Szczęście na horyzoncie

265 18 102
                                    


M.

-O, czym ty mówisz?!

Krzyknąłem głośno, na co dostałem ponury pomruk ze strony recepcjonisty, który niezadowolony nasunął na głowę śpiwór obdarzając mnie zirytowanym spojrzeniem. Posłałem mu przepraszający uśmiech próbując ściszyć swój głos. 

Po drugiej stronie słyszałem ciche westchnięcia i nerwowe kroki.

-Obudziłam się słysząc bicie zegara rozumiesz? Wstałam i poszłam do kuchni sprawdzić, co się dzieję- przerwała próbując unormować swój szybki oddech- Jego miarowe uderzanie było naprawdę nieprzyjemne, a kiedy byłam już na dole zobaczyłam...

-Vecne?- dopytałem dla pewności, chodź w zasadzie nie chciałem znać odpowiedzi.

-Tak. Stał w korytarzu, wskazał na mnie palcem-powiedziała zrezygnowanym głosem – Chciałam uciec, ale moje ciało było całkiem sparaliżowane, a potem odezwał się głosem, który zmroził mi krew w żyłach. Powiedział, że będę następna i...

-I...- ponagliłem ją czując, że jej nerwowość zaczyna udzielać się również mi.

-I coś jeszcze- ściszyła głos niemalże do szeptu.

-Powiedz w końcu!- krzyknąłem zniecierpliwiony- Chyba, że mam zacząć bawić się w jakieś zgadywanki?

-Nie o to chodzi- między nami zapanowania cisza, która miałem wrażenie ciągnęła się w nieskończoność- Po prostu nie wiem jak zareagujesz.

-Jeżeli mi nie powiesz to się nie dowiemy- odparłem starając przybrać się spokojny ton głosu- Sophia, nawet, jeśli jest to coś strasznego to lepiej mieć to już za sobą.

-Miałeś kiedyś tak, że musiałem powiedzieć coś ważnego drugiej osobie i bałeś się jak zareaguję?- odezwała się nagle, a jej pytanie miało być zapewne wstępem do finalnej odpowiedzi- Czułeś się wręcz nie odpowiednio z tym, że to na ciebie spadło tak trudne zdanie powiedzenia prawdy?

Zamyśliłem się nad jej słowami. Raz mama poprosiła mnie bym łagodnie poinformował Holly, że jej ulubiony miś uległ kompletnej destrukcji przez złą temperaturę prania innym razem spadła na mnie odpowiedzialność przekazania Willowi, nieprzyjemnej wiadomości o potrąceniu jego ukochanego psa przez auto. Oba przypadki wydają się być błahe, jednak tamtego dnia spowodowały u mnie ogromny ciężar. Rozumiałem, co miała na myśli. Krótki moment przed wyjawieniem prawdy zawsze wydaję się być oderwaną od rzeczywistości chwilą. Nigdy nie masz pewności jak druga osoba poradzi sobie z nową sytuacją i czy w jej oczach nie staniesz się nagle workiem treningowym, na którym będzie mogła wyładować swoje emocje.

-Sophia, to bez znaczenia co od ciebie usłyszę- położyłem dłoń na sercu chodź nie mogła tego widzieć- Przysięgam, że nie będę cię o to obwiniał, miejmy to za sobą dobrze?

Miałem wrażenie, że dziewczyna bije się z myślami. Nerwowo zerknąłem w stronę drzwi upewniając się, że nikt mnie nie podsłuchuję.

-Nie jestem jedną ofiarą Mike. Venca wytyczył jeszcze jedną osobę...

Kiwałem głową jak w transie słuchając jej dalszego wywodu. W przez cały ten czas miałem wrażenie, że jej słowa dochodzą do mnie jak w zwolnionym tempie, a świat powstrzymał na chwilę swój bieg pozwalając by każde wymawiane przez nią zdanie docierało do mnie z najwyższą starannością. Miałem ochotę rzucić słuchawką i odejść udając, że ta rozmowa jest tylko sennym wytworem mojej wyobraźni. W środku rozpętała się ogromna burza, podczas której odjęto mi wszystkie funkcję życiowe. Nie mogłem się odezwać, ruszyć, a nawet wziąć oddechu. Stałem nieruchomo jak posąg wlepiając puste spojrzenie przed siebie. Po chwili rozłączyłem się nie będąc pewnym, czy dziewczyna skończyła już mówić.

Zaufaj mi - BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz