Pakt tymczasowy

373 22 99
                                    


-Jeszcze raz. Od początku- powiedział Hopper siadając naprzeciwko.

Ponownie przeniosłem spojrzenie na El. Od godziny siedzieliśmy w salonie Mike'a, podejmując próby ułożenia wszystkich faktów w logiczną całość. Niestety było to zadanie arcytrudne, ponieważ  nie dysponowaliśmy żadnymi sensownymi argumentami. 

W zasadzie to nie mieliśmy nic.

Dziewczyna schowała twarz w dłoniach znużona, że po raz kolejny musi mówić tą samą formułkę. Mike ledwie zauważalnie przybliżył ją do siebie tak, że położyła głowę na jego ramieniu szczelniej opatulając się kocem. Wszyscy byliśmy mocno poddenerwowani i zdezorientowani całą sytuacją. Miałem wrażenie, że każdy na swój własny sposób interpretuje całe to zdarzenie. No może z wyjątkiem Ted'a, który zdecydowanie miał dość zbiorowiska w swoim domu. Nieznacznie wzdychał siedząc w fotelu, ale nikt nie zwracał na niego uwagi.

-Tak jak mówiłam- wzięła głęboki wdech- Wyszłam z domu, gdy zaczęło świtać. Nie mogłam zasnąć i chciałam przejść się do Mike'a...

Zastanowiłem się, co było by gdyby El przyszła tutaj i zauważyła, że śpię w łóżku jej chłopaka. Brzmiało to, co najmniej dwuznacznie i zapewne ciężko byłoby jej wytłumaczyć to całe zamieszanie. Tylko, że akurat chaos związany z nocowaniem było zwykłym przypadkiem. Fakty byłyby po naszej stronie. 

-...W pewnym momencie usłyszałam pojazd wyjeżdżający zza rogu. Nim zdążyłam się zorientować ktoś zasłonił mi oczy i podniósł z ziemi. A potem wsadzili mnie chyba do auta. 

-Jakie to było auto? – Hopper zmrużył oczy, przybierając pozę skrupulatnego policjanta.

-Nie wiem. Naprawdę nie widziałam, jakie- przyznała spuszczając wzrok ze wstydu, pogładziłem ją po kolanie chcąc dodać jej otuchy. Uśmiechnęła się z wdzięczności, przyjmując kubek ciepłej herbaty zrobionej przez Panią Wheeler.

-I co działo się dalej?- zapytał Jonathan siedzący na oparciu kanapy.

-Słyszałam szepty- wlepiła pusty wzrok przed siebie, jak gdyby chcąc przypomnieć sobie wszystkie szczegóły- Ktoś mówił, że moje poszukiwania trwały bardzo długo, ale w końcu się opłaciły. Potem druga osoba uciszyła mężczyznę, który do mnie mówił.

-Czy próbowałaś nawiązać z nimi jakiś kontakt? – zapytał Hopper, na co mimowolnie się uśmiechnąłem.

Przed moimi oczami mignęło wspomnienie naszego edukacyjnego zebrania. Zanim jeszcze zaczęliśmy funkcjonować, jako pełna rodzina, mama zaprosiła do nas Jim'a razem z El na kolację. Oczywiście posiłek był tylko przykrywką, tak naprawdę chodziło o to, by policjant mógł wyszkolić nas na prawdziwych znawców psychologicznego myślenia bandytów. Całą trójką usiedliśmy na dywanie słuchając wykładów o odpowiednim zachowywaniu w trakcie zagrożenia. Jednym z nim było właśnie spokojna rozmowa z naszym porywaczem i próba nawiązania normalnego kontaktu, by jak najbardziej zyskać na dodatkowym czasie. To było akurat dosyć zabawne. Gość, który każdy problem rozwiązywał pięściami nagle starał się nam przekazać wartość rozmowy, jako lekarstwo na całe zło tego świata. A pamiętam jak Mike skarżył się, że groził mu życiem za zbyt częste spotykanie się z Nastką. Ironia losu.

-Tak jak mnie uczyłeś. Powtarzałam, że jestem zwykłą dziewczyną i nie wiem o co chodzi- upiła łyk napoju kontynuując- Nie powiedzieli już nic więcej, poczułam lekkie ukłucie, a gdy otworzyłam oczy znalazłam się w tej jaskini. Nie byłam nawet zdolna do tego by wstać o własnych siłach, mogłam tylko wołać o pomoc – podsumowała.

Wiedziałem jak było jej strasznie źle z tym, że ktoś chwilowo pozbawił ją mocy. Były jej największym darem i nie potrafiłaby pogodzić się z ich ponową utratą.

Zaufaj mi - BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz