Dobra nowina?

329 19 109
                                    


Podobno im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. Trudno się z tym nie zgodzić. Zbyt duża dawka wiedzy mogłaby wywołać ogromną panikę. Nikt nie jest w stanie przewidzieć ludzkiej reakcji na nową rzeczywistość. Dlatego większość tajemnic wszechświata jest przed nami zatajana, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. 

Czasem jednak nie trzeba poznawać wielkiego sekretu, by poczuć, że grunt wali się nam pod nogami. Niejednokrotnie wystarczy przypadek, by zburzyć nasze dotychczasowe myślenie i pozbawić nas spokoju.

Nie mogłem zapomnieć tej fotografii. Nie wiedziałem nawet jak mam ją interpretować. Co mogła oznaczać? I jakim cudem znalazła się w rodzinnym albumie Pani Evans?

Zamykam oczy i wciąż to widzę. Uśmiechnięte dzieci i młoda kobieta w lekarskim fartuchu z niemowlakiem na rękach. Wszystko wskazywało na jedyne miejsce gdzie to zdjęcie mogło powstać.

Laboratorium.

Samo wspomnienie mrozi krew w żyłach. Dużo rozmawiałem z Nastą. Opowiadała mi wszystko, co pamiętała z poprzedniego życia, które już na zawsze pragnęłabym wymazać z pamięci. Ból, strach, a przede wszystkim niehumanitarne traktowanie. Ludzie w tamtym miejscu mieli ją wyłącznie za eksperyment, nie za człowieka.

Miałem ochotę od razu zapytać się Sophi czy wie o tym cokolwiek, ale w ostatniej chwili ugryzłem się w język. Jeśli dziewczyna wiedziałaby, że jej matka ma coś do ukrycia na pewno nie pozwoliłaby mi przeszukiwać jej rzeczy.

W drodze powrotnej chciałem poszukać wsparcia u Jonathana, ale chłopak wydawał mi się  nieodpowiednim kandydatem. Zwłaszcza, że praktycznie cały czas siedział cicho i chyba błądził myślami w zupełnie innej czasoprzestrzeni.

 Fotografia musi wpaść w ręce naszej paczki. A ja muszą ją wykraść.

Moje planowanie przerwało głośne trzykrotne uderzenie w drzwi. To była metoda Hoppera, który tym sposobem informował nas o śniadaniu. Powoli wstałem. Zabrałem z szafy świeże ubrania i w pierwszej kolejności skierowałem się do łazienki.

Zamknięta. Oczywiście. Uroki posiadania trójki rodzeństwa.

Zapukałem w drzwi, a El odkrzyknęła, że mam zaczekać. Zrezygnowany zszedłem na dół.

-Dzień dobry skarbie- mama pocałowała mnie w policzek, stawiając przede mną talerz z tostami- Dzisiaj wieczorem koniecznie musisz być w domu zaprosiłam na kolację rodzinę Wheelerów.

-Cudownie- szepnął sarkastycznie Jim, na co został zdzielony szmatką przez głowę.

Zabrałem się za jedzenie. Kwestia kolacji na razie pozostawała sprawą odległą i nie miałem zamiaru zaprzątać sobie nią głowy. Wcześniej takie spotkania nie były niczym nowym. Moja mama najlepszy kontakt złapała właśnie z Karen, dzięki czemu wspólne posiłki  były częstym zjawiskiem w naszej rodzinie. Miałem tylko nadzieję, że mimo wszystko Mike postanowi się pojawić. Musiałem powiedzieć mu o swoim odkryciu.

El zajęła miejsce obok mnie.

-Wszystko dobrze? – nachyliłem się w jej stronę.

W przeciwieństwie do Mike'a nie wyglądała na przygnębioną obecną sytuacją. Wręcz przeciwnie. Odpowiedziała mi krótkim skinieniem i szerokim uśmiechem.

-Idę do Max, ale postaram się zdążyć się kolację- odpowiedziała informacyjnie.

Zastanowiłem się czy El naprawdę nie przeszkadzał słabnąc kontakt z chłopakiem. Możliwe, że po prostu świetnie udawała, ale to było do niej nie podobne. Jane zawsze wyrzucała wszystkie swoje emocje od razu na powierzchnie. Na dłuższą metę ciężko byłoby jej tak dobrze stwarzać pozory obojętności. Wątpię jednak w to, że byłaby zdolna zerwać z Mikem.

Zaufaj mi - BylerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz