-Źle. Myślisz, że twój przeciwnik będzie stał i czekał, aż go zastrzelisz?
Zasłoniłem oczy przed promieniami słońca, śmiejąc się z miny bruneta, który wykrzywił twarz w zabawny sposób komentując tym samym moje słowa.
Całą noc spędziliśmy w odremontowanym zamku. Rano obudziłem się z potwornym skurczem prawego ramienia, na którym leżał Mike, i chodź komary urządziły sobie ze mnie niezłą ucztę z ręką na sercu mogłem przyznać, że otwierając oczy i widząc chłopaka u swojego boku czułem się szczęśliwy jak nigdy dotąd.
Kilka miesięcy temu w życiu nie uwierzyłbym, że zasługuję na odwzajemnienie miłości. Wolałem pogodzić się ze smutną prawdą, aniżeli żyć niepotrzebną nadzieją. Ale skoro los puścił oczko w moją stronę pozwalając mi na spełnienie wszystkich moich marzeń uwierzyłem, że tak po prostu musiało być. Musiałem upaść dostatecznie nisko, by móc odbić się od dna i na nowo uwierzyć, że nie jestem żadną pomyłką.
I, że zasługuję na miłość chłopaka, który od kilku lat zajmował każdą moją myśl i z każdym kolejnym spotkaniem kradł kolejny kawałek mojego serca.
Jest zbyt pięknie, żeby było prawdziwe jednak, jeśli to sen to nie chcę się z niego budzić.
Opuściłem luźno ramiona kręcąc głową na boki i podchodząc do chłopaka.
-Jeszcze raz- zabrałem od niego broń lekko popychając go w bok- Patrz. Stopy równolegle do celu, plecy proste. Nogi lekko uginamy w kolanach. Ręce wyprostowane, możesz lekko ugiąć łokcie. Nadgarstki sztywno, broń stawiamy do oka...celujemy i strzał.
Wystrzeliłem nabój, który trafił centralnie w plastikowe wiadro ustawione na podwyższeniu na potrzeby naszej nauki.
Obróciłem się w jego stronę sprawdzając jego reakcję.
-Mike byłeś wystarczająco skupiony, żeby zapamiętać?
-Ta...znaczy, tak pewnie- odparł potrząsając głową- Nogi prosto, ręce sztywno. Wszystko wiem.
Wypuściłem głośno powietrze zastanawiając się, czy nasze lekcję są na pewno dobrym pomysłem. Zaraz po śniadaniu przyszliśmy tutaj realizować kolejny punkt z listy chłopaka, i chodź od dobrej godziny tłumaczyłem mu podstawowe zasady miałem wrażenie, że z trudem można było doszukiwać się pozytywnych rezultatów.
Jak tak dalej pójdzie zabraknie wiader w całym Hawkins.
-Skupiałeś się na mnie, czy na tym, co mówię?- zapytałem rozbawiony podnosząc brwi do góry.
-Mam podzielną uwagę- odparł szeroko szczerząc się w moim kierunku.
-Widać- roześmiałem się przywołując go ruchem ręki do zajęcia stanowiska- Znajdź inną motywację. Nie narzucaj sobie przymusu, tylko czerp z tego przyjemność z korzyściami.
-Zostałeś motywatorem?- zapytał kąśliwie zabierając ode mnie broń.
-Próbuję ci pomóc.
-Mam pomysł! Stań tam z czymś na głowie i wtedy będę celować uważniej.- wypalił z głośną ekscytacją.
-Tobie do reszty już rozum odjęło!- krzyknąłem pukając mu palcem w czoło- Nawet gdybyśmy spędzili dwa lata na naukach i tak nie pozwoliłbym ci nas bronić.
-Ranisz mnie- odpowiedział udając obrażonego, po czym zaczął ustawiać się naśladując moje ruchy- A jak zaczną gonić nas potwory? Wtedy będziesz musiał dać nim pistolet!- odparł dumnie się prostując i zamykając jedno oko ponowił próbę wycelowania w punkt.
CZYTASZ
Zaufaj mi - Byler
FanfictionW niesprzyjających okolicznościach i w obliczu zagłady Will decyduję się na wyznanie swoich uczuć przyjacielowi. Nie wszystko jednak idzie po jego myśli. Zawiedziony brakiem szczęśliwego zakończenia postanawia dać sobie szansę z kimś nowym. Czy Mike...