Jak narazie 2024 rok zapowiada się super. Jest dwudziesty-czwarty marca, co wiąże się z tym, że za dwa dni kończę dwadzieścia jeden lat. W styczniu mieliśmy okazję posłuchać podcastu Michała, z fundacji 420. Nie spodziewałam się, że walczy z nałogiem aż tak bardzo. Strasznie go wspieram, i jestem dumna, że się otworzył. Michaś nie lubi rozmawiać o swoich uczuciach, i coraz bardziej to zauważam, dlatego zdziwiłam się, że zdecydował się na nagranie podcastu.
— Idalia! - Krzyknął brunet rozwalony na sofie przed telewizorem.
— Co znowu? - Odpowiedziałam, wkładając ciuchy do pralki.
— Jutro gdzieś jedziemy, spakuj się.
— Gdzie jedziemy? I co mam spakować?
— Spakuj jakieś koszulki, bluzy, spodnie i kurtkę jedną może.
— Ale gdzie my jedziemy i po co? - Popatrzyłam na niego.
— Dowiesz się jutro. Na dziesiątą bądź gotowa.
— No powiedz. - Uśmiechnęłam się, rzucając się na kanapę.
— No nie.
— Ale czemu?
— Bo to niespodzianka.
— Ale Ty jesteś.
— Jaki jestem? - Zaśmiał się.
— No uparty, i irytujący!
— I tak mnie kochasz. - Wywróciłam oczami, i złączyłam nasze usta. Wstałam z sofy, z zamiarem zrobienia kolacji. - Musisz częściej chodzić w staniku sportowym i moich dresach.
— Tak mówisz?
— Yhm. - Mruknął przygryzając wargę. - Co będziesz robić?
— Nie wiem, jakąś kolację.
— Weź zrób popcorn karmelowy i chodź do mnie. Pooglądamy coś razem.
— No oki.
Tak jak powiedział, tak zrobiłam, i razem zasnęliśmy oglądając jakiś film na sofie.
Rano nastawiłam budzik na ósmą, więc wstałam i lejąc wodę do wanny spakowałam się. Michał nadal nie chciał powiedzieć gdzie lecimy, co trochę mnie irytowało.
Po dziesiątej byliśmy już na lotnisku Chopina, wcześniej żegnając się z rodziną i znajomymi.
— No to teraz mi powiesz gdzie lecimy?
— Nie. I dlatego musisz założyć opaskę na oczy, dopóki nie wejdziemy do samolotu.
Brunet podał mi różową opaskę z oczami i rogiem jednorożca.
— Chyba sobie żartujesz.
— Nie. - Zaśmiał się, i pocałował mnie w czoło. - Zakładaj, mała.
Po około godzinie byliśmy w samolocie.
Dojście tutaj nie było łatwe, bo Michał musiał mnie wszędzie prowadzić, i kilka razy kogoś przypadkowo uderzyłam.
Jeszcze nigdy nie leciałam w pierwszej klasie, co mnie zadziwiło.
— Chyba będziemy długo lecieć, z tego co widzę. - Powiedziałam, rozsiadając się na siedzeniu.
— No będziemy, około dziesięć godzin, możesz się przespać.
Kiwnęłam głową na znak zrozumienia i pocałowałam chłopaka.
— Kocham Cię.
— Idź spać, mała.
Uśmiechnęłam się, i przykryłam się kocem, opierając głowę o ramię bruneta. Faktycznie byłam zmęczona, więc ta opaska na oczy to może nie był taki zły pomysł..?
Po kilku godzinach, Matczak zbudził mnie na jedzenie, które podała nam obsługa. Jako że lecieliśmy w pierwszej klasie, posiłki i różne przekąski były w cenie biletu. Ja wzięłam sobie jedynie croissanta i herbatę, natomiast Michał wziął trzy rodzaje makronu, sok pomarańczowy i kawę oraz gofry i lody.
— Jesteś pewny, że to zjesz? - Popatrzyłam na niego.
— No, a jak. Na siłownie chodzę to trzeba masę robić.
— Mi się twój brzuszek podoba.
— A tam, będę miał formę to też Ci się będę podobać. Jedz, musisz urosnąć.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową. Po zjedzonym posiłku stałam się jeszcze bardziej zmęczona, więc cały lot przespałam.
— Wstawaj, Misia. Jesteśmy już.
— Która godzina?
— W Polsce dwudziesta druga, tutaj szesnasta.
— To powiedz gdzie jesteśmy.
— Za chwilkę zobaczysz. - Zaspana przetarłam twarz, i wstałam, otulając się kocem. Zanim wyszliśmy minęło z piętnaście minut, jednak gdy opuściliśmy samolot, ciepłe powietrze we mnie uderzyło. - Chodźmy do środka, po nasze walizki.
Popatrzyłam przed siebie, a moim oczom ukazał się wielki budynek z napisem „New York John F. Kennedy Airport".
— Co?! - Pisnęłam, gdy weszliśmy do środka.
— Hm?
— Jesteśmy w Nowym Jorku?
— Tak. - Uśmiechnął się, a ja rzuciłam się mu na szyję.
— Jezu Michał, nie musiałeś.
— Ale chciałem. Lubię spełniać twoje marzenia, i widzieć, że jesteś szczęśliwa.
— Spełniłeś moje marzenie już dawno, zostając moim chłopakiem.
— To Ty je spełniłaś. Kocham Cię, mała.
Po około godzinie byliśmy w naszym hotelu, „Mandarin Oriental New York". Chyba nigdy nie widziałam budynku, który robił aż takie wrażenie.
Gdy dojechaliśmy windą do pokoju—który był na 38 piętrze—popłakałam się dwa razy.
— Nie płacz, Idalia. - Brunet zaśmiał się, przytulając mnie.
— Staram się, ale przylecenie tutaj było moim największym marzeniem. W dodatku widok z naszego pokoju na całe miasto jest tak śliczny, że aż nie dowierzam. Sam zobacz!
— Nie muszę. Ty mi wystarczasz, jesteś najpiękniejszym widokiem.
Popatrzyłam na niego dużymi, zapłakanymi oczami, i mocno go przytuliłam.
— Idziemy gdzieś dzisiaj?
— No jasne, że idziemy. Tak za trzy godzinki może.
— Spoko, a na ile tu przyjechaliśmy?
— Na tydzień, może być?
— No pewnie, że może. Idziesz się ze mną wykąpać?
— Jeszcze pytasz? - Michał uśmiechnął się jak małe dziecko do lizaka. Po około trzydziesto-minutowym prysznicu, oboje zaczęliśmy się ogarniać.
Do Grupy: kochamy franciszka wygnańskiego🫱🏻🫲🏽
Idalia:idziemy na miasto😜😜
Franek: o kurwa, ogien niunia🔥🔥
Idalia: hahahah
Abi: ślicznie wyglądasz❤️lećcie i bawcie się dobrze🥰
Michau: A twoj kochas gdzie jest blondyna?
Abi: kąpie się, zaraz do spanka lecimy
Michau: odpoczywaj, poki jeszcze mozesz. pozniej sie odezwiemy💪
— To co, lecimy?
— Yhm. - Uśmiechnęłam się.
Razem z brunetem zeszliśmy na dół, wcześniej zamawiając ubera.
— Jezu, jak tu jest pięknie..
Szepnęłam, dodając relację.— Idziemy coś zjeść?
— Tak, zimno mi i jestem głodna.
— No to czemu nie wzięłaś sobie czegoś na wierzch?
— Bo nic by nie pasowało do mojego outfitu.
— No zaraz Ci coś zrobie. - Powiedział, a ja się zaśmiałam. - Zakładaj.
Brunet podał mi czarną kurtkę jeansową, którą ubrałam.
Poszliśmy razem do jednej z Nowo-Jorskich restauracji, w której zjedliśmy kolację.
— Bardzo dobre tu mają jedzenie.
— Jak za taką cenę to dobre. - Michał uśmiechnął się. - A propos, mam dla Ciebie niespodziankę.
Matczak wyciągnął z kieszeni spodni pudełeczko z pandory, które mi podał.
— Co to?
— Tak zwany „promise ring". Może jeszcze Ci się nie oświadczam, ale to zawsze coś.
Uśmiechnął się, a ja otworzyłam pudełko.
— Jejku, jest śliczny. Dziękuję, Misiek. - Nachyliłam się nad stołem, i złączyłam nasze usta. - Idziemy zaraz gdzieś?
— Pewnie.
Podczas gdy Michał kończył jeść swoje danie, ja dodałam kolejne zdjęcie do relacji.Pochodziliśmy po Nowym Jorku aż do trzeciej w nocy, więc gdy wróciliśmy, odrazu padliśmy, i zasnęliśmy wtuleni w siebie.
————
Hejka! Jak tam po rozpoczęciu roku szkolnego? Ja idę teraz do 1 średniej, i zapowiada się mega🫶🏾🫶🏾
btw bardzo wam dziękuję za 20k!❤️❤️❤️
CZYTASZ
Lucky || Mata
Fanfiction„Przecież twoja krew płynie w moich żyłach, powiedz mi, jak mam zapomnieć." ** KSIĄŻKA JEST W TRAKCIE POPRAWEK **