008

893 15 0
                                    

— I jak było? - Zapytałam kładąc się na łóżku Abi.
— Niby było cudownie i się całowaliśmy..
— Całowaliście się na pierwszej randce? - Podniosłam się szybko z łóżka, przerywając blondynce.
— No tak, ale nie wiem czego on chce. Sama nie wiem czego ja chce. Jakiś czas temu pewnie skończyłoby się na tym, że wylądujemy razem w łóżku, a potem zerwałabym z nim kontakt. Ale czuję, że to coś innego. Nie potrafię tego nazwać.
— Zależy Ci na nim. - Popatrzyłam jej w oczy, a ta przytaknęła, zmieniając temat. Widziałam, że nie chciała rozmawiać o jej relacji ze Stanisławskim.
— A Ty gdzie wczoraj zniknęłaś? Szturchnęła mnie łokciem z uśmiechem.
— Byliśmy w wesołym miasteczku i szczerze, bardzo dobrze się bawiłam.
Potem pojechaliśmy do restauracji jego wujka, rozmawialiśmy dużo poznając siebie coraz bardziej, a potem odwiózł mnie pod dom.
— Idalia wiecznie zanurzona w romantycznych powieściach, wzorowa siostrzyczka zadaje się z raperem, który jest jej całkowitym przeciwieństwem? Ja Ciebie też nie poznaje. - Zaśmiała się wytrzeszczając oczy. Westchnęłam, czując potrzebę powiedzenia jej o moich słowach.
— Na końcu powiedziałam coś głupiego. - Abi popatrzyła na mnie, na znak żebym kontynuowała. - Powiedziałam, że musi iść bo moja mama zna jego twórczość, i jak zobaczy nas razem, to mnie zabije. Chyba trochę się wkurzył.
— No to teraz musisz to jakoś naprawić.
Wstała podchodząc do wielkiej szafy.
— Pytałam czy między nami okej, i powiedział, że tak, ale w to wątpię. Sama bym się wkurzyła, i pewnie rozryczała.
— Tym bardziej musisz do niego napisać.
— Przecież on nie ma czasu na takie błachostki, do story dodaje ciągle filmiki z jakiś imprez, a dziennie z dwieście lasek go oznacza na zdjęciach. Ma w okół siebie dużo lepszych dziewczyn, więc wątpię żeby mu akurat na mnie zależało.
— Jak wątpisz to czar pryska. Jak by mu nie zależało to wczoraj by Cię nigdzie nie zabrał. - Popatrzyłam na nią, przygryzając wargę. - A Tobie na nim zależy?

~~~
— Dziecko, nie syp tyle cukru! Idalia, pomóż mu. - Rozkazała mama biegnąc na górę, a my zostaliśmy sami w kuchni. Wywróciłam oczami, i usiadłam na krześle przy wyspie.
— I co z tą Amelią? - Zapytałam brata po chwili ciszy.
— Co? Jaką Amelią? - Odwrócił się w stronę okna.
— Tą, na której Ci tak zależało.
— Nie ważne.
— Jak to nie ważne? Podobała Ci się od zawsze.
— Tak, ale okazała się totalną idiotką. Stwierdziła, że nie jestem dla niej wystarczający. Z resztą, nawet jak miała chłopaka to zdradzała go na prawo i lewo.
— Ou, wydawała się porządna.  - Powiedziałam zgodnie z prawdą.
— Pozory mylą.
— Nie chciałbyś zrobić sobie takiego wieczoru tylko dla nas czy coś? Pooglądamy jakieś filmy marvela, zamówimy pizzę i porozmawiamy.
— To, że powiedziałem Ci trochę o moim życiu, nie znaczy że teraz mamy być najlepszymi przyjaciółmi. A jeśli potrzebujesz terapeuty to nie do mnie.
Ja wychodzę. - Chłopak uniósł ręce do góry w geście ‚obronnym' i rzucił fartuchem na blat.
— Gdzie Ty idziesz?
— Umówiłem się z kolegami na skatepark o 17.
— A ciasto samo się upiecze?
- Nie. Ty upieczesz. - Powiedział z ironicznym uśmiechem i pobiegł do pokoju, a ja głośno westchnęłam. Nienawidziłam go czasem, ale wolałam sama upiec ciasto, niż pozwolić na to jemu. Jeszcze wszyscy by się pozatruwali.
Puściłam jedną z moich ulubionych piosenek Everybody Wants To Rule The World i dokończyłam gotowanie.
Acting out your best behavior
Turn your back on mother nature
Everybody wants to run the world
Help me make the most of freedom
And our pleasure
Nothing ever lasts forever.
— Miło Cię widzieć szczęśliwą. Usłyszałam męski głos i aż podskoczyłam.
— Mój Boże tato, przestraszyłeś mnie.  Powiedziałam i ściszyłam piosenkę.
— Poznałaś kogoś ciekawego, że ostatnio taka rozweselona jesteś?
— Co? Przecież zachowuje się normalnie.
— Pojedziemy później do twojej ulubionej restauracji i mi wszystko opowiesz, okej? - Pocałował mnie w czoło. Z tatem zawsze miałam dobre relacje, zawsze mogłam na niego liczyć i zawsze mnie rozumiał.
— No mówię Ci, że nikogo nie poznałam.
— Za godzinę bądź gotowa. - Krzyknął wchodząc do garażu, a ja uśmiechnęłam się i wróciłam do poprzedniej czynności.
All for freedom and for pleasure
Nothing ever lasts forever
Everybody wants to run the world.
Przed osiemnastą zaczęłam się szykować. Ubrałam mom jeansy, biały top i szarą bluzę na zamek. Włosy związałam w kitkę i poprawiłam makijaż. Od małego z tatem jeździliśmy do restauracji, do której zabierał mamę  na randki gdy byli w moim wieku.
Była wyjątkowa, bo można było wybrać w niej piosenkę, która będzie grać w całym lokalu.
~~~
— Smaczne?
— Jeszcze pytasz? - Odpowiedziałam zadowolona wpychając do buzi pancake'a z miodem i czekoladą.
— Gdy spotykałem się tutaj z mamą, zawsze puszczała piosenkę Africa.
— Dwa razy?
— Conajmniej dwa razy. - Uśmiechnął się. - A więc jak ma na imię?
— Hm?
— Ta osoba, dzięki której jesteś szczęśliwa.
Westchnęłam, zastanawiając się, czy aby napewno to zrobić.
— Znasz Matę?
Ufałam mu, i wiedziałam że zaakceptuje to z kim się spotykam czy to co robię. Ale mimo wszystko czułam jakby strach? Po kilku minutach, skończyłam opowiadać mu całą historię. - A więc tak się skończyło, i teraz nie wiem co mu powiedzieć, bo żałuje moich słów.
— Nie masz wpływu na poglądy mamy. Przynajmniej jesteś szczera. Moim zdaniem lepiej jak z nim  porozmawiasz, szczególnie jeśli Ci zależy.
Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową na znak zrozumienia.
— A więc mama puszczała ją conajmniej dwa razy? - Zapytałam wyciągając pięćdziesiąt groszy.
— Do póki nas nie wyrzucano. - Zaśmiał się.
I hear the drums echoing tonight
But she hears only whispers of some quiet conversation
She's coming in, 12:30 flight
The moonlit wings reflect the stars that guide me towards salvation
I stopped an old man along the way
Hoping to find some old forgotten words or ancient melodies
He turned to me as if to say
"Hurry boy, it's waiting there for you"
It's gonna take a lot to drag me away from you
There's nothing that a hundred men or more could ever do
I bless the rains down in Africa
Gonna take some time to do the things we never had (ooh, ooh).
~~~
Chodziłam po pokoju już od kilkunastu minut. Z rozmyśleń wyrwała mnie mama, przynosząc pranie.
— Idalia błagam, posprzątaj tutaj. Dawno nie widziałam w tym pokoju podłogi. - Westchnęła - I poskładaj w szafie.
Może i mama miała racje? Sprzątałam w pokoju jedynie okazjonalnie lub gdy naprawdę jest źle. To nie moja wina, że nie potrafiłam się odnaleźć w czystej przestrzeni. No dobra, po prostu byłam zbyt leniwa. Ale przecież nie posprzątany pokój, nigdy nikogo nie zabił, prawda?
Podeszłam do szafki z książkami i standardowo wybrałam jedną z moich romantycznych powieści. Miałam w pokoju ponad sto trzydzieści książek.
Lubiłam je czytać, i były dla mnie bardzo ważne.
"Dziwny miłości traf się na mnie iści
że muszę kochać przedmiot niena—
— Jezu. - Rzuciłam książką w kąt. Nie mogłam się na niczym skupić, bo ciągle myślałam o moich wczorajszych słowach, i słowach Michała.
Drodzy Państwo, Idalia Szymańska będzie z wami zawsze szczera.
Westchnęłam głośno i szybko podniosłam telefon z szafki nocnej, po czym weszłam w instagrama.
Hej. Chciałabym Cię przeprosić za wczorajsze słowa.
— Nie. - Szepnęłam sama do siebie, usuwając treść wiadomości.
Hej, mam nadzieję, że nie jesteś zły.
Nie. To też brzmiało idiotycznie. Jęknęłam i poszłam do łazienki z zamiarem wykąpania się. Niestety nie byłam w stanie normalnie funkcjonować.
Musiałam do niego napisać, nie dałoby mi to spokoju. Szybko odblokowałam telefon i zaczęłam pisać.
Do: 33mata
Cześć. Mam nadzieję, że między nami wszystko okej i nie jesteś zły. Chciałabym Cię przeprosić za wczoraj.
Zablokowałam telefon i podeszłam do szafy, by wyciągnąć niej czyste ubrania.
Nagle mój iPhone zawibrował, a ja zastygłam w bezruchu. Podniosłam go powoli, odblokowując.
Od: 33mata
luz, nie obrażam sie o takie blachostki. zresztą, nie wszyscy musza mnie tolerować :)
Wyczuwałam, że i tak coś jest nie tak. Raczej wątpię, żeby komuś nie przeszkadzały słowa, które wczoraj wypowiedziałam.
Do: 33mata
napewno?
Odpowiedzi już nie dostałam, więc ruszyłam do łazienki. Zaczęłam napuszczać wodę do wanny, ale znowu dostałam powiadomienie z Instagrama, i jak jakaś psychopatka pobiegłam do pokoju.
Od: 33mata
napewno, jeśli mi nie wierzysz to za piętnaście minut bądź gotowa.
Do: 33mata
co? na co gotowa?
Od: 33mata
pojedziemy gdzieś
Do: 33mata
gdzie?
Od: 33mata
zawsze zadajesz tyle pytań? po prostu bądź gotowa.
Nawet nie wiedziałam gdzie mamy jechać, więc założyłam jeansowe spodenki, i do tego krótki top czarnego koloru. Na wierzch wzięłam bluzę, którą miałam wcześniej, związałam włosy w ‚niskiego koka' i założyłam airforcy. Zakręciłam wodę w wannie, i zeszłam powoli na dół.
Zeszłam do kuchni, i usiadłam na krześle przy wyspie, nerwowo tupiąc nogą. Ciągle sprawdzałam telefon, z nadzieją na wiadomość.
— Możesz przestać? - Zapytał mój brat, wpatrzony w telewizor.
Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, mało co nie zabiłam się, zeskakując z krzesła.
— Za niedługo wrócę.
Otwierając szare drzwi, szybko je zamknęłam, na widok chłopaka.
— Nie mogłeś napisać, żebym wyszła czy coś?
— Mi Ciebie też miło widzieć. - Uśmiechnął się. - Nie przywitasz się? - Zapytał gdy ruszyłam przed siebie.
— Hej, Michał. - Odwróciłam się, a ten podszedł do mnie, i przytulił mnie od tyłu.
— Hej, Idalka.
Za każdym razem gdy zdrabniał lub wymawiał moje imię, czułam w środku jakieś dziwne ukłucie. Po kilku sekundach, razem ruszyliśmy w stronę auta jego rodziców, najprawdopodobniej.
Michał pachniał intensywną wodą kolońską, papierosami i ziołem. Nienawidziłam tych zapachów, ale u niego wyjątkowo lubiłam każdy z nich.
Chłopak otworzył mi drzwi range rovera i lekko się uśmiechnął.
— Gdzie jedziemy?
— W ciekawe miejsce.
Matczak wsiadł do auta i ruszył w nieznanym mi kierunku. Jedną ręką kierował, a drugą trzymał na podłokietniku opierając o nią brodę.
— O dziwo dosyć dobrze potrafisz prowadzić.
— Jakoś wczoraj miałaś inne zdanie. - Prychnął.
— Pierwszy raz jechałam z kimś, kto nie ma prawa jazdy.
— W takim razie mało wiesz o życiu.
— Czemu tak sądzisz? - Odwróciłam się w jego stronę.
— Po prostu.
— Widziałaś artykuł o nas?
— Hm?
— „Mata widziany Piątego Lipca w Wesołym Miasteczku z nieznajomą brunetką. Co ich łączy? Są razem?".
Zacytował śmiejąc się.
— O Jezu. - Westchnęłam łapiąc się za skroń. - Ludzie będą zaraz myśleć, że jesteśmy razem.
— Może, to dobrze. Nie chciałabyś, żeby tak myśleli?
— Co?

Lucky || Mata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz