-Nie musisz się przejmować.
-Nie przejmuję. Ale jeśli też masz zamiar się ze mnie naśmiewać to lepiej zostaw mnie w spokoju.
-Kto powiedział, że chcę się naśmiewać?
Pytanie, które zbiło go z tropu. Instynkt nakazywał mu zachować czujność. Nie wierzył, że ktokolwiek naprawdę chcę być dla niego miły. Inne dzieci są okropne, kradną jego zabawki i z premedytacją prowokują sytuację, w których staję się ofiarą. Przychodzi tutaj od dwóch dni i już znienawidził to miejsce pod każdym możliwym względem. Mama kłamała, bo wcale nie było tak miło jak obiecywała. Tata go oszukał, bo wbrew jego zapewnieniom wciąż nie miał się, z kim bawić.
Poza tym nikogo nie potrzebował.
Po pierwszym dniu spędzonym w przedszkolu miał cichą nadzieję, że jeśli będzie płakał wystarczająco głośno rodzice nie pozwolą mu tutaj wrócić. Ale był w dużym błędzie, w końcu jego dziecięce lamenty przestały przynosić oczekiwane skutki. Zrozumiał, że od teraz każdy jego dzień będzie zaczynał się od porannej pobudki, spalonego śniadania i dziesięciominutowej drogi do tego miejsca.
Spojrzał na chłopaka, który stał tuż obok niego. Był nieśmiały i niepewny tego, co mówi, a mimo wszystko dalej przy nim stał.
Do tej pory inne dzieci omijały go szerokim łukiem. Wszyscy dowiedzieli się, że mieszka w lesie, a jego najlepszymi przyjaciółmi są jego własny brat i mama, co z automatu stało się idealną okazją do drwin. Do tej pory wcale się tego nie wstydził, ale po dzisiejszej salwie śmiechów, jakie wywołały jego słowa zaczął powątpiewać w swoją normalność.
-Mogę? – zapytał wskazując na huśtawkę obok.
Za każdym razem, gdy wychowawczynie dawały dzieciom czas wolny biegł na huśtawkę, a nikt nie odważył się do niego podejść, ani zająć mu miejsca. Za bardzo bały się zarazić odmiennością.
Mimo, iż wciąż pozostaje nieufny kiwnął powoli głową pozwalając mu podejść i zająć miejsce obok. Zadowolony chłopak uśmiechnął się rzucając pod nosem, krótkie „ dziękuję".
-Nie boisz się mnie?
-Dlaczego miałbym się ciebie bać?
Nim z jego ust wypłynie odpowiedź, wnikliwie go obserwuję. Chłopak odpycha się nogami do tył wprawiając huśtawkę w ruch. Ewidentnie sprawia mu to radość. Wygląda niegroźnie, ale Will zdaję sobie sprawę, że pozory mogą mylić.
-Wszyscy mają mnie za dziwaka.
-No i? Ja też jestem dziwny- odpowiada siląc się na delikatny uśmiech- Jako jedyny z rodziny wsypuję do miski płatki, a dopiero potem mleko. Moja siostra ciągle mówi mi, że to dziwne.
-Masz siostrę?
-Tak, starszą.
-Ja też mam starszego brata.
-Wiem, słyszałem.
Automatycznie opuścił zawstydzony wzrok, przegryzając dolną wargę z całej siły. Dopóki tutaj nie przyszedł nigdy nie spodziewał się, że można wstydzić się za swoje słowa. Mama zawsze powtarzała mu, że musi być sobą, i znowu się myliła. Taka wersja Willa Byersa zdecydowanie nie wpasowywała się w standardy innych.
-Przepraszam- podniósł wzrok nie spodziewając się dostrzec na jego twarzy tyle skruchy- Chcę, żebyś wiedział, że ja się z ciebie nie śmiałem. Też lubię bawić się z Nancy. Nawet jej lalkami i też nie mam innych przyjaciół.
CZYTASZ
Zaufaj mi - Byler
FanfictionW niesprzyjających okolicznościach i w obliczu zagłady Will decyduję się na wyznanie swoich uczuć przyjacielowi. Nie wszystko jednak idzie po jego myśli. Zawiedziony brakiem szczęśliwego zakończenia postanawia dać sobie szansę z kimś nowym. Czy Mike...