
Po krótkim czasie, oboje leżeliśmy wtuleni w siebie.
— Jezu Ty tak ślicznie pachniesz. - Szepnęłam.
— Jak?
— Tak sobą? Nie wiem, uwielbiam ten zapach.
Michał uśmiechnął się, i pocałował mnie w czoło.
— Moja myszka słodka. Cieszę się, że Cię mam.
— Też się cieszę, że Cię mam. Dobranoc Kochanie.
— Dobranoc.
Z uśmiechem na twarzy wtuliłam się w niego, nie wiedząc jeszcze, że rano dostaniemy dosyć ciekawego newsa.
Wstaliśmy przed szóstą, by zdążyć na lotnisko.
— Napewno wszystko mamy? - Zapytałam, gdy wsiadaliśmy do ubera.
— No tak, raczej tak.
— Dobra, mam nadzieję, że zdążymy.
— Zdążymy, mamy przecież o ósmej lot, za dwadzieścia minut będziemy na lotnisku.
Zmęczona oparłam głowę na jego ramieniu. Odblokowałam telefon, i pisnęłam głośno.
— Boże, co? - Michał zerwał się.
— Abi urodziła! — Krzyknęłam.

————
sorki ze tak dlugo nie bylo rozdzialu, ale mam strasznie duzo nauki🥲
NAPISZCIE PROSZE W KOM CZY POKAZUJA WAM ZDJECIA BO WSTWILAM TU DWA, I NIE WIEM CZY SA WIDOCZNE!!!

Lucky || Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz