-Wszystko gotowe- mówi Jonathan wysypując ostatni worek soli. Białe drobinki opadają na dno basenu.
-Możemy zaczynać?
Jane kiwa głową odsuwając się od Hoppera, który przez cały czas mocno trzymał ją w objęciach. Mama razem z Jimem z inicjatywy Jonathana zostali zawiadomieni o naszym planie niemal od razu. Póki, co Venca nie otworzył jeszcze żadnej szczeliny jednak nasz telefon momentalnie postawił ich na nogi. Steve dzięki swoim znajomością załatwił nam na wyłączność stary basen, które od lat pozostawał jedynie pustym wspomnieniem dawnych lat świetności. Udało się nam przetransportować ogromne zbiorniki wodne i gigantyczną ilość soli. Wszyscy uwijaliśmy się najsprawniej jak tylko się dało. Wciąż nie widziałem, co dzieje się z Mike'em i to napędzało mnie do działania.
Nastka niespiesznie stawia każdy następny krok, tak jakby pokonywała swoją ostatnią drogę tuż przed ścięciem głowy. Wszystkie pary oczu kierują się na jej sylwetkę. Podnosi lewą stopę do góry i nim zdąży zacisnąć swoją dłoń na metalowej poręczy obraca się w naszą stronę.
-Uważajcie na siebie proszę. Gdy tylko wniknę do jego świata na pewno poślę tutaj demogorgony. Brońcie przede wszystkim siebie.
-Masz wrócić żywa- Jim spogląda na swoją córkę z determinacją i strachem.
W odpowiedzi otrzymuję szeroki uśmiech.
Kali wyprzedza ją i jako pierwsza wchodzi do wody zsuwając swoją opaskę na oczy. Jej przyjaciele machają jej na pożegnanie. Cała banda znalazła naszą kryjówkę raptem kilka godzin po naszej naradzie. Początkowo chcieli nas zamordować, lecz po krótkich wyjaśnieniach i ku naszemu zaskoczeniu wyrazili szczerą chęć pomocy, mimo iż swoim zachowaniem nie wzbudzali żadnego zaufania. Głównie w Hopperze.
-Musisz chwycić mnie za ręce tylko wtedy będę mogła zabrać cię ze sobą- głos El odbija się od betonowych ścian.
W sekundzie przychodzi na mnie potrzebne olśnienie. Nie mogę zostać tutaj i czekać bezczynnie.
-El zaczekaj! – krzyczę wskakując do wody i podpływając do szatynki.
-O co chodzi Will?
-Możesz zabrać mnie ze sobą?
-Jak to zabrać?
-Proszę! Wiem, że mu nie pomożesz, ale ja mogę to zrobić- wysuwam ręce jak do modlitwy posyłając jej najbardziej nalegające spojrzenie, na jakie mnie stać.
Zanim zaczęliśmy organizować całą akcję, rozmawiałem z El o jej planie działania. Zgodnie z moimi przypuszczeniami jej głównym celem było uratowanie Max i pokonanie Vency. Obiecała sobie, że nie będzie pomagać Mike'owi, a jej słowa były równoznaczne z tym, że miała głęboko gdzieś, czy chłopak wyjdzie stamtąd żywy. Nie mogłem do tego dopuścić.
-To niedorzeczne i głupie Will- komentuję kiwając głową na boki- Nie masz mocy, poza tym to niebezpieczne i...
-El- przerywam jej stanowczo- Możesz to zrobić? Możesz zabrać mnie ze sobą?
Widzę jak bije się z myślami, a jej oczy błądzą po mojej twarzy.
-Nie chcę, żeby stała ci się krzywa- odpowiada po chwili dotykając dłonią mojego policzka.
-Naprawdę powinniście przestać decydować za mnie- uśmiecham się przewracając oczami – Jeśli jesteś w stanie mnie zabrać to po prostu to zrób El.
-Wykluczone Willamie Byersie!
Oboje obracamy się w kierunku mojej mamy, która nerwowo zaciska pięści. Wzdycham głośno podpływając do krawędzi basenu i wychodząc na powierzchnie. Podchodzę do rodzicielki mocno się do niej przytulając.
CZYTASZ
Zaufaj mi - Byler
FanfictionW niesprzyjających okolicznościach i w obliczu zagłady Will decyduję się na wyznanie swoich uczuć przyjacielowi. Nie wszystko jednak idzie po jego myśli. Zawiedziony brakiem szczęśliwego zakończenia postanawia dać sobie szansę z kimś nowym. Czy Mike...